Panie mocno biją: 5 uderzeń i nokaut w 7 sekund!
Z mocnym uderzeniem (dosłownie!) wróciły gale Golden Boy Promotions na amerykański rynek. Niesamowity, jeden z najszybszych nokautów w historii boksu... w wykonaniu pań, 154 silnych uderzeń talentu szykowanego na walki z wielkimi mistrzami - było co oglądać!
Ortiz bez trenera... ale nadal wygrywa przez KO
Historia walki Vergila Ortiza jr (16-0, 16 KO) zaczęła się zanim jeszcze 22-letni talent wszedł na ring kasyna w Indio. Podobnie jak w przypadku gal Top Rank w “bańce” Las Vegas, w głównej roli wystąpiła niestety pandemia, a właściwie testy na koronawirusa: Robert Garcia, trener Ortiza, jeden z najlepszych szkoleniowców świata nie stanął w narożniku zawodnika, bo w ciągu 24 godzin przeszedł dwa testy - jeden pozytywny drugi negatywny. Organizatorzy woleli nie ryzykować zgadywanki, który z nich jest właściwy i Garcia nie mógł wejść na salę.
Czy to przeszkodziło Vargasowi, który był największą gwiazdą wieczoru (zarobił ćwierć miliona dolarów) pokazać pełnię swoich możliwości? Raczej nie - w narożniku miał ojca, Vergila Ortiza Seniora, wygrywał każdą rundę i obecny na trybunach promotor Oscar De La Hoya na pewno był zadowolony z faktu, że 22-latek musiał bić się przez dłużej niż tylko pięć rund. Kanadyjczyk Samuel Vargas (31-6, 14 KO) pokazał, dlaczego przegrywał tylko z wielkimi mistrzami, przyjmując przez siedem rund aż 154 silne ciosy (power punches) od Ortiza. Walkę zatrzymał kilka sekund przed końcem 7 rundy sędzia Jack Reiss, a ktoś mniej doświadczony w ringu, mógłby zakończyć walkę nawet wcześniej bo dominacją 22-latka była olbrzymia: liczba trafionych ciosów Ortiz 244, Vargas 54, przy 46 procentowej skuteczności to kolejnych z powodów dla których Ortiz już dziś wymieniany jest w elicie swojej kategorii wagowej. - Vergil już dziś może walczyć dosłownie z każdym, nawet z takimi mistrzami świata jak Errol Spence Jr - stwierdził komentujący dla amerykańskiej telewizji były mistrz świata - Sergio Mora. Pewnie trochę przesadził...ale nie tak wiele.
5 uderzeń w 7 sekund za 75,000 dolarów: najszybszy nokaut w historii boksu?!
Najszybszy nokaut w kobiecym boksie? Czy w całym? Historycy pewnie będą się sprzeczać, ale te siedem sekund, które kibice zobaczyli w kalifornijskim Indo na pewno wszyscy zapamiętają. Ile w tym zasługi znakomitej Seniesy Estrady (19-0, 8 KO), a ile matchmakerów Golden Boy, którzy pozwoli na występ 42-letniej Mirandy Adkins, pani z Kansas? Pewnie po połowie, ale fakt jest jeden: do tego pojedynku nigdy nie powinno dojść. Estrada, to jedna z nowych gwiazd światowego boksu, ceniona nie tylko przez dziennikarzy i fanów, ale także przy kasie - w Indio zarobiła za siedem sekund 75,000 dolarów. “SuperBad” nie pozwoliła rywalce nawet przyjąć pozycji pięściarskiej: kiedy zabrzmiał pierwszy gong, Estrada rzuciła się na Adkins, kończąc walkę w efektowny sposób prawym prostym, a kamery długo pokazywały leżącą poza linami ringu rywalkę. - Miałam walczyć z Calvo, ale kiedy ona złapała kontuzję, Adkins była jedyną, którą udało się znaleźć. Nie było co świętować, jeden gotowan na mistrzynie, albo przynajmniej byłe mistrzynie. Chcę zająć ich miejsce - mówiła po walce 28-letnia, nowa nadzieja światowego boksu. - Pięć ciosów w siedem sekund - to wystarczyło, by zakończyć walkę w Fantasy Springs Casino - pisał po walce magazyn “Ring”. Adkins, 42-letnia pięściarka z Kansas, miała na koncie 5 wygranych i 5 nokautów, ale cztery z nich były przeciwko zawodniczkom, które debiutowały na ringu, a w jednym przypadku rywalka miała dwie porażki i żadnego zwycięstwa. Dla Estrady było to szóste zwycięstwo przez nokaut w ostatnich siedmiu walkach, potwierdzające formę jaką pokazała pokonując w listopadzie w Las Vegas wtedy niepokonaną Marlen Esparza. - Nie mam problemu walczyć z nią jeszcze raz, bo wtedy jej nie lubiłam i teraz też nie lubię. Taki rewanż byłby dobry dla kobiecego boksu - powiedziała “Super Bad” Estrada”.
Syn legendy wygrywa... ale bez błysku
Jeszcze kilka lat temu uważano, że syn Sugara Mosley’a niepotrzebnie próbuje swoich sił w boksie, bo nie ma talentu ojca i nigdy nie osiągnie jego sukcesów. Dziś wielu nadal tak uważa, ale Mosley Junior (16-3, 9 KO) na pewno zasługuje na szacunek. “Shane Mosley jr nadal próbuje iść swoją pięściarską ścieżką. Druga generacja bokserska - jego ojcem jest słynny “Sugar” Shane Mosley, wielokrotny mistrz świata - jednogłośnie poradził sobie z mieszkającym w Kolorado Kolumbijczykiem Jeremy Ramosem (11-9, 8 KO). (...) Tak naprawdę walka zaczęła się dla Mosleya juniora w drugiej części pojedynku, kiedy po czwartej rundzie usłyszał kilka mocnych słów od swojego trenera, Justina Gambera. Gamber, znany z tego, że potrafił prowadzić Caleba Planta od pierwszych walk jako amator do tytułu mistrza świata wagi super średniej kazał zmienić styl na bardziej agresywny i to zadecydowało o zwycięstwie. Dla Mosleya juniora była to trzecia kolejna wygrana i szansa na dalsze polepszanie umiejętności” - pisał po walce portal “Boxingscene”.
Przejdź na Polsatsport.pl