Konrad Bukowiecki: Irena Szewińska wręczała mi ważne medale
Memoriał Ireny Szewińskiej w Bydgoszczy będzie jednym z najważniejszych w tym roku startów dla Konrada Bukowieckiego, czołowego polskiego kulomiota. - Mam dużo pięknych wspomnień związanych zarówno z Bydgoszczą, jak i z panią Ireną. Odbierałem z jej rąk ważne medale - mówi zawodnik AZS UWM Olsztyn. Zawody odbędą się 19 sierpnia na stadionie Zawiszy. (wideo AZS)
Organizatorzy dbają, by polscy lekkoatleci mieli okazję rywalizować nie tylko z zawodnikami z kraju, ale również z zagranicy. Wiadomo już, że Memoriał Ireny Szewińskiej obejrzy przynajmniej kilka tysięcy kibiców, bo około pięciu tysięcy kart wstępu jest już sprzedanych.
– Z Bydgoszczy mamy bardzo dużo pięknych wspomnień i z panią Ireną też, bo odbierałem z jej rąk dwa złote medale, jeden na juniorskich mistrzostwach świata w 2014 roku, a drugi w młodzieżowych igrzyskach olimpijskich. Wiadomo, że na każdych zawodach staram się dać się z siebie wszystko, ale na tych będę miał szczególną motywację. To dla mnie podwójnie ważny start. Fajnie byłoby znowu coś fajnego w Bydgoszczy zrobić – mówi Bukowiecki.
ZOBACZ TAKŻE: Piotr Lisek wygrał w Międzyzdrojach
Zawodnik grupy InPost Athletic Team cieszy się przede wszystkim z faktu, że na trybunach zasiądą kibice. Ostatnie starty, jak choćby w 8. Festiwalu Rzutów im. Kamili Skolimowskiej, odbywały się bowiem bez udziału publiczności.
– Cieszę się, że będzie sporo kibiców, bo tego w tym roku bardzo nam brakuje. Będziemy chcieli pokazać, że Polacy u siebie dają radę. Liczba publiczności na pewno będzie okrojona, ale dla nas jest ważne, by móc startować przed kibicami – mówi kulomiot.
Obecny sezon jest wyjątkowy, bo odwołano wiele imprez, w tym te najważniejsze, czyli igrzyska olimpijskie i lekkoatletyczne mistrzostwa Europy, więc motywacja zawodników mocno spadła. A ponadto nie mieli możliwości, by przygotować się do sezonu w taki sposób, jak wcześniej zaplanowali.
– Wiadomo, że nie zrobiliśmy stu procent tego, co było w planach. Odwołano nam część obozów, do tego doszedł brak motywacji, bo nie było ważnych imprez. Wykorzystaliśmy ten czas na poprawę aspektów technicznych. Na razie nie wychodzi mi to tak, jakbym chciał, ale pamiętajmy, że igrzyska są dopiero za rok, a one są najważniejsze. Ja ten sezon traktuję bardzo przejściowo – dodaje lekkoatleta ze Szczytna.
ZOBACZ TAKŻE: Życiowe rzuty młotem Katarzyny Furmanek
Główną imprezą w tym roku stają się mistrzostwa Polski, które odbędą się we Włocławku.
– Będzie to już końcówka sezonu, więc może być bardzo ciekawie, tym bardziej, że przecież konkurencja jest u nas bardzo mocna, bo jest Michał Haratyk, Kuba Szyszkowski, czy Sebastian Łukszo. Każdy sportowiec trenuje po to, żeby pokazywać się na zawodach, a w tym sezonie ciężko jest wrócić do rytmu startowego – wyjaśnia Bukowiecki.
Czy wicemistrz Europy ze stadionu w Berlinie i halowy mistrz Starego Kontynentu będzie w tym roku startował również w mityngach zagranicznych?
– Niewiele, także dlatego, że w Polsce mamy bardzo dobre tradycje, jeśli chodzi o organizowanie dobrych mityngów. W moim kalendarzu są dwa, może trzy, starty zagraniczne. Wszystkie będą w końcówce sezonu. Na pewno ostatnim startem w sezonie będzie występ w Diamentowej Lidze w Rzymie, czyli tam, gdzie rok temu wygrałem. Ten mityng zaplanowany jest na 17 września – mówi Bukowiecki.
Przejdź na Polsatsport.pl