Gala Top Rank w Las Vegas. Nowy „Casius” ma kamienie w rękawicach. Czy Ameryka go pokocha?
Jeszcze pół roku temu nikt go nie znał. Jednak czas pandemii wiele zmienia. Jednym sportowcom odbiera szanse na występy, zwycięstwa i chwałę, innym ją daje. Do tej drugiej kategorii należy „Cassius” Clay Collard. W nocy z wtorku na środę, podczas gali Top Rank w Las Vegas, w efektowny sposób pokonał Lorawnta T Nelsona. Nim sędzia przerwał walkę rywal trzy razy leżał na deskach.
- Dwanaście walk z rywalami o niesamowitym dorobku 65 zwycięstw i tylko trzech porażek i wreszcie „Cassius” Clay Collard stał się ulubieńcem pięściarskiej Ameryki – pisze po wtorkowej walce Sports Illustrated, jedno z najbardziej prestiżowych amerykańskich mediów zajmujących się sportem.
- Collard udowadnia, że na razie może aspirować do miana „Pięściarza Roku” – to z kolei „Bad Left Hook” – prestiżowy portal zajmujący się boksem.
Oba cytaty znalazł tuż po walce nasz amerykański korespondent Przemysław Garczarczyk, który relacjonuje dla Polsat Sport wszystkie gale Top Rank organizowane w „Bańce” w kasynie MHM Grand w Las Vegas.
Collard jest zawodnikiem MMA. Na koncie ma 18 zwycięstw i 8 porażek. Boksem zajął się ledwie trzy lata temu, nie przerywając kariery fightera. Jak wyjaśnia musi walczyć, bo to jedyne, co potrafi robić i gdyby nie bił się w ringu lub klatce, nie miałby co jeść.
W pięściarskim biznesie na początku wiodło się mu się średnio – wygrał w debiucie, potem zaliczył trzy remisy i jedną porażkę. Potem jednak zaczął serię, która przywiodła go aż do Las Vegas i artykułów, które cytowaliśmy na wstępie.
ZOBACZ TAKŻE: Boks w Las Vegas: Mikaela ciągle wygrywa, a “Cassius” Clay staje się kultowy!
Lorawant T Nelson, którego pokonał w nocy z wtorku na środę, nie miał wprawdzie imponującego rekordu - na jego koncie było pięć zwycięstw i trzy porażki, ale trzech wcześniejszych rywali, z którymi „Casius” wygrywał w tym roku, nie zaliczyło ani jednej porażki, a mogli się pochwalić w sumie 20 zwycięstwami.
Od lipca 2019 wygrał niemal wszystko – siedem razy to on podnosił ręce w geście triumfu, raz poległ i to przed czasem. Gdy jednak patrzy się na jego styl, nie powinno to dziwić. W ringu nie kalkuluje. Idzie do przodu, ręce ma opuszczone. Gdy trafia, rywal pada. Tak przynajmniej było we wtorek. Zresztą zobaczcie sami.
Kolejne pięściarskie emocje już z czwartku na piątek. Tym razem w głównej walce wieczoru organizowanego w „Bańce” w MGM Grand w Las Vegas dziesięciorundowa starcie w wadze lekkiej Felix Vardejo (26-1, 16 KO) – Will Madera (15-0-3, 8 KO). Transmisja od 2.00 w Polsacie Sport.
Przejdź na Polsatsport.pl