Michał Filip skomentował decyzję klubu. "Nie byłem w stanie powstrzymać mojej reakcji i się zaśmiałem"
Dopiero co się rozpoczęła, a już kończy się koreańska przygoda Michała Filipa. Klub Ansan Rush & Cash Vespid rozwiązał kontrakt z polskim atakującym. Powodem była kontuzja kolana... sprzed ośmiu lat. - Nie byłem w stanie powstrzymać mojej reakcji i się zaśmiałem. Odpowiedziałem, że w każdej chwili może mi się coś stać na boisku. To ryzyko zawodowe - powiedział atakujący.
Nieco ponad dwa miesiące temu odbył się draft do ligi koreańskiej. Filip to jeden z dwóch Polaków, którzy przez niego przebrnęli. Poza nim ta sztuka udała się Bartoszowi Krzyśkowi. Zadanie nie było łatwe - V-League zatrudnia tylko siedmiu obcokrajowców, a w tym roku rywalizacja była jeszcze większa. Na siatkarzy czekało zaledwie pięć wolnych miejsc, ponieważ dwóch zawodników przedłużyło swoje kontrakty.
Zobacz także: Polak wybrany w drafcie ligi koreańskiej: Obudziłem kilku sąsiadów okrzykiem radości
Początek koreańskiego snu.
Filip wylądował w Korei na początku lipca. Zanim jednak dołączył do drużyny, musiał przejść okres dwutygodniowej kwarantanny.
- Od samego początku widać było, że dbają tutaj o zawodników. Warunki, w jakich spędziłem dwa tygodnie izolacji, były wręcz idealne. Miałem mnóstwo sprzętu do ćwiczeń. Nie brakowało mi niczego, żeby się przygotowywać fizycznie. Pierwszy trening na hali był cięższy, porównując do moich wcześniejszych doświadczeń, ale nic nadzwyczajnego nie zauważyłem w prowadzeniu treningów - powiedział siatkarz w rozmowie z Polsatem Sport.
Przed wylotem do Azji siatkarz nie ukrywał, że od zawsze chciał uczestniczyć w meczu na 101 procent i jest stworzony do gry w tej lidze, która go napędza. Władze koreańskiego klubu stwierdziły, że jednak nie dadzą się Filipowi rozpędzić. Mimo że zagrał w meczach towarzyskich i prezentował się w nich dobrze, wysłali go na rezonans magnetyczny. Przypomnijmy, że Filip przeszedł osiem lat temu operację rekonstrukcji więzadła krzyżowego.
- Kolano jest w porządku. Po dość ciężkiej kontuzji w sezonie 2012/2013 i po trzech operacjach, jakie miałem udało się mnie doprowadzić do powrotu na boisko. To było dawno temu i od lat gram bez problemów. Od samego początku klub wiedział o przejściach z kolanem. Chcieli jednak sprawdzić, jak to wygląda, więc wysłano mnie na rezonans magnetyczny. Po kilku dniach, po rozegranym drugim meczu sparingowym, na hali pojawił się dyrektor sportowy. Rozmawialiśmy przez moment. Pytał mnie, jak się czuję i jak moje kolano. Byłem zaskoczony tym pytaniem, ale odpowiedziałem, zgodnie z prawdą, że czuję się świetnie, choć na dojście do mojej optymalnej formy siatkarskiej potrzebuję jeszcze czasu. Dyrektor był zaniepokojony wynikami rezonansu, "Obawiamy się, że możesz doznać kontuzji tego kolana w trakcie sezonu", powiedział. Nie byłem w stanie powstrzymać mojej reakcji i się zaśmiałem. Odpowiedziałem, że w każdej chwili może mi się coś stać na boisku. To ryzyko zawodowe. Przypomniałem im, że od lat nie mam z tym kolanem problemów. Po konsultacjach z lekarzami klub uznał, że nie będę w stanie zagrać całego sezonu w lidze koreańskiej. Wraz z moimi agentami do samego końca próbowaliśmy przemówić im do rozsądku, popierając się faktami w postaci statystyk z PlusLigi z ostatnich sześciu lat, oraz udało się cudem "wykopać" wyniki badań z kontroli z 2015 roku. Całą dokumentację klub oczywiście otrzymał. Niestety nic to nie dało i klub "podziękował" mi za współpracę - opowiedział.
Sen o koreańskiej lidze się spełnił. Trwał dwa i pół miesiąca i prysł
- Jestem wściekły i jednocześnie smutny. Przeszła mi koło nosa życiowa szansa na udowodnienie swoich możliwości. Korea mogłaby być furtką do gry w innych ligach azjatyckich. Najbardziej nieprzyjemne jest to, że zobaczyłem, jak to wszystko tutaj wygląda. Uważam, że jest to świetne miejsce dla siatkarza. Poczułem, jak spełnia się moje marzenie i widziałem sam po sobie, jak na nowo odżywam siatkarko. Niestety wszystko to pozostaje nadal tylko marzeniem - powiedział.
Mimo że klub postawił Filipa w trudnej sytuacji, siatkarz patrzy w przyszłość z optymizmem.
- Wracam do Polski szóstego sierpnia i póki co nikt nie wie co dalej. Ufam moim agentom i wiem, że zrobią co w ich mocy, żebym jak najszybciej dołączył do nowego klubu - zakończył.
Przejdź na Polsatsport.pl