Iwanow przed meczem z Holandią: Mierzmy siły na zamiary, a raczej zamiary na siły
Jerzy Brzęczek obawia się pierwszego meczu Ligi Narodów z Holandią i wcale mu się nie dziwię. Nie chodzi tu jedynie o niepewność związaną z tak długą przerwą w grze reprezentacji, bo przecież ten problem mają wszyscy selekcjonerzy. Nie chodzi tylko o brak Roberta Lewandowskiego, bo nie jesteśmy jedynym zespołem, który nie może skorzystać z jednej ze swoich gwiazd, choć akurat w naszym przypadku mowa o piłkarzu wyjątkowym, w tej chwili najlepszym na świecie.
Bardziej obawiać się można tego przeciw komu gramy. A wiemy też, jak w przypadku jakiegokolwiek niepowodzenia kadry dzieje się w polskich mediach i na forach internetowych. Dlatego też bez względu na wynik dwóch najbliższych spotkań apelowałbym o spokój. A nie nadmierny zachwyt czy rysowanie nastroju klęski bądź rozczarowania.
Brzęczek słusznie zauważa, że zagramy z jednym z najmocniejszych aktualnie zespołów świata i nie jest to żadna kokieteria czy „bezpiecznik” na wypadek niepowodzenia. W eliminacjach do EURO 2020 z tak mocnym przeciwnikiem jeszcze nie graliśmy. Nie wahałbym się też postawić tezy, że także w pierwszym sezonie Ligi Narodów również nie.
ZOBACZ TAKŻE: Czego brakuje Glikowi?
Włosi byli wtedy jeszcze na etapie budowy obecnej siły i niedługo będziemy mogli się o niej przekonać. Portugalia była w 2018 roku bez Cristiano Ronaldo, a w Guimaraes zagrała już w mocno rezerwowym składzie, bo awans do turnieju finałowego wywalczyła sobie we wcześniejszych spotkaniach.
I mimo, że w tamtej edycji Polska nie wygrała żadnego meczu to jestem zdania, że mimo różnego rodzaju eksperymentów wstydu nie przyniosła. A przegrane u siebie spotkania z Włochami 0-1 (gol w ostatniej minucie) czy Portugalią (2-3) dały Brzęczkowi sporo wniosków, z których skorzystał już w udanych dla nas eliminacjach.
Szanujmy jednak to, że zespół Fernando Santosa wygrał potem cały cykl LN – zresztą pokonując w finale Holendrów. A Włosi przebrnęli przez eliminacje do EURO 2020 jak huragan wygrywając wszystkie spotkania.
Holendrzy na nowo „narodzili” się właśnie w tych rozgrywkach, w których za chwilę się z nimi zmierzymy. Pozostawili w pobitym polu dwóch ostatnich mistrzów świata Francuzów i Niemców, z tymi drugimi toczyli zacięte boje w kwalifikacjach do mistrzostw Europy.
Mają najlepszego obrońcę globu Virgila Van Dijka, najbardziej kompletnego pomocnika świata Georginio Wijnalduma i najwszechstronniejszego napastnika Europy Memphisa Depaya. Jeżeli dodamy do tego, że na ławce siada rozrywany przez Manchester United i Real Madryt Donny Van De Beek, to będziemy wiedzieć, jaki ten zespół ma potencjał.
ZOBACZ TAKŻE: Neymar i inne gwiazdy PSG zarażone!
A młodzież? Dobija się drzwiami i oknami. Jest jej tak dużo, że Calvin Stengs czy Myron Boadu z AZ Alkmaar, którzy z Estonią w ostatnim meczu eliminacji zaliczyli fantastyczne debiuty, nie zmieścili się w węższej grupie powołanych na dwa wrześniowe spotkania.
Dlatego mierzmy siły na zamiary. A raczej zamiary na siły. Rywal ma ich więcej. Niech to będzie brane pod uwagę gdy będziemy oceniać przebieg tego spotkania.
Przejdź na Polsatsport.pl