Marian Ziółkowski: Szkoda, że Mateusz Gamrot nie oddał mi jakiegokolwiek szacunku
- Powiedziałem Mateuszowi Gamrotowi po walce w twarz, że to był dla mnie zaszczyt wejść z nim do klatki i wymieniać ciosy - powiedział Marian Ziółkowski po gali KSW 54.
Igor Marczak: Uśmiech na twarzy jest, bo w takim stylu można przegrywać?
Marian Ziółkowski: No tak, cały czas czuję, że niestety przegrałem ten pojedynek, ale nie z byle kim. Powiedziałem Mateuszowi po walce w twarz, że to był dla mnie zaszczyt wejść z nim do klatki i wymieniać ciosy. Nie wiem czy Mateusz odejdzie z KSW czy nie, ale cieszę się, że udało mi się stoczyć z nim pojedynek i dać całkiem równą walkę.
Widać było, że Mateusz nie był do końca pewny, czy wygrywa...
W każdej rundzie Mateusz szedł po obalenie, bo widział, że stójka idzie nam równo i jestem niebezpieczny. Nastawiałem się na kontry, a kontry potrafią ściąć z nóg każdego zawodnika. Widać było, że Mateusz idzie po swoją sprawdzoną broń, czyli po zapasy. I tymi zapasami ustawił walkę. Szkoda, że nie udało mi się zrobić przygotowań pod te zapasy.
ZOBACZ TAKŻE: Faworyci w Londynie i Las Vegas: "Dynamit" w 200 sekund, "Jaguar" w 12 rund.
Gamrot prawdopodobnie odchodzi z organizacji KSW zostawiając silną kategorię lekką. Gdzie widzisz swoje szanse?
Szkoda, że Mateusz nie oddał mi jakiegokolwiek szacunku i nie powiedział kilku miłych słów. Od razu namaścił swojego kolesia, Borysa Mańkowskiego, ale zobaczymy. Ostatni głos należy do Maćka Kawulskiego i Martina Lewandowskiego.
Przejdź na Polsatsport.pl