Sensacje, skandale i wielkie talenty: To była gorąca ringowa sobota!
Sensacyjna porażka wielkiej mistrzyni, skandaliczna decyzja sędziów punktowych, sędzia ringowy, który... nie zauważył nokautu, irlandzkie triumfy w Londynie i niesamowity talent Davida Benavideza - działo się na pięściarskich ringach - zapraszam na przegląd, od Londynu do Tulsy!
Carl Frampton: tutaj musiał być nokaut...i był
Carl “Szakal” Frampton (28-2, 16 KO) zawsze był znany z poczucia humoru...co udowodnił po raz kolejny wybierając piosenkę przy której wychodził na pusty, nieotoczony tysiącami widzów ring - “O, jak cicho” w wykonaniu Bjork pasowało idealnie. Były mistrz świata w dwóch kategoriach wagowych walczył wczoraj z Darrenem Traynorem (16-3, 7 KO) w londyńskim studiu w wadze lekkiej, choć chce zdobyć trzeci tytuł w super piórkowej. Zadanie miał jedno - wygrać przed czasem i z tego się wywiązał, kiedy trenujący do tej walki dopiero od trzech tygodni Traynor poddał się w siódmej rundzie. Różnice klas widać było, kiedy tylko Frampton chciał pokazać co potrafi. Po bezbarwnych pierwszych czterech rundach Frampton przyspieszył tempo walki i podobnie jak bijący się przed nim rodak Mike Conlan zaczął trafiać potężnymi bombami na korpus Szkota. Traynor był na deskach w szóstej rundzie, jakoś przetrwał, ale w siódmej po dwóch kolejnych ciosach Framptona powiedział sędziemu, że już nie chce dalej walczyć. “Wygrałem, ale jestem daleki od mojej formy. Te rundy się przydały, to był twardy chłopak, ale wiem, że muszę być znacznie lepszy w następnych walkach. We wszystkim” - powiedział po walce Irlandczyk, który pod koniec tego roku chce się bić o pas WBO z Amerykaninem Jamelem Herringiem.
Mike Conlan - test z francuskiego: zdany
Francuz Sofiane Takoucht (35-5, 15 KO), były mistrz Europy, który w ostatnim pojedynku bił się o pas mistrza świata WBO był tylko przez kilka rund równym rywalem dla ciągle niepokonanego Irlandczyka Mike Conlana (14-0, 8 KO), któremu w pierwszej fazie pojedynku wielkie problemy stwarzał nie rywal, ale on sam. Trenowany przez Adama Bootha, byłego szkoleniowca między innymi Davida Haye, Conlan musiał od połowy walki bardzo uważać, bo był naprawdę blisko porażki, ale nie z rąk Taokouchta, ale przez dyskwalifikację. Irlandczyk miał już w piątej rundzie na koncie dwa odjęte punkty za bicie poniżej pasa i wiedział, że każda następna decyzja sędziego zakończyłaby się wykluczeniem z walki. Dlaczego Conlan tak często bił na korpus? To było widać od początku - Francuz nie miał większych problemów z przyjmowaniem ciosów medalisty olimpijskiego na głowę, ale ciosy na korpus robiły na nim wrażenie.
Byłemu mistrzowi Europy na pewno nie można zarzucić braku chęci do walki - po ciosie Conlana w 7 rundzie na wątrobę wyglądało, że jest już po wszystkim, ale to Francuz wygrał następne starcie. W ostatnich sześciu minutach przeważyła jednak nieustępliwość, a przede wszystkim dokładność ciosów leworęcznego Conlana, po którego uderzeniach w dziesiątej rundzie sędzia zatrzymał pojedynek. “Najważniejsze, że ciągle jestem na drodze po pas mistrza świata WBO. Tylko to dla mnie się liczy. Boksować o pas w dniu Św. Patryka - to byłoby coś!” - powiedział po walce 28-latek z Belfastu.
Zobacz także: Ktoś tu chyba kłamie, czyli o co chodzi w polskim boksie zawodowym?
Gala Showtime, Foxwood Casino: Wallin-Kaufmann, Romero-Marinez, Benavidez-Angulo
23-letni David Benavidez (23-0, 2) KO) stracił tytuł mistrza świata WBC zanim jeszcze wszedł na ring, bo nie zrobił wagi...ale nie chciał oddać go Alexisowi Angulo (26-2, 22 KO), który pokonując Benavideza, ciągle mógł pas mistrza zdobyć. Nie zdobył, bo Benavidez po raz kolejny udowodnił, że może za bardzo lubi jeść, ale jest niesamowitym talentem, Walka od pierwszej rundy zamieniła w sparing mistrza z uczniem, a od siódmego starcia komentatorzy Showtime nawoływali do poddania niemającego szans z szybszym i znakomitym technicznie rywalem Angulo. Trzy rundy później do tego samego wniosku doszedł jego narożnik, poddając swojego zawodnika. Na tej samej gali, w wadze ciężkiej, powrócił na ring pięściarz, który sprawił mistrzowi świata WBC Tysonowi Fury więcej kłopotów niż poprzedni champ Deontay Wilder - Szwed Otto Wallin (21-1, 14 KO). Jego rywalem był Travis Kaufmann (32-4, 23 KO), pięściarz, który zapowiedział, że jeśli “przegra ze Szwedem, to czas zakończyć karierę”. Nie wiem, czy już skończył bo przez pięć rund był workiem treningowym dla lewego prostego Wallina, a na dodatek nabawił się w piątej rundzie kontuzji i walkę przerwano. Szwed potwierdził to, co o nim wiedzieliśmy - solidny boks, szybki na nogach, dobrze ułożony technicznie...ale chyba bez ciosu. Wielki skandal w walce o tymczasowy pas WBA - Marinez wygrywa w opinii praktycznie wszystkich (dziennikarzy, byłych mistrzów świata) ale zwycięstwo dostaje - jednogłośną decyzją! - dostaje Romero. Absolutny skandal.
Gala DAZN, Tulsa: Madrimov-Walker, Braekhus-McCaskill
Tutaj również nie obyło się bez skandalu - Israil Madrimow czysto trafia Erica Walkera lewym prostym, ten ostatni o mało nie wypada z ringu, ale sędzia dopatruje się “uderzenia barkiem” i nie zalicza przynajmniej nokdaunu (to byłby nokaut)...dopatrując się faulu Uzbeka. Walka została przerwana na 5 minut, Madrimow ostatecznie wygrywa na punkty, ale decyzja sędziego ringowego jest niewytłumaczalna. W głównej walce wieczoru, Cecilia Braekhus (36-1, 9 KO) próbowała zrobić coś, co się nie udało nikomu od 72 lat, od panowania Joe Louisa - po raz 26 obronić tytuł mistrzyni świata. Walka z Jessicą McCaskill (8-2, 3 KO) była od początku znacznie trudniejsza dla Braekhus (rywalka wyprowadziła 230 więcej ciosów!, trafiła o jeden mniej) niż się spodziewano. Choć w ostatnich trzech rundach mistrzyni była lepsza, sędziowie - kontrowersyjnie - przyznali sensacyjne zwycięstwo zawodniczce z Chicago, a 38-letnia Braekhus, dla której była to pierwsza porażka w 37 walkach, straciła wszystkie mistrzowskie pasy. “Jeśli już więcej nie wyjdę na ring, to pas trafił w dobre ręce” - powiedziała Braekhus po walce.
Przejdź na Polsatsport.pl