MP w tenisie: Hubert Hurkacz poza turniejem. Junior autorem sensacji
Hubert Hurkacz przegrał z Maksem Kaśnikowskim 5:7, 7:5, 3:6 w drugiej rundzie mistrzostw Polski w tenisie. Po rywalizacji z wicemistrzem Polski juniorów nasz najlepszy obecnie tenisista zmierzył się z mistrzem kraju w tej kategorii wiekowej. I znów miał ogromne kłopoty, z których tym razem z nich nie wybrnął.
Po trudnej przeprawie w pierwszej rundzie mistrzostw, w której Jasza Szajrych napsuł Hurkaczowi sporo krwi, kibice zastanawiali się, w jakiej dyspozycji 29. zawodnik rankingu ATP wrócił ze Stanów Zjednoczonych. Czy kłopoty w starciu z juniorskim wicemistrzem wynikały z trudów podróży i faktu, że Hurkacz nie grał na mączce od wielu miesięcy, czy może do Polski przybył bez formy. Odpowiedź miał dać mecz drugiej rundy.
Czwartkowe starcie z siedemnastoletnim Kaśnikowskim zaczęło się dla Hurkacza doskonale. Dwa razy przełamał młodszego rywala, wygrał gema przy swoim serwisie i szybko wyszedł na prowadzenie 3:0. Wtedy do głosu doszedł najlepszy polski junior, który zaczął grać odważniej i pewniej. Po tremie z początku meczu nie było już śladu. Ku zaskoczeniu kibiców i samego Hurkacza, Kaśnikowski wygrał trzy gemy z rzędu, doprowadzając do remisu 3:3. Wrocławianin nieco pomagał, bo nie trafiał pierwszym serwisem, popełniał podwójne błędy, grał bez rytmu, a w akcjach, które już wydawały się wygrane, wyrzucał piłkę w aut. Wyglądało to tak, jakby numer 1 turnieju w Bytomiu myślami odlatywał daleko poza kort, na którym toczył się mecz.
Po dwóch kolejnych gemach wydawało się, że wszystko wraca do normy. Hurkacz je wygrał i wyszedł na prowadzenie 5:3. Młody Kaśnikowski nie zamierzał się jednak poddać, czując, że jest w stanie sprawić niespodziankę. I sprawił. Doskonały serwis, mocne returny, celne uderzenia po prostej przyniosły mu sukces w czterech kolejnych gemach. Dwukrotnie przełamał wrocławianina i wygrał seta 7:5. W pierwszej partii Hurkacz grał zdecydowanie poniżej swojego poziomu, wyraźnie wciąż nie radził sobie z nawierzchnią, na której jego rywal trenuje od dłuższego czasu.
ZOBACZ TAKŻE: Magdalena Fręch rozbiła rywalkę
Początek drugiego seta to kłopotów Hurkacza ciąg dalszy. Kaśnikowski świetnie serwował, wygrywał wszystkie piłki po pierwszym podaniu i wyszedł na prowadzenie 1:0. Podwyższył je, przełamując 29. rakietę świata przede wszystkim doskonałymi returnami po serwisach słanych z ogromną siłą. Te najwyraźniej nie robiły wrażenia na mistrzu Polski juniorów. Dla Hurkacza był to ostatni dzwonek, by wreszcie się obudzić i zacząć odrabiać straty. Spokojny zwykle zawodnik sprawiał wrażenie zirytowanego, co raz częściej mówił coś do siebie pod nosem, wiedząc, że taką grą nic nie zdziała w starciu z 46. juniorem świata.
Faworyt turnieju zaczął grać agresywniej, w kolejnych dwóch gemach nie popełnił wielu błędów i doprowadził do remisu 2:2, a w kolejnym miał szansę na przełamanie. Kaśnikowski na nie nie pozwolił. Zakończył długą walkę dwoma doskonałymi serwisami i znów prowadził. Sensacja była blisko, gdy Hurkacz stracił gema przy swoim serwisie i przegrywał już 2:4. Jego rywal grał na kompletnym luzie, popisywał się perfekcyjnymi skrótami, próbował lobów, bardzo chciał wygrać, a ta chęć wcale nie paraliżowała jego poczynań. Zupełnie inaczej było w przypadku Hurkacza, który znów popełniał całą masę niewymuszonych błędów. I stało się, tracąc kolejnego gema wrocławianin serwował, by nie odpaść z turnieju.
ZOBACZ TAKŻE: Szybka wygrana Mai Chwalińskiej
Kaśnikowski ponownie zaprezentował całą serię doskonałych zagrań, a ósmy gem zakończył się walką na przewagi. Kilka wymian mogłaby być ozdobą pojedynków największych turniejów świata, a postawa młodego dowodziła, że wiara w sukces może przenosić góry. Zmuszony do największego wysiłku Hurkacz zdołał jednak przechylić szalę na swoją stronę i w drugim secie przegrywał już "tylko" 3:5. Serwis przeszedł jednak na stronę Kaśnikowskiego, który nadal imponował pierwszym, bardzo mocnym i celnym podaniem. Doświadczony zawodnik znalazł jednak na nie sposób, udanie i mocno returnując znów przełamał rywala, a przy swoim podaniu zaprezentował, jak szybko potrafi "zmieść" rywala z kortu. Szybka wygrana do zera i remis 5:5. "To jest Hurkacz na fali wznoszącej" - mówił w tym momencie Tomasz Lorek, komentujący mecz w Polsacie Sport. Drugi z naszych komentatorów Tomasz Tomaszewski przypomniał, że często młodych tenisistów paraliżuje perspektywa sprawienia dużej niespodzianki. Czy tak było w przypadku Kaśnikowskiego?
Drugi raz w tym meczu, tak jak na początku, młody tenisista sprawiał wrażenie nieco zdeprymowanego. Być może był już bardzo zmęczony, popełniał sporo błędów, a Hurkacz nadal grał swoje. Kolejny raz przełamał rywala i ze stanu 3:5, wyszedł na prowadzenie 6:5. Swojego gema serwisowego znów wygrał "na czysto", a całego seta 7:5. Powtórzyła się więc sytuacja z pierwszej partii, wygranej przez juniora.
Początek decydującej odsłony meczu pozwalał przypuszczać, że Kaśnikowski opanował emocje. Znów doskonale serwował, grał dokładnie, zmieniał kierunki zagrań, czym zaskakiwał przeciwnika. Wygrywał swoje podanie, jednak nie radził sobie już tak dobrze z serwisem Hurkacza. W czterech początkowych gemach nie było więc przełamania. Dopiero po piątym w lepszej sytuacji znalazł się gracz rozstawiony w mistrzostwach Polski z "jedynką", wykorzystując pierwszy break point Hurkacz wyszedł na prowadzenie. Im dłużej trwał mecz, tym wyraźniej było widać, że siedemnastolatek traci siły, a jego przeciwnik jest przygotowany na bardzo długą walkę.
ZOBACZ TAKŻE: Mistrzostwa Polski w tenisie odzyskują prestiż
Zadziorny Kaśnikowski najwyraźniej nie dopuszczał myśli o porażce. Odpowiedział przełamaniem, w kolejnym gemie bez kompleksów "ganiał" wrocławianina od linii do linii i wyszedł na prowadzenie 4:3. Hurkacz znów stanął pod ścianą, a gracz Stowarzyszenia Trnovsky Mario Tennis Club najwyraźniej złapał drugi oddech. Kolejnego gema zaczął od wygrania dwóch piłek, ponownie zmuszając faworyta do biegania po całym korcie. Przy długich wymianach Hurkacz wyrzucał piłkę w aut, a wyrzucany daleko poza kort, pakował ją w siatkę. Po kolejnym przełamaniu Kaśnikowski podwyższył prowadzenie na 5:3 i znów stanął przed szansą wygrania meczu.
5:3 - powtórzyła się więc historia z dwóch poprzednich setów, które prowadzący ostatecznie przegrywał. Mistrz Polski juniorów najwyraźniej nie planował "powtórki z rozrywki", doskonałymi serwisami wyrzucał Hurkacza z kortu, posyłał celne i mocne piłki z linii, zmuszając 29. tenisistę świata do biegania. Ostatnia piłka odbita przez Hurkacza wylądowała w siatce, a Kaśnikowski uniósł ręce w geście triumfu. Sensacja stała się faktem.
Rywalem Kaśnikowskiego w walce o półfinał będzie zwycięzca w parze Martyn Pawelski - Piotr Gryńkowski.
Do ćwierćfinału awansował w czwartek rozstawiony z "dwójką" Kamil Majchrzak, który pokonał Mateusza Terczyńskiego. Jego kolejnym rywalem będzie numer 7 turnieju Wojciech Marek. W czołowej ósemce jest także grający z "trójką" Kacper Żuk, który o półfinał powalczy z Maciejem Rajskim, rozstawionym z numerem 8. Jan Zieliński, występujący w Bytomiu z "szóstką", zmierzy się z Danielem Michalskim, numerem 4 mistrzostw.
Maks Kaśnikowski - Hubert Hurkacz (1) 7:5, 5:7, 6:3
Przejdź na Polsatsport.pl