Kołtoń: Vuković buduje Slisza - zbuduje i innych!
Tak jak nie wycofuję się z żadnych słów krytyki Aleksandara Vukovica w końcówce sezonu 2018/2019, czy w pierwszych miesiącach obecnego sezonu, tak od kilku miesięcy wypada chwalić Serba i to na wielu polach. Poczynając od promocji młodych Polaków.
Promocja młodych Polaków się opłaca, a to pokazuje przykład Radosława Majeckiego, czy Michała Karbownika – i w sensie sportowym i w sensie finansowym. To dopiero początek ofensywy Legii w tym zakresie, a kolejny piłkarz wybija się nie tylko ponad rówieśników, ale i ponad przeciętność naszej ligi. Chodzi o Bartosza Slisza, który w 35. kolejce zaczął na ławce rezerwowych. Jednak już w 10. minucie kontuzji doznał Andre Martins i 21-letni pomocnik wszedł na murawę. W tym stresującym dla Legii starciu, w którym Cracovia, po triumfie w półfinale Pucharu Polski, chciała się kolejny raz postawić. Piłkarze Michała Probierza nie przebierali w środkach, aby powstrzymać rywala. Sliszowi takie okoliczności nie są straszne. To piłkarz, który od grudnia 2018 roku regularnie zaczął grać w PKO Bank Polski Ekstraklasie i z miejsca stał się wydarzeniem. Zimą 2020 roku Legia postanowiła zapłacić za niego 1,8 miliona euro na konto Zagłębia Lubin.
PKO BP Ekstraklasa: Czy Wisła Płock wygra grupę spadkową?
Po przejściu do Legii trener Vuković „dozował” występy Slisza. Trudno się zresztą dziwić szkoleniowcowi lidera. Chciał skutecznie walczyć o mistrzostwo Polski. Miał ekipę, która zaskoczyła. W decydującym momencie jednak i Slisz się przydał. Z Cracovią grał z przekonaniem. Potrafi „dziubnąć” piłkę w defensywie w twardej walce z rywalem. Potrafi pobiec tam, gdzie się pali. Potrafi wreszcie coś zrobić w ofensywie. Mam takie przekonanie, że z trio defensywnych piłkarzy Legii, jeśli chodzi o środek pola – Andre Martins, Domagoj Antolić i właśnie były pomocnik Zagłębia - ten ostatni rokuje najbardziej. I w kontekście gry w najbliższym czasie w Legii i w kontekście transferu za granicę.
Pamiętam Slisza, gdy wchodził do składu Zagłębia. Już wówczas nie brakowało mu walorów, ale jeszcze można było dostrzec, że kształtuje się fizycznie. Teraz nabrał mięśni, więc przepchnąć go w pojedynku to sztuka. Żaden piłkarz Cracovii nie był mu straszny. Obserwację gołym okiem potwierdza indeks Instata – 351! To żaden inny legionista nawet się do niego nie zbliżył, w tym ci w najlepszej dyspozycji tego popołudnia, jak Walerian Gwilia (324), Artur Jędrzejczyk (309), Paweł Wszołek (300), czy Luis Rocha (283).
Wielki talent Lecha wyjedzie? Grecy chcą Kamila Jóźwiaka
Świetną formę Slisz potwierdził w Gdańsku z Lechią – 323 punkty według indeksu Instata. Nie tylko porządkował grę w środku pola, ale i stwarzał największe zagrożenie dla bramki gospodarzy. Porządkowanie gry Legii było szczególnym wyzwaniem, bo u boku Slisza zagrali inni młodzi legioniści – 21-letni Piotr Pyrdoł i 17-letni Radosław Cielemęcki (odpowiednio - drugi i pierwszy mecz w Legii o ekstraklasowe punkty). Pyrdoł był wyjątkowo nerwowy, Cielemęcki jeszcze bez błysku. Jednak obaj rokują. I jestem przekonany, że Vuković z czasem nie będzie się wahał dawać im szans – tak jak w Gdańsku, w roli zmienników, dał szansę debiutu kolejnym 17-latkom, Szymonowi Włodarczykowi i Arielowi Mosórowi.
Walcząc o odzyskanie tytułu dla Legii Vuković nie bał się stawiać na młodych Polaków. To wielki walor, który z pewnością jeszcze bardziej przekonuje do jego osoby właściciela klubu Dariusza Mioduskiego. Gwarantuje wiarygodność myślenia, którego symbolem jest Legia Training Center w Książcenicach, który właśnie rozkręca się na naszych oczach.
Przejdź na Polsatsport.pl