Szkocki rząd grozi przerwaniem Scottish Premiership
Szkocki rząd grozi tymczasowym zawieszeniem rozgrywek piłkarskich w kraju, po tym jak kilkukrotnie doszło do naruszenia obostrzeń wynikających z pandemii koronawirusa. "Te incydenty zagrażają zdrowiu publicznemu. Po tym co się stało, musimy się zastanowić, czy szkocki futbol nie potrzebuje przerwy" - napisano w rządowym oświadczeniu. Sezon 2020/21 szkockiej ekstraklasy rozpoczął się 1 sierpnia. Dotychczas rozegrano dwie kolejki, wszystkie mecze odbywają się bez udziału publiczności.
Ostatnio na cenzurowanym znalazł się belgijski zawodnik Celticu Glasgow Boli Bolingoli, który miał potajemnie udać się na krótki wypad do Hiszpanii, po czym nie przeszedł zalecanej przez władze kraju izolacji, a zagrał w niedzielnym meczu ligowym z Kilmarnock (1:1). Dopiero po nim poinformował klub o swojej podróży.
Klub wszczął postępowanie dyscyplinarne i zagroził piłkarzowi "poważnymi konsekwencjami", a kolega z zespołu Patryka Klimali przeprosił publicznie za "swój wielki błąd". Wściekły jest także Neil Lennon - szkoleniowiec Celtiku.
Celtic Football Club statement
— Celtic Football Club (@CelticFC) August 11, 2020
Wcześniej inny zawodnik "The Bhoys" Leigh Griffiths wziął udział w przyjęciu urodzinowym swojej przyjaciółki, a na zdjęciach, które trafiły do mediów społecznościowych wyraźnie widać, że nie przestrzegał reguły o zachowaniu dystansu społecznego. W dodatku w spotkaniu wzięło udział więcej osób niż pozwalają na to przepisy.
Poza tym przełożono zaplanowany na sobotę mecz ekstraklasy między Aberdeen FC i St. Johnstone FC. Powodem był pozytywny wynik testu na koronawirusa u dwóch graczy gospodarzy. Sześciu innych zawodników skierowano na 10-dniową kwarantannę, gdyż wcześniej wspólnie widziani byli w jednym z pubów.
ZOBACZ TAKŻE: Debiutancki gol Patryka Klimali w Celtiku Glasgow
To wszystko rozzłościło premier Szkocji Nicolę Sturgeon. Szefowa rządu uznała, że zawodnicy łamią warunki porozumienia zawartego między władzami a środowiskiem piłkarskim, na mocy którego w ogóle możliwy był powrót na ligowe boiska.
- Tu chodzi nie tylko o wykraczanie poza sportowe bańki. Znani piłkarze w barze w centrum miasta dodatkowo przyciągają tłumy. Staram się być dyplomatyczna, ale jestem wściekła z powodu tej sytuacji. To się nie powinno wydarzyć - powiedziała w zeszłym tygodniu Sturgeon.
Jak dodała, decyzja o powrocie profesjonalnego sportu nie była łatwa, a powodów do niepokoju nie brakowało.
- Daliśmy zielone światło, bo włożono wiele pracy w stworzenie zasad i modelu postępowania. Jeśli nie będziemy się go trzymać, to umowa zostanie zerwana. Miejmy nadzieję, że to będzie lekcja dla wszystkich - dodała szkocka premier.