Odmienił Podbeskidzie w dwa lata. Historia Krzysztofa Brede
Kto stoi za sukcesem Podbeskidzia Bielsko-Biała? Niewątpliwie jest to trener Krzysztof Brede, który w dwa lata odmienił oblicze „Górali” i wprowadził zespół do najwyższej klasy rozgrywkowej. W Magazynie Fortuna 1 Ligi porozmawialiśmy z 39-letnim szkoleniowcem świeżo po wywalczonym awansie.
Po czterech sezonach Podbeskidzie Bielsko-Biała wraca do piłkarskiej Ekstraklasy. „Górali” do końcowego triumfu poprowadził Brede, który po pierwszym ciężkim sezonie w Fortuna 1 Lidze, w drugim przez całą kampanię pewnie zmierzał po upragniony awans. Tuż po zwycięstwie z Odrą Opole (4:3) nie krył wzruszenia z odniesionego sukcesu.
- Cieszę się, że mam taki zespół i sztab, który robi dobrą pracę. Wszyscy się zintegrowali, mimo różnych problemów. Na początku mówiłem, że nie chcę wiele osób w sztabie, tylko oddanych ludzi, którzy pójdą za mną w ogień. Oni tacy są, jestem pewny każdego z nich. Wiem, że pomogą mi w trudnych czasach, a kiedy przyjdzie sukces, to sprowadzą mnie na ziemię – powiedział wzruszony Brede.
Zobacz też. Gergo Kocsis pierwszym letnim transferem Podbeskidzia Bielsko-Biała
- Jestem dumny z tej drużyny, choć nie raz w przerwie musiałem rozwalić kilka tablic. Używałem niecenzuralnych słów. Szczególnie po meczu w Tychach (1:1) powiedziałem, co mnie boli i mi się nie podoba. Mimo że mieliśmy 66 procent posiadania piłki, to nie było w tym polotu i zaangażowania. Jednak częściej było widzieliśmy Podbeskidzie, które chciałbym zawsze oglądać. Grające ofensywnie i umiejące się pozbierać po stracie piłki. Myślę, że kibice tego właśnie oczekują – dodał.
Sukces z Podbeskidziem to także czas rozłąki z rodziną. Brede zdaje sobie sprawę, że jego praca wymaga wielu poświęceń. Jednak wsparcie z każdej strony motywuje go do dalszych działań.
- Praca mnie nie męczy, to mnie nakręca. Cierpi na tym rodzina, ponieważ zawsze jest to kosztem czegoś. Mam żonę Natalię i córeczkę Aleksandrę, ten sukces jest dla nich – podkreślił.
- Przede wszystkim trzeba podkreślić rolę Andrzeja Rybarskiego, który mnie polecił do tej roli. Kolejna istotna osoba to prezes Łukosz, który mnie chciał w Podbeskidziu. Obiecałem, że zrobię wszystko, co w mojej mocy, ale potrzebowałem do tego zaufania. Są dwie osoby, które trwały przy mnie zawsze. Dziękuje im za to bardzo. To Edward Łukosz i Bogdan Kłys, z którym widujemy się codziennie. Dziękuję wszystkim, którzy stworzyli nam warunki, by grać w Ekstraklasie- zakończył.