Chińska telewizja wciąż kontynuuje bojkot rozgrywek NBA
Chińska telewizja publiczna CCTV kontynuuje bojkot popularnej w tym kraju północnoamerykańskiej ligi koszykówki NBA, która w czwartek wznowiła rozgrywki po trwającej cztery i pół miesiąca przerwie wywołanej pandemią koronawirusa.
CCTV zawiesiła transmisje meczów NBA w październiku ubiegłego roku z powodu tweetu dyrektora generalnego Houston Rockets Daryla Moreya, który poparł demokratyczne protesty w Hongkongu, czym wywołał falę krytyki w Chinach. Nie pomogły przeprosiny samego Moreya, ani prochińskie deklaracje wielu gwiazd NBA.
Bojkot chińskiej telewizji publicznej oznacza dla NBA stratę ponad 300 mln dolarów. Chiny są najważniejszym i najbardziej dochodowym rynkiem dla północnoamerykańskiej ligi koszykówki poza Stanami Zjednoczonymi.
ZOBACZ TAKŻE: NBA: New York Knicks ma nowego trenera.
W środę pojawił się nowy wątek w relacjach amerykańsko-chińskich w związku z NBA. Portal ESPN ujawnił, że w akademiach koszykówki NBA w Chinach stosowane są kary cielesne. Szczególnie drastyczny miał być przypadek placówki w północno-zachodniej prowincji Sinciang, w której chińskie władze są oskarżane o łamanie praw człowieka wobec muzułmańskiej mniejszości ujgurskiej.
"Zarzuty zawarte w artykule ESPN są niepokojące. Nasza rola ogranicza się do zapewnienia trzech trenerów w każdej akademii, z których żaden nie został oskarżony o popełnienie przestępstwa" - powiedział agencji AFP wicekomisarz ligi Mark Tatum.
Przejdź na Polsatsport.pl