88. edycja wyścigu 24 godziny Le Mans: Przez koronawirusa bez widzów
Z powodu pandemii koronawirusa 88. edycja 24-godzinnego wyścigu na francuskim torze Le Mans odbędzie się w nadchodzący weekend bez kibiców. Wyścig, który miał się odbyć w dniach 13-14 czerwca, został przełożony na 19-20 września.
- Przełożenie z czerwca na wrzesień wyścigu Le Mans jest najbardziej odpowiednim rozwiązaniem w obecnych wyjątkowych okolicznościach - przyznał w oświadczeniu prezes Automobile Club de L'Ouest (ACO) Pierre Fillon.
Rajdowe MŚ: W Turcji na kamienistej trasie i z Kajetanowiczem
Ubiegłoroczną, 87. edycję Le Mans obserwowało ponad 250 tysięcy widzów.
Na tegorocznej liście startowej jest 59 załóg, w tym tylko pięć w najmocniejszej, prototypowej klasie LMP1. To wyścigowe bolidy specjalnie konstruowane tylko na ten wyścig. Organizatorzy planowali, że w tym roku klasa LMP1 zostanie zastąpiona nową, w której supersamochody będą bardziej podobne do tych, które czasami spotyka się na drogach w pobliżu znanych kurortów. Zainteresowanie opracowaniem takich samochodów wyścigowych deklarowało kilka marek, m.in. Aston Martin, Koenigsegg czy Lotus.
Jednak pandemia kazała te plany zweryfikować, może w przyszłym roku uda się je zrealizować.
W weekend na starcie stanie pięć aut klasy LMP1 - dwie Toyoty TS 050 Hybrid, dwa Rebellion R13-Gibson i jeden ENSO CLM P1/01-Gibson. Tym razem w ekipie Toyoty zabrakło dwukrotnego z rzędu zwycięzcy 24 Le Mans Fernando Alonso. Hiszpan wraz z dwójką innych byłych kierowców Formuły 1 Szwajcarem Sebastienem Buemim i Japończykiem Kazuki Nakajimą wygrali dwie poprzednie edycje w 2018 i 2019 roku.
ZOBACZ TAKŻE: Włoch Franco Morbidelli wygrał GP San Marino
Teraz Alonso w jednym z samochodów Toyoty zastąpi kierowca z Nowej Zelandii Brendon Hartley, który także startował w F1. W 2017 roku, po GP USA, w bolidzie Toro Rosso zastąpił Rosjanina Daniiła Kwiata.
Hartley był w ekipie Porsche, która triumfowała w 2017 roku.
Wyścig tradycyjnie rozpocznie się w sobotę o godz. 15.