Srecko Lisinac opowiedział o tym, jak przechodził koronawirusa. "Straciłem zmysł na 20 dni!"
Srecko Lisinac jest jednym z siatkarzy, którzy nie uchronili się przed koronawirusem. Były zawodnik PGE Skry Bełchatów w "Prawdzie Siatki" opowiedział o tym, z jakimi objawami zmagał się w trakcie choroby.
Sezon 2019/2020 zakończył się przedwcześnie przez wybuch pandemii koronawirusa. Jednymi z pierwszych, którzy odczuli skutki na własnej skórze, byli siatkarze ligi włoskiej. 9 kwietnia SuperLega została oficjalnie zakończona.
Zawodnicy, podobnie jak pozostali mieszkańcy Italii, musieli rozpocząć kwarantannę. Wśród nich był Lisinac, który nie zdołał uniknąć zakażenia. Dopiero w połowie lipca środkowy mógł swobodnie wydostać się z domu.
ZOBACZ TAKŻE: Włoskie rozgrywki siatkarskie zakończone!
- Po 80 dniach na kwarantannie w 2020 roku wyjście z domu smakuje bardzo dobrze. Jestem teraz z Marko Podrascaninem i wspólnie spędzamy jedyny dzień urlopu w tym roku. Od jutra zaczynamy treningi i będziemy robić to, co kochamy - powiedział w "Prawdzie Siatki".
Serb opowiedział, że nie przeszedł zakażenia zupełnie bezobjawowo.
- Dzięki Bogu nie miałem ciężkich symptomów, ale miałem gorączkę 37,3 stopnia, ból głowy i straciłem węch. Nie czułem nic przez dwa czy trzy dni. Potem nie bolała mnie już głowa ani nie miałem gorączki, ale cały czas miałem problemy z czuciem, które wróciło dopiero po 20 dniach - opisał.
Siatkarze Itasu Trentino rozpoczęli już przygotowania do sezonu. Do zespołu stopniowo dołączają kolejni zawodnicy. W nadchodzącym tygodniu z drużyną mają zacząć pracować także serbscy środkowi.
Fragment "Prawdy Siatki" w załączonym materiale wideo.
Przejdź na Polsatsport.pl