Andrzej Buncol: Inter Mediolan jest faworytem do wygrania Ligi Europy
Były reprezentant Polski, a obecnie trener młodzieży w Bayerze Leverkusen - Andrzej Buncol - wyraził swoje zdanie na temat aktualnej edycji Ligi Europy. Jego zdaniem prestiż rozgrywek rośnie z roku na rok, a tym razem faworytem do końcowego triumfu jest Inter Mediolan. - Nie zgodzę się z wieloma ludźmi, którzy twierdzą, że to druga liga europejska. Wystarczy spojrzeć na turniej w Niemczech i jakie drużyny przyjechały - zaznaczył Buncol.
Justyna Kostyra: Bayer Leverkusen przegrał w ćwierćfinale z Interem Mediolan 1:2. To nie był błyskotliwy mecz "Aptekarzy" czy może Inter był zbyt dobry. Jak pan to widział?
Andrzej Buncol: Bayer nie zagrał tak, jak potrafi, ale patrząc na Inter, którego długo już nie widziałem, byłem zaskoczony, jak mocny jest to zespół. Trzeba przyznać, że wygrali zasłużenie.
Zobacz także: Liga Europy: Przegląd niemieckiej prasy po porażce Bayeru Leverkusen
Pan zdobył z Bayerem Puchar UEFA w 1988 roku, tam po drodze pokonana Barcelona, Espanyol, niesamowity turniej. Może trochę powspominamy?
To był drugi sukces po mistrzostwach świata w Hiszpanii. Przyszedłem do Bayeru w 1987 roku i w tym samym sezonie zdobyliśmy Puchar UEFA. Mieliśmy bardzo dobrą drogę do finału, ciekawych przeciwników. Pamiętam, że w pierwszej rundzie trafiliśmy na Austrię Wiedeń, w drugiej Toulouse, następnie Feyenoord Rotterdam, Werder Brema i w półfinale Barcelona. W finale zmierzyliśmy się w dwumeczu z Feyenood. Pierwsze spotkanie na wyjeździe przegraliśmy 0:3 i wszyscy nas przekreślili. U nas losy się odwróciły i to my wygraliśmy 3:0. Po dogrywce i rzutach karnych Bayer sięgnął po Puchar.
Teraz jest pan ambasadorem finału Ligi Europy, który miał się odbyć w Gdańsku i odbędzie, tylko z rocznym opóźnieniem spowodowanym pandemią koronawirusa. Jak się zmieniły te rozgrywki przez lata? Zyskały, a może straciły na wartości według pana?
Wszystko się rozwinęło. Prasa, telewizja, pieniądze i wszytko co jest z Ligą Europy związane. Miałem szczęście, że byłem ambasadorem i zostałem zaproszony przez UEFA na losowanie grup w Monako. Finał miał się odbyć w maju tego roku w Polsce, został przesunięty na kolejny. Zobaczymy, co będzie i czy również zostanę zaproszony.
Myślę, że nie można mówić o tym, że Liga Europy to turniej pocieszenia, bo przecież zwycięzca trafia bezpośrednio do rywalizacji w Lidze Mistrzów. Jest o co walczyć.
Nie zgodzę się z wieloma ludźmi, którzy twierdzą, że to druga liga europejska. Wystarczy spojrzeć na turniej w Niemczech i jakie drużyny przyjechały m.in. Inter Mediolan, Sevilla czy ekipy angielskie. Te dwie drużyny widzę w finale.
Cała rozmowa w załączonym materiale wideo.
Przejdź na Polsatsport.pl