Bożydar Iwanow: Holendrzy lubią Ekstraklasę

Piłka nożna
Bożydar Iwanow: Holendrzy lubią Ekstraklasę
fot. CyfraSport
Mickey Van Der Hart

Czy dożyliśmy ciekawych, choć też i często niezrozumiałych czasów? W polskiej Ekstraklasie mieliśmy w poprzednich rozgrywkach większą liczbę Holendrów niż miała ich np. La Liga. A jeśli dodamy do tego mocno „zniderlandyzowanych” Piotra Parzyszka czy Filipa Bednarka efekt będzie jeszcze bardziej piorunujący. Dziś obecność „pomarańczowych” nie jest już może tak znacząca, ale pamiętajmy o Fabianie Serrarensie czy Marko Vejinoviću, z których w ubiegłym sezonie korzystała zdegradowana Arka Gdynia.

Holenderskie kontakty Tomasza Rząsy, który przecież z powodzeniem grał nie tylko w Feyenoordzie Rotterdam ale i De Graafschap, Heerenveen i ADO Den Hag zrobiły swoje. To dzięki nim ściągnął do Lecha Mickeya Van Der Harta, a teraz – gdy ten leczy uraz - Bednarka. Pelle Van Amersfoort, niewątpliwie jeden z kluczowych graczy Cracovii i architekt zdobytego przez „Pasy” Pucharu Polski miał oferty z mocniejszych lig niż polska. Ale popatrzył na całą sprawę rozsądnie – w silniejszej mógł przepaść. A jeżeli sprawdzi się u nas i stąd można przecież pod dobry adres wyjechać. To bardzo ułożony chłopak, który mieszka pod Wawelem z narzeczoną, która pracuje w dziale HR tutejszego Shella. Nie biega więc tylko po galeriach i salonach spa…

 

ZOBACZ TAKŻE: "Van der Hart błagał, żeby zostać na boisku"

 

W Podbeskidziu Bielsko-Biała jest Desley Ubbink. Możliwości ma ponoć ogromne, gdyby nie upór działaczy Trencina może trafiłby już stamtąd do Serie A (niektórzy mówili nawet o zainteresowaniu … Milanu), a wcześniej przymierzała się do niego i grająca z tym klubem Legia. Na razie trudno coś o nim powiedzieć, bo niedługo po przyjściu do „TSP”, jeszcze w 1.lidze zerwał więzadła. Wrócił już do gry ale na razie trudno go jeszcze zweryfikować. Na pewno jednak warto mu się przyglądać. Papiery na granie na pewno ma.

Co przyciąga Holendrów do Polski? Na pewno pieniądze, to nie ulega kwestii. Ale nie tylko. Ambicje sportowe też. Van Amersfoort czy Van Der Hart mogą tu walczyć o wyższe cele niż to, co mogła im dać w tej kwestii ojczyzna. Ten pierwszy ma już puchar, ten drugi wicemistrzostwo i miał także nadzieję na fazę grupową Ligi Europy. W Holandii byłoby oto dużo trudniej. Zresztą ta sama historia dotyczy także Parzyszka. W Gliwicach zdobył już tytuł mistrza Polski, gra w pucharach, w Zwolle czy De Graafschap mógł tylko o tym pomarzyć.

 

Kto wie czy taka tendencja nie zostanie utrzymana? Choć ja – nie tylko ze względu na wieloletnią sympatię do Eredivisie – chciałbym tam znowu zobaczyć jakiegoś naszego rodaka. Casus Arkadiusza Milika może powinien robić wrażenie. Ale wiadomo, że do Ajaksu trafić jest trudno, a Arek znalazł się tam i tak tranzytem przez Niemcu. A w mniejszych klubach jest jednak zdecydowanie mniejsza „kasa” do zarobienia. Także przez menedżerów. I to jest może kluczowy element układanki, która zamiast w Holandii kończy się ostatnio głównie w Serie A.

 

PS. Wiele wskazuje na to, że do Heerenveen trafi Paweł Bochniewicz z Górnika Zabrze. Debiutant w reprezentacji Jerzego Brzęczka już w czwartek poleci zresztą do Holandii. Czy selekcjoner da mu w piątek zadebiutować przeciw Oranje? Wątpliwe, ale być może w Amsterdamie będzie mu dane wkrótce zagrać…

Bożydar Iwanow/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie