Biegły sądowy: Nie wydawajcie wyroku na Groenewegena!
Ludzie! Nie piszcie, nie mówcie o winie kolarza, który spowodował kraksę, jest to po prostu przedwczesne. Możemy zrobić niepotrzebną krzywdę, choć sytuacja wydaje się ewidentna – mówi po makabrycznym wypadku podczas Tour de Pologne Marek Kamieński, jedyny w Polsce biegły sądowy z zakresu sportu.
Piotr Iwańczyk: Jesteśmy po tragicznym wypadku na Tour de Pologne, w którym ucierpiał Fabio Jakobsen. Doszło do niego na finiszu pierwszego wyścigu Tour de Pologne po zepchnięciu przez Dylana Groenewegena. Międzynarodowa Unia Kolarska zapowiedziała wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec kolarza, ale pojawia się także wiele głosów o postępowaniu sądowym. Czy jest taka możliwość w tej sprawie?
Marek Kamieński: Oczywiście. Nie rozstrzygam tematu winy, bo to jest kwestia postępowania sądowego i prokuratorskiego, jeśli takowe będzie i temat jest zupełnie otwarty. Z pierwszych przekazów filmowych, jakie widzimy, wynika, że Groenewegen w sposób celowy trącił łokciem Jakobsena, aby ten się wywrócił. W grę wchodzi także kolejny element, czyli po pierwsze to jest wina zawodnika, który działa - czyli Groenewegena - przeciwko drugiemu zawodnikowi. Kolejny aspekt to także poszkodowanie sędziego. Myślę, że jeżeli federacja kolarska już wykluczyła Holendra z Tour de Pologne, pozostaje następna kwestia odpowiedzialności zawodników w stosunku do poszkodowanego sędziego, który także ucierpiał w tym wypadku. Sądzę, że temat też dotyczy tego etapu postępowania, czy zawiniony wypadek zawodnika w jakiś sposób wpłynął na uszczerbek na zdrowiu sędziego.
Czy kontratyp ryzyka sportowego wyklucza ewentualne powództwo ze strony sędziego?
Jedna rzecz jest absolutnie bezdyskusyjna. W każdej dyscyplinie sportowej zawodnik przystępując do zawodów sportowych podlega pod regulaminy i przepisy związków sportowych. Na przykład jeżeli mówimy o boksie, to bokser wchodząc na ring podlega pod rygory związku sportowego. Jeśli dyscypliną jest piłka nożna, to związek piłkarski określa co można, a czego nie, jakie są kary i postępowania. Jeśli zawodnik MMA wchodzi do klatki i leje się krew, to znaczy, że godził się na to i pod tym się podpisał. Również dotyczy to wypadków kolarskich czy tego konkretnego przypadku. Drugim elementem jest też tak zwane postępowanie w stosunku do osób trzecich, którą był sędzia. Sędzia, który również uczestniczył w zawodach jako członek danego związku sportowego, został poszkodowany. Na pewno zostanie wszczęte postępowanie cywilne, ale także pewnie odszkodowawcze. Dzisiaj najwięcej spraw sportowych dotyczy ubezpieczycieli, którzy nie chcą płacić i uważają, że jeżeli wydarzył się wypadek to ktoś jest winny.
W jednym z orzeczeń Sądu Najwyższego sędziowie w uzasadnieniu użyli w podobnej sprawie dotyczącej rajdów samochodowych terminu „wzorzec ostrożnego sportowca”. Czy mógłby Pan doprecyzować ten termin i porównać z aktualną sprawą kolarską?
Za organizację imprez sportowych odpowiedzialność ponosi organizator. Odpowiada za kibiców na ścieżce finiszowej kolarzy, czy barierki na ostatnim odcinku, gdzie jak wiemy jest duża adrenalina. On odpowiada także, za to czy dojazdy są zabezpieczone. Wracając jednak do orzeczenia, to czy organizator ustawił na konkretnym zakręcie rajdu samochodowego kibiców za blisko tego zakrętu, czy wyznaczył miejsce, gdzie mogą stać i czy zmienili to miejsce przesuwając się do przodu, to są tematy, które za każdym razem rozstrzyga sąd. Jestem bardzo daleki od tego, żeby mówić, czy to jest czyjaś wina i od tego jest proces, który o tym powie. Być może ci zawodnicy mieli wcześniej konflikt, może mieli wcześniejsze zatargi. To wszystko wynika z sytuacji, która będzie rozstrzygana później w tak zwanym procesie. Przewiduję proces dlatego, że jeżeli nie dojdzie do postępowania prokuratorskiego, to na pewno dojdzie do procesu odszkodowawczego w stosunku do sędziego.
Sprawa ma aspekt międzynarodowy. Obaj uczestnicy wypadku są Holendrami, a wypadek miał miejsce na zawodach organizowanych w Polsce. Jaki sąd zająłby się ewentualną sprawą?
To podlega pod jurysdykcję polskich sądów, ale zaznaczam, że pierwszym sądem jest związek sportowy, który organizuje daną imprezę i posiada regulamin, który przewiduje, co się dzieje w trakcie uczestnictwa zawodnika i jaka jest jego odpowiedzialność. To samo dotyczy organizatora, który informuje kto ponosi odpowiedzialność za wypadki w czasie zawodów sportowych. A potem jest to oczywiście możliwość postępowania sądowego, jeśli ten pierwszy etap związkowego nie zakończy się, bo bardzo dużo wypadków kończy się na etapie związkowym, czyli krótko mówiąc wykluczeniu i zakazie startów jeśli oczywiście jest to celowe działanie.
Ustawa o sporcie przewiduje, że prowadzenie postępowania sądowego przeciwko obwinionemu nie wyklucza postępowania dyscyplinarnego o ten sam czyn. Czy tutaj także będziemy świadkami dwóch jednoczesnych postępowań?
Postępowania czy to związkowe, sądowe czy prokuratorskie absolutnie się nie wykluczają. To są trzy ścieżki, które mogą być prowadzone jednocześnie. Przeważnie związki sportowe, jeśli wchodzi w grę dalsze postępowanie sądowe, wstrzymują się ze swoją finalną opinią do czasu postępowania sądowego, co nie znaczy, że w ramach uprawnień związku sportowego zawodnik na ten czas, w którym będzie toczył się proces sądowy, nie zostanie w jakiś sposób zawieszony czy ukarany. Proces sądowy nie zmienia postępowania związkowego, bo to związek jako pierwszy podejmuje decyzję co do kwalifikacji czynu i ukarania zawodnika.
Czy organizatorzy także mogą być odpowiedzialni za wczorajszy wypadek?
Absolutnie nie mogę być tym, który będzie mówił o winie organizatora. Jest cały splot sytuacji, który będzie świadczył o tym, czy organizator popełnił winę. Jestem zwolennikiem tego, aby w takich zawodach kolarskich ścieżki dojazdowe były szersze i dodatkowo zabezpieczone. Aktualnie jesteśmy pod długiej przerwie. Zawodnicy są tak naładowani adrenaliną, że nieraz mogą popełniać błędy, które w normalnym wyścigu kolarskim nie miałyby miejsca. Niestety, to jest walka o zwycięstwo i pieniądze. To jest kwestia, która powoduje, że może zdarzyć się wypadek, który w normalnej sytuacji nie miałby miejsca.
Niektórzy już wydali swoje wyroki publicznie w mediach, ale czy nie powinniśmy się wstrzymać z wyrokowaniem do czasu decyzji odpowiednich organów?
Jako biegły sądowy mogę z całą świadomością powiedzieć, że absolutnie nie wolno wydawać wyroków przed zweryfikowaniem całej sytuacji. Nie mogę powiedzieć o winie zawodnika, ponieważ musi być ona rozstrzygnięta punkt po punkcie na podstawie tego, co się działo. Wystarczyło, że już wcześniej był jakiś konflikt między zawodnikami i to już mocno zmienia perspektywę, ale nie zmienia to faktu, że zawodnik może być i winny, i na pewno będzie winny, jeśli popełnił wykroczenie w myśl regulaminu tego konkretnego wyścigu. Mogę natomiast powiedzieć, że dzisiaj absolutnie nie wolno tego robić i proszę o to: Ludzie! Nie piszcie o winie dlatego, że jest to po prostu przedwczesne! Nie róbmy tego, bo możemy zrobić niepotrzebną krzywdę.
Marek Kamieński jest jedynym w kraju biegłym sądowym z zakresu sportu. Ukończył studia o specjalności turystyka na warszawskiej AWF oraz podyplomowo prawo i administrację na Uniwersytecie Warszawskim. Był także członkiem kadry olimpijskiej w pływaniu.
Przejdź na Polsatsport.pl