Bundesliga: Rusza nowy sezon z siedmioma Polakami
Po 83 dniach przerwy, z siedmioma Polakami w sześciu klubach, w tym mającym na celowniku kolejne rekordy Robertem Lewandowskim, z ograniczoną liczbą kibiców na trybunach i reżimem sanitarnym rusza w piątek nowy sezon piłkarskiej ekstraklasy Niemiec.
Na pierwszy ogień - już tradycyjnie - idzie mistrz. Broniący tytułu Bayern Monachium, który od ośmiu sezonów nie oddał ligowego prymatu, na inaugurację sezonu zmierzy się z Schalke 04 Gelsenkirchen. W walce o dziewiąty z rzędu tytuł, czym w Europie może się pochwalić teraz tylko Juventus Turyn, ma pomóc kapitan reprezentacji Polski.
"Lewy" rozpoczyna swój siódmy sezon w barwach Bayernu i wydaje się, że co roku jest lepszy i skuteczniejszy. Teraz poprzeczkę ma jednak bardzo wysoko zawieszoną, bo eksperci zgodnie uważają, że ma za sobą najlepszy sezon w karierze. Zdobył trzy tytuły króla strzelców - Bundesligi, Pucharu Niemiec i Ligi Mistrzów. Wszystkie trzy rozgrywki wygrał.
- Jest kluczową postacią i trudno sobie teraz wyobrazić drużynę bez niego. Wierzę, że ten sezon będzie dla niego równie udany, choć na pewno trudniejszy, bo apetyt rośnie w miarę jedzenia - powiedział trener bawarskiej ekipy Hansi Flick.
Polski napastnik ma w dorobku już wiele rekordów, ale i kilka przed nim. Nadal - choć był bardzo blisko w minionych rozgrywkach - goni Gerda Muellera. To właśnie najlepszy niemiecki snajper w historii w sezonie 1971/72 strzelił 40 bramek. Lewandowskiemu zabrakło tym razem sześciu trafień, ale właśnie na to osiągnięcie czekają najbardziej kibice.
Polakowi brakuje też 32 bramek, by awansować na drugie miejsce w tabeli strzelców wszech czasów Bundesligi. Lewandowski w 10 sezonach i 321 meczach Bundesligi zdobył 236 goli. Liderem jest Mueller, który w 14 sezonach zdołał ich strzelić 365. Drugie miejsce zajmuje Klaus Fischer - 268 trafień w 19 sezonach.
Niewielu jest kibiców, którzy wierzą, że w tym sezonie Bayern opuści mistrzowski tron. Bardziej zastanawiają się, czy norweski napastnik Erling Haaland zdoła zagrozić Lewandowskiemu w liczbie strzelonych goli. Jego wartość rynkowa jest wyższa niż Polaka, głównie ze względu na wiek (jest 12 lat młodszy). Zimą dołączył do Borussii Dortmund i wielu twierdzi, że może być zagrożeniem dla polskiego napastnika. Walka o tytuł króla strzelców zapowiada się bardzo interesująco.
Swój marsz po szósty tytuł najlepszego strzelca Lewandowski rozpocznie w piątek. W pięciu ostatnich sezonach zawsze trafił na inaugurację. To też jest rekord niemieckiej ekstraklasy, który może teraz jeszcze poprawić.
Robert Lewandowski o odwołaniu Złotej Piłki: Zobaczcie co zrobiłem przez cały sezon
Za Bayernem stoją statystyki, mimo że w tym oknie transferowym nie doszło do spektakularnych zakupów. Bawarczycy kupili tylko Leroya Sane z Manchesteru City, ale i bez niego miał najmocniejszą drużynę od lat, która nabrała pewności siebie po zwycięstwie w Lidze Mistrzów. Jest niepokonana od 30 meczów, a wygrała 13 spotkań ligowych z rzędu. Od 2002 roku mistrz Niemiec nigdy nie przegrał meczu otwarcia.
W Bundeslidze wystąpi w sumie siedmiu Polaków. Poza Lewandowskim "weteranem" jest Łukasz Piszczek. Miał być nawet kapitanem Borussii Dortmund, ale ustąpił miejsca Marco Reusowi. W barwach BVB rozegra już 11. sezon i prawdopodobnie ostatni.
Ponadto na boiskach niemieckiej ekstraklasy będzie można zobaczyć jeszcze pięciu Polaków: Krzysztofa Piątka, który próbuje odbudować formę w Hercie Berlin, Rafała Gikiewicz i Roberta Gumnego w FC Ausgburg, Marcina Kamińskiego w VfB Stuttgart i Bartosza Białka w VfL Wolfsburg.
Sezon 2020/21 będzie jednak nietypowy. Ze względu na pandemię koronawirusa kluby bardzo ostrożnie wydawały pieniądze na nowych zawodników. W sumie zainwestowano zaledwie 137 mln euro. Dla porównania w zeszłym roku sama Borussia Dortmund wydała więcej, a łącznie zespoły pozyskały wtedy piłkarzy za ponad 700 mln euro.
ZOBACZ TAKŻE: Jadon Sancho pozostanie w Borussii Dortmund
W tym roku była widoczna inna tendencja - z Bundesligi odeszły młode gwiazdy. Kai Havertz opuścił Bayer Leverkusen, a Timo Werner pożegnał się z RB Lipskiem. Obaj będą teraz grać w Chelsea Londyn.
Tuż przed inauguracją kluby jednak odetchnęły z ulgą, bo rząd pozwolił na częściowe zapełnienie trybun. Mecze bez publiczności były nie tylko smutne, ale przede wszystkim mocno uszczupliły budżety.
We wtorek przedstawiciele rządów poszczególnych krajów związkowych uzgodnili wprowadzenie sześciotygodniowego okresu próbnego, w czasie którego trybuny będą mogły zostać zapełnione w 20 procentach. Kluby i kibice zostaną poddani surowym rygorom sanitarnym, od konieczności zachowania bezpiecznego dystansu po zakaz sprzedaży i spożywania alkoholu, co było niemiecką tradycją.
Wszystkie bilety będą imienne, by możliwie najszybciej "namierzyć" osoby, które były na stadionie. Kibice będą zajmować wcześniej wyznaczone miejsce, a w momencie wchodzenia i opuszczania obiektu będą musieli mieć nałożone maseczki ochronne. Czy ten obowiązek będzie dotyczył także trwania spotkania - zdecydują lokalne służby sanitarne.
ZOBACZ TAKŻE: Krzysztof Piątek zakończył kwarantannę i wrócił do treningów z Herthą Berlin
Zdaniem mediów, przedstawiciele rządów krajowych zgodzili się również, że jeśli w danym mieście w ciągu siedmiu dni od meczu liczba zakażeń wzrośnie do 35 na 100 000 mieszkańców, to kolejne spotkanie odbędzie się znowu przy pustych trybunach.
W 1. kolejce ciekawie zapowiadają się jeszcze starcia dwóch Borussii - Dortmund i Moenchengladbach oraz VfL Wolfsburg z Bayerem Leverkusen. Hertha zmierzy się na wyjeździe z Werderem Brema, a Union Berlin podejmie FC Augsburg. To spotkanie będzie szczególnie ważne dla Gikiewicza, który w zeszłym sezonie bronił jeszcze bramki stołecznej ekipy, a teraz stanie po drugiej stronie. Z kolei beniaminek ze Stuttgartu Kamińskiego zagra u siebie z SC Freiburg.
Sezon powinien zakończyć się 22 maja 2021 roku.