PKO BP Ekstraklasa: Jagiellonia Białystok zremisowała u siebie z Podbeskidziem Bielsko-Biała
Remis w Białymstoku na inaugurację trzeciej kolejki piłkarskiej PKO BP Ekstraklasy. Goście z Bielsko-Białej prowadzili do przerwy dwoma bramkami, ale ekipa gospodarzy wyrównała na początku drugiej połowy w zaledwie dwie minuty! W ostatniej akcji piłkarze Krzysztofa Brede mogli stracić nawet jeden punkt.
W pierwszej połowie - mimo zdecydowanej przewagi Jagiellonii - gole zdobywali tylko goście. Białostoczanie od początku starali się bardzo szybko odbierać Podbeskidziu piłkę, szybko ją rozgrywali, by akcje finalizować strzałami. Gdyby byli skuteczniejsi i mieli nieco więcej szczęścia, to mimo straconych dwóch goli powinni dwoma-trzema prowadzić.
Już w 4. min Martin Pospisil strzelił z rzutu wolnego w poprzeczkę, potem w 35. min czeski pomocnik trafił z pola karnego w słupek, a minutę później strzał głową chorwackiego napastnika Jakova Puljica również wylądował na poprzeczce bramki gości. Do tego w 28. min Błażej Augustyn nie trafił do bramki z trzech metrów, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, a pięć minut wcześniej Hiszpan Jesus Imaz z pola karnego uderzył prosto w bramkarza Podbeskidzia Martina Polacka.
Goście czekali na kontry i w 18. min objęli prowadzenie. Prostopadłą piłkę kilkadziesiąt metrów przed bramką Jagiellonii przejął Kamil Biliński, który nie dał się sfaulować Ivanowi Runje i w sytuacji sam na sam trafił do siatki. Niedługo po tej akcji chorwacki stoper gospodarzy opuścił boisko z urazem mięśnia uda. Wynik Podbeskidzie podwyższyło ze stałego fragmentu gry, gdy po rzucie rożnym wykonanym przez Łukasza Sierpinę błąd w kryciu Jagiellonii wykorzystał Michał Rzuchowski i głową z bliska pokonał Pavelsa Steinborsa.
Zobacz także: Bartłomiej Pawłowski w Śląsku Wrocław
Tuż po przerwie gospodarze szybko doprowadzili do wyrównania. W 49. min po dośrodkowaniu Macieja Makuszewskiego Puljic głową zdobył bramkę kontaktową, a dwie minuty później podanie Pawła Olszewskiego wykorzystał Imaz wpychając piłkę do bramki Podbeskidzia niemal z linii bramkowej.
Wydawało się, że po takim początku w tej części meczu gospodarze niemal "zdemolują" beniaminka; w 56. min niewiele zabrakło przy strzale z dystansu Makuszewskiemu, by Jagiellonię wyprowadzić na prowadzenie. Ale niedługi potem gra ofensywna gospodarzy zaczęła gasnąć i to Podbeskidzie utrzymywało się przy piłce i zaczęło atakować.
W 65. min Steinbors obronił strzał głową Aleksandra Komora, potem uderzenie zza pola karnego Rafała Figiela. W 74. min niewiele zabrakło do gola samobójczego, ale piłka wybijana przez Augustyna ostatecznie minęła słupek bramki gospodarzy.
Po licznych zmianach w obu zespołach ostatni kwadrans meczu, to sporo chaosu i rwanych akcji, do tego próby gry na czas zespołu gości. Ale ostatecznie to Jagiellonia mogła sięgnąć po trzy punkty. W doliczonym czasie gry piłka w środku pola karnego trafiła do Puljica, który zdecydował się na uderzenie z pełną siłą i posłał piłkę nad poprzeczką bramki Podbeskidzia.
Jagiellonia Białystok - Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:2 (0:2)
Bramki: Jakov Puljic 49, Jesus Imaz 51 - Kamil Biliński 18, Michał Rzuchowski 37
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).
Przejdź na Polsatsport.pl