Ekstraliga rugby: Najciekawsze rozgrywki na świecie?
Tego co dzieje się w Ekstralidze rugby nie pamiętają najstarsi górale. Ba nie pamięta nikt. Poziom, emocje, mecze rozstrzygane w ostatnich sekundach – to już znak firmowy polskich rozgrywek rugby. Sobotnie mecze tylko to potwierdziły. W niedzielę może być jeszcze lepiej! Hit Orkan – Budowlani pokaże Polsat Sport Fight.
W niedzielę kamery Polsatu Sport Fight zjawią się na nowym stadionie w Sochaczewie. Tamtejszy Orkan podejmie Edach Budowlanych Lublin – dwa z trzech ostatnich meczów tych drużyn rozstrzygały akcje w ostatniej minucie meczu. Za każdym razem na korzyść lubelskich Budowlanych.
Do ostatniej minuty
Tylko w sierpniu 2019 w Sochaczewie wynik był w miarę wysoki. Orkan wygrał 27:15, ale do przerwy przegrywał 0:15. Wiosną 2020, w jedynym rozegranym przed pandemią meczu Ekstraligi, Budowlani wygrali w Lublinie 10:6. W marcu 2019 Orkan prowadził przez cały mecz, by przegrać 20:22, po akcji, a jakże, w ostatniej minucie. Ta akcja przeszła zresztą do historii, bo miała ponad 40 faz gry.
Tydzień temu obie drużyny wygrały swoje pierwsze mecze w nowym sezonie. Edach Budowlani pokonali 20:18 Lechię Gdańsk. Orkan wygrał na wyjeździe ze Spartą Jarocin 22:16.
- Spodziewam się kolejnego ciężkiego meczu. Orkan gra bardzo szybkie rugby, oparte na błyskawicznych przegrupowaniach. My musimy postawić ścianę w obronie i wykorzystać swój dużo cięższy młyn. Nasza formacja ataku też gra coraz lepiej, co było widać w meczu z Lechią – mówi trener lubelskiej drużyny Stanisław Więciorek.
Starcie legend
Szkoleniowiec to prawdziwa legenda polskiego rugby. Ma na koncie 65 występów w reprezentacji Polski. Przez lata był jej kapitanem. W jego kolekcji jest kilkanaście medali mistrzostw Polski – zdobywanych przede wszystkich z gdańską Lechią, ale też z Budowlanymi, których jest wychowankiem.
Po drugiej stronie boiska na ławce trenerskiej zasiądzie inna legenda polskiego rugby. Następca Więciorka w roli kapitana reprezentacji Polski – Maciej Brażuk. 43-letni szkoleniowiec Orkana jeszcze w zeszłym tygodniu, gdy zaszła potrzeba wybiegł na boisko w meczu ze Spartą w Jarocinie. Kapitanem kadry był przez dziesięć lat, zaliczył w niej 42 występy, potem przez kolejne sześć był jej menedżerem (przez dwa lata współpracował z Więciorkiem, który jest drugim trenerem kadry).
Bukmacherzy nie trafiają!
Który z nich wyjdzie zwycięsko ze starcia byłych kapitanów? Bukmacherzy minimalnym faworytem widzą zespół z Lublina, ale niemal wszystkie rozegrane do tej pory mecze Ekstraligi, a jesteśmy w połowie rundy jesiennej, potwierdzają tezę, którą postawiliśmy przed sezonem. To są historyczne rozgrywki, niemal każdy może wygrać z każdym, poziom momentami zachwyca, mecze rozstrzygają się często w ostatnich sekundach. Faworyci często przegrywają.
ZOBACZ TAKŻE: Plan transmisji Ekstraligi
Tak było w sobotnich spotkaniach V kolejki. W Warszawie, na stadionie Polonii, stołeczna Skra rozbiła najlepszą polską drużynę ostatnich lat – Master Pharm Łódź 37:13 (21:3). Łodzianie nie mieli w tym meczu nic do powiedzenia. Od momentu, gdy w dziesiątej minucie spotkania, stracili z powodu kontuzji wypożyczonego przed sezonem z sochaczewskiego Orkana – Michała Kępę – ich gra całkowicie się posypała.
Łódzki młyn to za mało
Mieli wprawdzie miażdżącą przewagę w młynie dyktowanym, ale nie potrafili jej wykorzystać. Skra grała z polotem, niektóre akcje wywoływały zachwyt publiczności. Prawdziwe wejście smoka zaliczył dopiero co pozyskany Nowozelandczyk Tukiterangi Raimona, który w środę wsiadł w samolot w swojej ojczyźnie, w piątek wylądował w Warszawie, a w sobotę udowodnił dlaczego jego nacja od lat jest najlepsza na świecie.
Były reprezentant Nowej Zelandii do lat 20, mimo że jest filarem, dosłownie czarował w grze otwartej. Ciągnął grę całego młyna. Swój niesamowity potencjał potwierdził też Tongijczyk Vaha Halaifonua, o którym pisaliśmy w piątek. Zresztą cała drużyna zagrała świetnie. To był prawdziwy pokaz nowoczesnego, efektownego, szybkiego rugby.
- Cieszę się, że wreszcie udało nam się pokazać pełnię naszego potencjału. Za tydzień jedziemy do Sopotu zmierzyć się z mistrzem Polski – Ogniwem. Dla nas ważne oczywiście jest zwycięstwo, ale równie ważne jest to, by pokazywać ładne rugby – cieszy się trener Skry, Łukasz Nowosz, który tydzień przeżył gorycz pierwszej porażki w sezonie. Jego zespół sensacyjnie przegrał w Gdyni z Arką 17:38.
62 derby Trójmiasta rozstrzygnięte w ostatniej sekundzie
Arka w sobotę pojechała do Gdańska na 62 derby Trójmiasta. Po ubiegłotygodniowym zwycięstwie nad Skrą, po raz pierwszy od lat była faworytem. Lechia pałała jednak rządzą rewanżu, za minimalną porażkę w Lublinie. Mecz nie zawiódł. Trybuny pełne – po połowie zajęli je kibice z Gdańska i Gdyni. Oczywiście, jak to w rugby żadna policja do zabezpieczenia meczu nie była potrzeba. Na trybunach panowała wręcz rodzinna atmosfera.
A na boisku od pierwszej do ostatniej sekundy walka o każde źdźbło trawy. Dosłownie! Prowadzenie zmieniało się kilka razy. Minutę przed końcem Arka wygrywała 15:13. Ale w tegorocznej Ekstralidze to już nic nie znaczy. Ostatnia akcja meczu. Karny dla Lechii. Piłkę na podstawce stawia Rafał Janeczko.
- Przed oczami stanął mi finał mistrzostw Polski z 2008 roku, gdy w barwach Folc AZS AWF Warszawa zapewniłem stołecznej drużynie, właśnie ostatnim kopem w meczu, złote medale. No i znów się udało. Wprawdzie to nie był finał, ale derby są prawie jak finał – powiedział po meczu uradowany Janeczko.
W niedzielę poza meczem w Sochaczewie odbędą się jeszcze dwa spotkania. Juvenia Kraków podejmie Ogniwo Sopot, a Awenta Pogoń Siedlce Spartę Jarocin.
Transmisja z meczu Orkan Sochaczew – Edach Budowlani Lublin w niedzielę od godz. 12.50 w Polsacie Sport Fight.