Historyczne granie na plaży w Gdańsku
Od piątku do niedzieli w Gdańsku rozegrane zostaną finałowe turnieje letniej ligi siatkówki. Najpierw - w piątek - na boisko wyjdą siatkarki. Sobota i niedziela będzie należała do siatkarzy. Wtedy okaże się kto został historycznym zwycięzcą PreZero Grand Prix Polskiej Ligi Siatkówki.
Nie zamierzam wcale ukrywać, że kiedy pojawił się pomysł rozegrania siatkarskiej letniej ligi w formule rywalizacji czteroosobowych zespołów na piasku byłem do niego nastawiony bardzo sceptycznie. Dzisiaj, praktycznie w przeddzień finałowej rozgrywki w Gdańsku - po turniejach eliminacyjnych w Krakowie i Warszawie - nie wyobrażam sobie, aby te rozgrywki nie zagościły na stałe i nie znalazły swojego miejsca w kalendarzu na kolejne lata.
Powodów takiego stanu rzeczy jest kilka. Pierwszy i podstawowy dotyczy „zagospodarowania” siatkarzy, którzy nie znajdą miejsca w kadrach narodowych i nie wyjadą na zgrupowania reprezentacji. A oni przecież są w zdecydowanej większości. Abstrahując od tego co wydarzyło się w tym roku i zakończeniu rozgrywek ze względu na pandemię już w marcu, to przecież w poprzednich latach sezon kończył się z reguły albo pod koniec kwietnia, albo na początku maja. Zdarzało się też tak, że drużyny, które nie zakwalifikowały się do play-offów ostatnie mecze w sezonie rozgrywały na początku kwietnia. Start kolejnego sezonu, w zależności od międzynarodowych imprez, z reguły planowano na pierwsze dni października, więc jakby nie liczyć, niektórzy zawodnicy mieli praktycznie... pół roku przerwy od gry.
Zobacz także: Wielki hit w ćwierćfinale! Skład turnieju finałowego PreZero Grand Prix
Zawodnicy, którzy wystąpili w turniejach eliminacyjnych podkreślali przy każdej okazji, że dla nich to przede wszystkim okazja do dobrej zabawy. I to prawda, tyle tylko, że jak przyszło co do czego, to zabawa zostawała gdzieś z tyłu głowy, a liczył się głównie wynik i chęć zwycięstwa. To samo dotyczy zachowania trenerów, ot choćby Andrei Anastasiego, który po jednej z akcji, niezadowolony z decyzji arbitra, w swoim stylu znanym z hali, nie przebierał w słowach dokładając do tego wymowne gesty.
Obydwa finałowe turnieje zapowiadają się pasjonująco. Poziom drugiej eliminacji w Warszawie był zdecydowanie wyższy od tej w Krakowie, co wcale nie oznacza, że tam grali słabsi zawodnicy. Po prostu siatkarze, którzy przyjechali do Warszawy byli bogatsi o doświadczenia swoich kolegów, którzy rozegrali debiutancki turniej tydzień przed nimi. Teraz w Gdańsku wszyscy będą już wiedzieli na czym polega siatkówka czteroosobowa na piachu i jak przygotować się do kolejnych meczów. Do tego ma być piękna pogoda. Nic więcej nie trzeba.