Olympique Lyon jest jak Real Madryt. I może panować jeszcze długo
Dokładnie 60 lat temu świat mówił o legendzie Realu Madryt z Alfredo di Stefano, który pięć razy z rzędu wygrał Puchar Europy. Dziś do historii przechodzi Olympique Lyon z charyzmatyczną Wendie Renard. Na ustach wszystkich jest kobieca drużyna, której sukcesy nie mają precedensu w całym współczesnym sporcie zespołowym.
„Legenda to słowo rodzaju żeńskiego i to pasuje dzięki zwycięstwu Lyonu” – napisał na Twitterze prezydent Francji Emmanuel Macron. Jeszcze przed tygodniem świat pasjonował się triumfem Bayernu Monachium nad PSG w finale Champions League w Lizbonie, by w niedzielny wieczór znów doszło do niemiecko-francuskiej rywalizacji w kobiecym finale turnieju rozgrywanego w Kraju Basków (decydujący mecz odbył się w San Sebastian). Piłkarki Olympique pokonały VfL Wolfsburg 3:1 i zdobyły trofeum po raz piąty z rzędu oraz siódmy w krótkiej historii tych rozgrywek. W drużynie niemieckiej 61 minut rozegrała Ewa Pajor, mając swój udział przy honorowym golu, na ławce siedziała pozyskana niedawno z PSG inna gwiazda kobiecego futbolu, bramkarka Katarzyna Kiedrzynek.
Wspominany Bayern z Robertem Lewandowskim przeszli przez turniej w efektownym stylu, przez kilka dni rozpisywano się o początku dominacji bawarskiego klubu w europejskich pucharach, ale to wyczyn Francuzek uznano już teraz za jedno z najważniejszych wydarzeń sportowych 2020 r.
Zobacz także: Piłkarska LM kobiet: Finałowa porażka Wolfsburga z Ewą Pajor w składzie
Nic dziwnego, ten mecz można opisać na wiele różnych sposobów, a każdy będzie odrębną, wykraczającą poza sport historią. Choćby to, że cztery piłkarki - Sarah Bouhaddi, Eugenie Le Sommer, Amel Majri i Wendie Renard – sięgnęły z OL po to trofeum aż siedem razy. Nie ma na świecie piłkarza w całej futbolowej erze, który mógłby poszczycić się takim wyczynem, Francisco Paco Gento zdołał w cudownym okresie Realu zebrać sześć tytułów.
Skoro o Renard mowa, jest ona więcej niż piłkarką, którą cechuje niebywała solidność i sprawność przy dość mocnych warunkach fizycznych. Kapitanka Lyonu to prawdziwa ikona kobiecej piłki, niedzielny „L’Equipe” nazwał ją nawet „matką-kaczką”, która dba o każdą nową zawodniczkę przychodzącą do jej klubu. A roboty jest mnóstwo, by każdy dobrze się czuł, skoro w kadrze są przedstawicielki aż 14 krajów. Renard to także kobieta walcząca z nierównouprawnieniem i seksizmem w sporcie. Podobnie zresztą jak jej koleżanki.
Niedzielne zwycięstwo w San Sebastian to triumf Jeana-Michela Aulasa, charyzmatycznego szefa Olympique, który z rozmysłem prowadzi politykę transferową, inwestuje w akademie nie tylko we Francji. Olympique poprzez struktury udziałowe zamierza podbijać nie tylko Europę, ale także cały świat. OL Groupe przejęła bowiem amerykański klub z Seattle - Reign FC, zmieniła logo, nazwę na OL Reign. Symbolem tego zespołu jest piłkarka wszech czasów, Amerykanka Megan Rapinoe, która akurat robi sobie wolne od futbolu angażując się w projekty społeczne i polityczne.
Siódmy triumf Lyonu to kolejny pretekst, by zadawać pytanie o kobiecą piłkę, jej słabą ekspozycję w mediach, niskie w porównaniu z mężczyznami zarobki, itd. Norweżka z OL Ada Hegerberg, najlepiej zarabiająca piłkarka świata, nieobecna we wczorajszym finale z powodu kontuzji, ma kontrakt gwarantujący jej 400 tys. euro. Nawet dwa razy tyle potrafią wyciągnąć najlepiej opłacani piłkarze polskiej Ekstraklasy.
Oczywiście piłka kobieca nie jest tak popularna, ma również problem ze sponsorami. W klubowej odsłonie jest również dość hermetycznie zamknięta między kilka krajów, przede wszystkim Francję i Niemcy. Jest jednak nadzieja, że już niebawem z kilkoma silnymi klubami dołączą do śmietanki europejskiej Anglia, m.in. Chelsea i Manchester City. A że w futbolu Wyspiarze dyktują trendy od momentu powstania tego sportu, można spodziewać się przełomu. Swoje miejsce w historii kobiecej piłki chcą mieć również Hiszpanie z eksportowymi drużynami Barcelony i Atletico Madryt.
Na razie niezmienne pozostanie prawdopodobnie to, że kolejne finały również padną łupem Olympique. Ostatni raz francuski triumfator Ligi Mistrzyń przegrał 31 maja 2018 r. w półfinale Pucharu Francji z PSG 0:1. Tegoroczną edycję europejskich pucharów Francuzki kończą z siedmioma wygranymi i bilansem goli 33-2. A przecież zagrały bez czterech kontuzjowanych bądź wykluczonych piłkarek, w tym trzech, które stanowią o trzonie zespołu…
Przejdź na Polsatsport.pl