Z narożnika PG: O czym nie wolno mówić w Ameryce i rekordy nie do pobicia?
Tym razem w moim narożniku - o rekordowej i z polskim udziałem - walce w wadze ciężkiej, jakiej już może nigdy nie zobaczymy. Także o tym, co w amerykańskim boksie (i nie tylko) można powiedzieć, a czego raczej należy unikać. Zapraszam!
Rekordy...nie do pobicia?
Dokładnie rok temu odbył się pojedynek, który pobił rekordy wagi ciężkiej, a jednym z jego dwóch głównych bohaterów był Adam Kownacki. Chris Arreola (doskonale znany choćby z walki z Tomkiem Adamkiem) miał być przeciwnikiem, który nie wytrzyma ciągłych ataków Polaka, a skończyło się na tym, że oglądaliśmy pięściarzy z wielkim charakterem, którzy dali kibicom walkę, której długo nie zapomną.
ZOBACZ TAKŻE: Angelo Leo bokserskim mistrzem świata WBO
Po dwunastu rundach starcia wagi ciężkiej, prowadzonego w tempie zawodników lżejszych o czterdzieści kilogramów, trzeba było poprawiać historyczne rekordy. Według statystycznego “Compubox”, padły dwa najważniejsze - w liczbie ciosów wyprowadzonych i tych, które doszły rywala. Po 36 minutach nieustannej walki w nowojorskim “Barclays Center”, obaj pięściarze mieli zaliczone 2172 wyprowadzone ciosy, z których 667 doszło celu. Poprzedni rekord trafionych ciosów w wadze ciężkiej należał do pięściarskiego klasyka, którym w 1996 roku była wojna David Izon kontra David Tua (650), a liczba wyprowadzonych ciosów to znowu walka Dawida Tuy, ale tym razem z Ike Ibeabuchi (1730). Jak widać Kownacki i Arreola nie pobili rekordów o tylko kilka uderzeń - także tych w przeciętnej liczbie zadanych ciosów na rundę. Adam miał ich 87, a Chris aż 94! Przeciętna liczba uderzeń wyprowadzonych w ciągu trzech minut, w wadze ciężkiej? 45!
Co można (a czego nie) powiedzieć w Ameryce?
Głośną sprawą zwolnienia z pracy Paulie Malignaggi, komentatora telewizji “Showtime”, przed laty pięściarskiego mistrza świata, zajął się redaktor naczelny magazynu “Ring” - Doug Fischer. Oczywiście chodzi o tak obecnie wybuchową mieszankę sportu, rasy i polityki, ale Fischer zajął się przede wszystkim częścią sportową.
- Rozumiem, dlaczego zdanie "czasy Afroamerykanów w boksie już się skończyły, teraz dominującym gatunkiem jest Europa Wschodnia” mogło poruszyć niektórych dziennikarzy, fanów, a na pewno szefów Showtime. Ale trzeba brać pod uwagę przede wszystkim dwie sprawy. Paulie Malignaggi to inteligentny facet i utalentowany komentator, ale nie skończył szkoły średniej i nie będzie się wypowiadał na temat kwestii rasowych i klas społecznych z wielką elokwencją. Punkt drugi - ON SIĘ NIE MYLI!”
ZOBACZ TAKŻE: Władimir Kliczko wróci. To pewne jak amen w pacierzu
Tłumacząc obecną rzeczywistość pięściarską, naczelny “Ringu” przytacza argumenty.
- Jestem zawziętym fanem boksu od ponad trzydziestu lat i wiem, że rankingi wyglądały w latach 80-tych i 90-tych znacznie bardziej “czarno” niż obecnie. Kiedy przeglądam dawne wydania magazynu, widzę Afroamerykanów zapełniających 75-90 procent rankingów od wagi średniej do ciężkiej. Teraz już tego nie ma. W wadze ciężkiej jest dwójka czarnoskórych challengerów (Deontay Wilder i Michael Hunter), jest jeden w wadze junior ciężkiej i jeden w wadze półciężkiej. Do tego trzeba dodać paru w wadze średniej, w lekkiej jest tylko Davin Haney i Robert Easter jr, trochę wyżej tylko Regis Prograis. (...) Byłoby kłamstwem stwierdzenie, że liczba Afroamerykanów w pierwszych dziesiątkach rankingów ostatnich dwudziestu lat nie zmalała - i to zasadniczo. Kto wie, czy ten trend się utrzyma? Malignaggi nie widzi innej możliwości, co na pewno wielu zdenerwowało. Ale to jego opinia, która ma solidne podstawy.
ZOBACZ TAKŻE: Mike Tyson kontra Roy Jones Jr. Wszystko, co trzeba wiedzieć
- Byłoby też kłamstwem zaprzeczenie, że liczba pięściarzy z Europy Wschodniej (lub też bokserów z dawnych republik Związku Radzieckiego) nie zaczyna wzrastać wśród elity tego sportu. Wystarczy spojrzeć na ostatnie podsumowanie najlepszych bez podziału na kategorie wagowe. Jest tam dwóch Afroamerykanów (Terence Crawford i Errol Spence Jr) oraz czterech pięściarzy z Europy Wschodniej (Wasilij Łomaczenko, Ołeksandr Usyk, Giennadij Gołowkin oraz Artur Beterbiejew). Pierwsza trójka świata w wadze półciężkiej to pięściarze z Rosji. Czy kiedy Malignaggi mówi, że sport jest nasycony Europejczykami ze Wschodu, to powinniśmy być na niego wściekli? - pyta Fischer. I dodaje:
- Mogę wam wszystkim powiedzieć, że podróżując przez ostatnie dwa lata po klubach pięściarskich Kalifornii, widzę całą nową generację zawziętych talentów z Kazachstanu, Ukrainy, Uzbekistanu czy Rosji, których media jeszcze nie znają, ale się to wkrótce zmieni. Są na dole emigracyjnej drabinki do USA, są głodni sukcesu, ciężko pracują i się uczą.
Przejdź na Polsatsport.pl