Iwanow: Spokojnie, to tylko półmetek!
Jak niewiele już nam do szczęścia potrzeba! Dwa polskie kluby awansowały kosztem średniaków ze Szwecji i Austrii do trzeciej rundy eliminacji do Ligi Europy, a już nastroje wobec naszej ekstraklasowej piłki w pucharach uległy znaczącej poprawie.
Dodając do tego obecność w tej fazie także Legii Warszawa, która dostała się tu … przegrywając w kwalifikacjach do Champions League z Omonią Nikozja, pojawiają się pełne optymizmu głosy, że teraz to w grupie zobaczymy i dwie nasze drużyny. W domyśle mistrza Polski i Lecha Poznań. Nie miałbym nic przeciwko temu ale … spokojnie, to dopiero półmetek i póki co na dość płaskiej trasie. Stromy podjazd zacznie się dopiero na ostatnim etapie. Na razie - niestety - nie ma się czym specjalnie ekscytować.
ZOBAZ TAKŻE: Liga Europy: Drita Gnjilane rywalem Legii w 3. rundzie eliminacji
Miarą postępu w sporcie jest wygrywanie z mocniejszymi od siebie. Tylko eliminując zespoły wyżej od nas notowane możemy liczyć na to, że polski futbol pójdzie w górę. Co pamiętamy wracając wspomnieniami do ostatnich występów reprezentacji? Czy nie mecze kadry Adama Nawałki z Niemcami czy Leo Beenhakkera z Portugalią? Bez nich nie byłoby pierwszego w historii awansu na EURO 2008 czy ćwierćfinału we Francji. Jak wielkie znaczenie miały dla Legii zwycięstwo ze Sportingiem Lizbona, remis z Realem Madryt czy mająca już prawie 10 lat wiktoria w Moskwie nad Spartakiem? Albo pamiętne spotkania Lecha z Juventusem czy wygrana z Manchesterem City przy Bułgarskiej?
Póki co Piast z bólem pokonał średniaka z Austrii. Rywal „Kolejorza” sam sobie strzelił pierwszego gola, potem otrzymał problematyczną czerwoną kartkę, a w pierwszej połowie nie wykorzystał dwóch stuprocentowych sytuacji. Czy gdyby po pół godzinie Hammarby prowadziłoby 2:0 i grało w komplecie wpadlibyśmy w zachwyt po strzałach Kamińskiego i Marchwińskiego? Wcale nie jestem taki pewien…
Dlatego z oceną wszystkich polskich „eksportowych” jeszcze się wstrzymam. Bo Legia mając na razie „przefarta” i wszystkich dotychczasowych rywali u siebie nie dość, że nie dała rady będącym w jej zasięgu Cypryjczykom to teraz trafiła na Kosowian. Jeżeli w kolejnej rundzie wpadnie na kogoś w typu Dundalk sprzed kliku sezonów i znów zagra u siebie trzeba będzie … dać na mszę. Piastowi i Lechowi los tak nie sprzyjał i zadanie już w trzeciej rundzie jest przed nimi trudniejsze choć w przypadku poznaniaków absolutnie wykonalne. Jeżeli na ostatniej prostej nie zobaczę dwóch polskich drużyn to wcale nie będę uważał, że ten sezon to postęp. Miewaliśmy i po dwie polskie drużyny w grupie i obie potrafiły awansować do fazy pucharowej Ligi Europy. To już naprawdę ostatnia szansa by w niej zaistnieć. Od przyszłego sezonu możemy być skazani na Conference League. Zatem panowie piłkarze: do roboty!