"To absurd". Hiszpański trener o konieczności gry w maskach
W spotkaniu ligi hiszpańskiej między Abanca Ademar Leon i Liberbank Sinfin Santander piłkarze ręczni obu zespołów ze względów bezpieczeństwa musieli grać w maseczkach na twarzy. "To absurd" - ocenił znany z pracy w Orlen Wiśle Płock trener gospodarzy Manolo Cadenas.
Obowiązek zasłaniania ust i nosa w trakcie zawodów sportowych to jedno z wprowadzonych w regionie Kastylii i Leon obostrzeń wynikających z walki z epidemią koronawirusa.
Zdjęcia z niedzielnego meczu wskazywały, że zawodnikom często maseczki spadały z nosa czy zsuwały się pod brodę. "Kto kryje lepiej?" - pyta ironicznie klub Abanca Ademar Leon, zamieszczając na Twitterze fotografię swojego zawodnika, próbującego zatrzymać rywala z maseczką na... brodzie.
¿Quién tapa más?
— //Abanca Ademar León (@ADEMARLEON) October 10, 2020
🔄 @R_Marchan94
♥️ La mascarilla
🦁 #LoQueTúMeDas #AdemarALuchar @SomosABANCA pic.twitter.com/hKYa3gsRF8
W komentarzach hiszpańskich mediów dominuje jednak ocena, że ogólnie gracze dobrze radzili sobie z tym przepisem. Mimo to trener Cadenas, który w Płocku pracował w latach 2013-16, nie ma wątpliwości:
- Ten przepis to absurd - powiedział.
Wtórował mu szkoleniowiec gości.
- To jakiś surrealizm. Najpierw zawodnicy przechodzą testy, by być pewnym, że są zdrowi. Później każe im się grać w maseczkach, mimo że przez 60 minut walczą zażarcie na boisku i mają bezpośredni kontakt. Jestem pewny, że gdyby miało dojść do zakażenia, to maseczki z niczym nie pomogą - ocenił Victor Montesinos.