Dariusz Mioduski o oprawie kibiców Legii: Trudno jest wyprowadzić mnie z równowagi
W Cafe Futbol właściciel Legii Warszawa Dariusz Mioduski przedstawił swój punkt widzenia, jeśli chodzi o jego kontakty z kibicami z Łazienkowskiej 3. Według niego, nigdy nie czuł wyjątkowej presji związanej z niezadowoleniem fanów.
Kibice Legii przed meczem z Lechem Poznań dali upust swojego niezadowolenia, wywieszając złośliwy transparent pod adresem właściciela klubu, Dariusza Mioduskiego. Co na to sam zainteresowany?
- Był on dla mnie zaskoczeniem, bo nie wiedziałem o tym wcześniej, a nie poświęcam temu uwagi co będzie wywieszone. Muszę przyznać, że mam bardzo grubą skórę i to nie wpływa na moje działania. To są takie momenty, w których człowiek zdaje sobie sprawę w jakiej rzeczywistości funkcjonuje. Jak wygraliśmy, to jest dobrze, a jak jest źle, to przegrałeś. I ja to akceptuję - powiedział.
Zobacz także: Dariusz Mioduski: Nigdy nie mówiłem, że Aleksandar Vuković będzie trenerem na lata
Zdaniem Tomasza Hajto, takie sytuacje są czymś naturalnym i często zdarzają się w świecie futbolu.
- Piłka nożna tak jest sformatowana od zawsze. Przy zwycięstwie wszyscy są razem, a po porażce palec do przodu. Przeżyłem taką sytuację nie w moim klubie, w którym grałem, ale w innym z klubów, w którym cztery tysiące kibiców przyszło i dosyć poważnie ubliżali piłkarzom Borussii Dortmund. Takie momenty są wkalkulowane - rzekł ekspert Polsatu Sport.
Nie tylko Dariusz Mioduski, ale również szkoleniowiec Legii, Aleksandar Vuković musiał zmierzyć się z krytyką. Serbski trener skupił się jednak na innych aspektach.
- Człowiek jest świadomy tego, co się dzieje dookoła i nie można tego ignorować. Ale skupienie się na rzeczach, na które nie masz wpływu jest po prostu błędem. Ja miałem wpływ na to jak reaguje drużyna i ja musiałem walczyć o to, żeby ta drużyna nie została zdołowana tym wszystkim dookoła. To jest coś naturalnego w sporcie na całym świecie, nie tylko w Polsce. Tam gdzie jest negatywna otoczka, pisanie o zmianach, o tym, że wszystko jest źle, pojawia się zwątpienie w drużynie, która zaczyna reagować odpuszczając lub tracąc koncentrację i impet. Mając tą świadomość, dążyłem, żeby zespół dalej szedł w to, co robiliśmy przez cały czas. Powtarzałem, że jeżeli nie stracimy konsekwencji, to zacznie to procentować. Rzadko kiedy byliśmy drużyną słabszą lub taką, która nie miała swoich szans. Tak było w meczu z Lechem i wiedziałem, że muszę zareagować. Zmieniłem ustawienie, ściągnąłem lewego obrońcę, wpuściłem napastnika, dokonałem roszad. Później ze świadomością wpuściłem Rosołka na boisko, który świetnie prezentował się na treningach i zastanawiałem się czy nie zacznie meczu od początku. To są rzeczy na których się skupiałem i na moje szczęście znalazło potwierdzenie, że to jest słuszna droga. Za mały sukces wśród wielkich uważam ten mecz z Lechem, bo można było się załamać, zniechęcić. Byliśmy jednak wyraźnie lepszą drużyną, poza pierwszym kwadransem. Ważne jest mieć swoją wizję i trzymać się jej konsekwentnie. Chcę mieć świadomość, że zrobiłem wszystko co jest w mojej mocy oraz mocy tej drużyny - przyznał Vuković.
Wypowiedź Dariusza Mioduskiego w załączonym materiale wideo.
Przejdź na Polsatsport.pl