Michał Kubiak: Udziałowi w kolejnych igrzyskach nie powiem na razie definitywnie „nie”
– Pierwsze miejsce jest dla mnie niezwykle ważne i chciałbym moją reprezentacyjną karierę zakończyć zwycięstwem w turnieju olimpijskim. Jeśli nie będzie mi to dane, to będę musiał pogodzić się z tym, żyć dalej i zacząć się spełniać w czymś innym niż siatkówka – powiedział kapitan reprezentacji siatkarzy Michał Kubiak.
Koronawirus pokrzyżował plany reprezentacyjne założone na rok 2020. Przede wszystkim została przełożona impreza, o której marzą wszyscy sportowcy - igrzyska olimpijskie. Co teraz robiliby w Tokio Biało-Czerwoni siatkarze, gdyby nie pandemia?
- Mielibyśmy za sobą udział w ceremonii otwarcia i pewnie byśmy się przygotowywali do tego, aby z kimś wygrać... Nieważne z kim w końcu zagramy w Tokio na początku, bo w najwyższej formie mamy być nie na pierwszy mecz, lecz na ćwierćfinał, półfinał i ostateczną walkę o złoto - przeanalizował Kubiak w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
Bartosz Kurek mówił o tym, że jeśli igrzyska się odbędą, będą nie tylko wielkim świętem sportu, ale i symbolem powrotu do normalności.
- I mam nadzieję, że tak będzie, a igrzyska dojdą do skutku. Na razie nie dochodzą mnie słuchy o tym, że rywalizacja w Tokio miałaby się nie odbyć. Możemy tylko czekać i trenować, bo i tak jesteśmy uzależnieni od osób decyzyjnych. Nawet jeśli zaczniemy gdybać, czy coś się zmieni, gdyby któryś z nas doznał kontuzji w najbliższym sezonie ligowym, to jako drużyna możemy na tym roku przerwy tylko zyskać - powiedział kapitan reprezentacji.
Zobacz także: "Selekcja na Igrzyska Olimpijskie Tokio 2021 już się rozpoczęła"
Jednak trudno podczas dwóch dwutygodniowych zgrupowań i czterech sparingów wypracować coś, co będzie miało przełożenie na rywalizację w igrzyskach.
- Najważniejsze było spędzenie wspólnie czasu. Nikt się na nic nie obrażał, każdy dostawał szansę gry. I to się liczy, a nie to, czy będziemy grać podwójną krótką z tyłu - stwierdził.
Obecny sezon został okrojony z ważnych imprez, a zatem sami zawodnicy musieli motywować się do treningów. Nawet podczas meczów towarzyskich w Zielonej Górze wcielali się w rolę kibiców, tworząc spontaniczny doping.
- Kluczowe założenie jest takie, żebyśmy dotrwali do końca serii sparingów bez kontuzji. To nasz priorytet, a wyniki stanowią drugorzędną sprawę, choć... jak już wychodzimy na boisko, to chcemy wygrywać zawsze. Do tej pory plan zrealizowaliśmy. Każdy z nas zna swoje możliwości, mamy mniejsze lub większe kłopoty, lecz po takiej przerwie w grze trudno ich uniknąć. Na pewno nie jest łatwo, by po kilku miesiącach bez siatkarskich treningów oddawać po kilkaset skoków dziennie, ale jesteśmy profesjonalistami i wiemy, co mamy robić - powiedział Kubiak.
Kontuzji nie do końca udało się uniknąć, biorąc pod uwagę drobne kłopoty z barkiem Jakuba Kochanowskiego czy z kolanem Mateusza Bieńka, który musiał poddać się operacji.
- Na szczęście w przypadku obu chłopaków, nie są to urazy, które wykluczają ich z gry na długo. Kubie wystarczy krótka przerwa, u „Bienia” nie mogło się skończyć tylko na rehabilitacji. Każdy z nas dostał możliwość gry i zaprezentowania swoich umiejętności. Po prostu graliśmy, nie wygłupialiśmy się, bo to by nic dobrego nie przyniosło - stwierdził.
Zobacz także: Michał Kubiak zdradził, co było najważniejsze podczas sparingów z Niemcami
- Za nami dwa mecze na dobrym poziomie, które były nam bardzo potrzebne pod kątem przygotowań do sezonów ligowych z klubami. Ja wylatuję do Japonii (Kubiak rozpocznie w październiku piąty sezon w barwach Panasonic Panthers – przyp. red.) 18 sierpnia i podobnie jak koledzy, dzięki treningom z kadrą, będę startować z innego miejsca, szykując się do rozpoczęcia ligi - powiedział przyjmujący.
W Zielonej Górze zabrakło kibiców na trybunach.
- Było trochę osób pod halą oglądających nasz mecz na telebimie w kinie samochodowym. Ci na trybunach, czyli tekturowe awatary, byli trochę sztywni.
"Chciałbym moją reprezentacyjną karierę zakończyć zwycięstwem w turnieju olimpijskim".
Kubiak wspominał już o możliwości występu w igrzyskach w Paryżu w 2024 roku.
- Pierwsze miejsce jest dla mnie niezwykle ważne i chciałbym moją reprezentacyjną karierę zakończyć zwycięstwem w turnieju olimpijskim. Jeśli nie będzie mi to dane, to będę musiał pogodzić się z tym, żyć dalej i zacząć się spełniać w czymś innym niż siatkówka. Udziałowi w kolejnych igrzyskach nie powiem na razie definitywnie „nie”, jednak równocześnie nie chcę składać deklaracji, że bez złota z Tokio zostanę w kadrze. Wszystko zależy od trenera i od tego, czy będzie widział mnie w reprezentacji, a jeśli tak, to w jakiej roli. Na pewno nie jestem zawodnikiem, który wytrzymałby trudy rozegrania całego sezonu w drużynie narodowej. Dla mojego organizmu to jest nieosiągalne. Nie wiem, co będzie za cztery lata. Wyższy nie będę, nie będę wyżej skakał. Choć stary też się nie czuję. Przełożenie igrzysk na przyszły rok przedłużyło mi nieco reprezentacyjną karierę i dało możliwość spędzania więcej czasu z rodziną. Dzieci mają ojca, „akumulatory” mam naładowane i jestem z tego powodu szczęśliwy - podsumował Kubiak.
Przejdź na Polsatsport.pl