Teofimo Lopez: Mayweather, Tyson? Będę od nich sławniejszy!
“Talent jaki rodzi się raz na generację”, “Nikt nie wie, jak dobry może być Teofimo za kilka lat, bo już teraz jest znakomity” - takie opinie o 23-letnim Teofimo Lopezie (15-0, 12 KO), najbliższym przeciwniku uznawanego za geniusza boksu Wasyla Łomaczenki (14-1, 10 KO), to w mediach amerykańskich nic nadzwyczajnego. Sensacyjną walkę z ukraińskim mistrzem zobaczymy już 17 października na żywo na sportowych antenach Polsatu.
“To jest moja motywacja - nie być taki jak Mike czy Floyd... chcę być od nich lepszy” - mówi 23-latek z Brooklynu. Plan przeskoczenia legend pięściarstwa to plan ambitny, ale właśnie dlatego, w swojej zaledwie szesnastej walce na zawodowym ringu, Teofimo chciał walczyć z kimś, kto legendą już jest - prawie dziesięć lat starszym wielokrotnym mistrzem świata, mistrzem olimpijskim i zawodowym świata WBA, WBO i WBC - Wasylem Łomaczenko. Walka, która normalnie kosztowałaby w Stanach Zjednoczonych kilkadziesiąt dolarów w systemie pay-per-view, mogąc liczyć na wielomilionowe zyski, jest pokazywana bez dodatkowych opłat.
Pytanie, które zadają sobie wszyscy znawcy tematu - czy promujący obu pięściarzy Bob Arum namówił stację telewizyjną ESPN do wyłożenia kilku dodatkowych milionów, bo chce pokazać milionom fanów wielkiego mistrza z Ukrainy, czy może swoją nowa gwiazdę, prosto z Ameryki?
“Hi-Tech” Łomaczenko do dwóch złotych medali olimpijskich w gronie amatorów dołożył dorobek w postaci 396 wygranych i 1 porażki! Od 2013 roku zdobył pasy mistrzowskie w trzech kategoriach wagowych i jest powszechnie uznawany nie tylko za genialnego pięściarza, ale także takiego, przy którym wygląda się na ringu... po prostu śmiesznie. Dla wielu innych walczących na ringach 23-latków to byłby wystarczający powód, żeby powiedzieć “mam czas, poczekam, trochę zarobię”... ale to dla nie Lopeza. "Mam taką mentalność, że nie lubię iść na łatwiznę. To, co zarobisz w trudzie, smakuje znacznie lepiej” - mówi Lopez. Oczywiście jest też ten “inny” powód - wielokrotnie opisywana sytuacja sprzed trzech lat czyli spotkanie ojca Teofimo z Wasylem - w windzie. Panowie wymienili w parę minut kilka uwag, które niekoniecznie nadają się do zacytowania, ale zarówno trenujący Teofimo Junior Lopez jak jego syn o tym spotkaniu nigdy nie zapomnieli.
Fenomen Lopeza to rzadkość w wielkim boksie, gdzie mistrzowie są hodowani na podawaniu im rywali skazanych na porażkę, bo po co narażać karierę znoszącą dla promotorów złote jaja? Kiedy w 2013 roku także 23-letni Canelo Alvarez wychodził do ringu bić się z Floydem Mayweatherem Juniorem, spora część opinii publicznej uważała to za błąd, który miał zniszczyć pewność siebie Meksykanina. Mayweather wygrał, ale od siedmiu lat Canelo nigdy nie schodził z ringu przegrany, dokładając do kolekcji dwa pasy mistrza świata w kolejnych kategoriach wagowych. Lopez to wie, ale nie bierze pod uwagę opcji “uczenia się na porażce z Łomaczenką”.
“Wielu pięściarzy stara się unikać naprawde trudnych rywali. Dla mnie oznacza to tylko jedno - nie wierzą w swoje umiejętności, ale nie wierzą w siebie. Ja budowałem pewność siebie przez lata, przez wszystko czego w życiu doświadczyłem. Mam mentalność tych dawnych mistrzów jak Muhammad Ali, Roy Jones Jr, Mike Tyson, Sugar Ray Leonard, Roberto Duran czy Floyd Mayweather. Uwielbiałem ich oglądać. Łomaczenko i ja jesteśmy mistrzami świata, gwiazdami boksu, ale wygrany staje się mega gwiazdą. I to jest mój cel!” - powiedział Lopez.
Przejdź na Polsatsport.pl