Dariusz Dziekanowski: W latach siedemdziesiątych grali artyści. Kazimierz Deyna był jednym z nich
We wtorek 1 września minęło 31 lat od tragicznej śmierci Kazimierza Deyny. W rocznicę tego wydarzenia fundacja jego imienia odsłoniła mural na warszawskim Ursynowie poświęcony pamięci tego znakomitego piłkarza. - Deyna był jednym z najważniejszych zawodników reprezentacji Polski. W latach siedemdziesiątych grali artyści i on był jednym z nich. Był większy niż inni piłkarze - stwierdził Dariusz Dziekanowski.
Michał Bugno: Jak podoba się panu inicjatywa odsłonięcia muralu Kazimierza Deyny – upamiętniająca wybitnego piłkarza?
Dariusz Dziekanowski: To wspaniała inicjatywa. Gratulacje dla Fundacji Kazimierza Deyny, a szczególnie dla Janusza Dorosiewicza, który jest na jej czele . Kazimierz Deyna jest legendą. To jeden z najlepszych piłkarzy w historii polskiego futbolu. W latach siedemdziesiątych był jednym z trzech najlepszych zawodników świata. Temu wybitnemu piłkarzowi należał się taki mural. Należy mu się również szacunek. Trzeba pamiętać o jego wspaniałej grze, a także o tym, jakim był świetnym piłkarzem.
ZOBACZ TAKŻE: Kazimierz Deyna ma mural na warszawskim Ursynowie
Między panami było dwanaście lat różnicy. Czy wizualizował sobie jednak pan możliwość wspólnej gry z Kazimierzem Deyną?
Tak. Chciałem zażartować i podkreślić, jakim był fantastycznym zawodnikiem. Przez cały dzień miałem mieszane uczucia. Zastanawiałem się, czy z Kazimierzem Deyną moglibyśmy grać w jednej drużynie. Z jednej strony dzięki jego podaniom zdobywałbym co roku po sto bramek i byłbym królem strzelców. Z drugiej zaś strony, gdybym znalazł się w sytuacji metr przed pustą bramką i miałbym trafić do siatki – obawiałbym się czy nie usłyszałbym z trybun tekstu: podaj Kaziowi, on lepiej to zrobi. Sam też uważam, że lepiej by to zrobił.
Jak postrzega pan kult, który stworzył się wokół Kazimierza Deyny od momentu jego śmierci. Minęło już 31 lat. Obecnie jest to postać, której tworzy się murale na potężnych ścianach bloków, a także pomniki. Z pewnością dla kibiców Legii Warszawa jest takim bohaterem numer jeden.
Tak. Kazimierz Deyna był – jak to powiedział Stefan Szczepłek – spokojnym, cichym człowiekiem, który nie lubił kamer. Nie nachodził dziennikarzy. To raczej oni jego nachodzili, kiedy chcieli przyprowadzić z nim wywiad. Zrobił wielkie rzeczy dla tego klubu, zagrał wielkie mecze w europejskich pucharach. Ponadto reprezentował Polskę na mistrzostwach świata i igrzyskach olimpijskich, w których Polska zwyciężyła. W Monachium został nawet królem strzelców. Był też trzecim z najlepszych piłkarzy na świecie – za Franzem Beckenbauerem i Johanem Cruijffem. W 1976 roku zdobył srebro z reprezentacją na kolejnych igrzyskach. To Deyna był jednym z najważniejszych piłkarzy tej kadry. W latach siedemdziesiątych grali artyści i on był jednym z nich. Był większy niż inni zawodnicy.
Cała rozmowa w załączonym materiale wideo.
Przejdź na Polsatsport.pl