Andrzej Kostyra: Walka Łomaczenko – Lopez fascynuje bokserski świat
Niewiele rzeczy jest w boksie pewnych. Z wyjątkiem jednej – walka Wasyla Łomaczenko z Teofimo Lopezem o absolutne mistrzostwo świata w wadze lekkiej w sobotę w MGM Grand w Las Vegas to będzie wydarzenie roku 2020.
Od dawna nie było takiego pojedynku. Spotka się dwóch wspaniałych bokserów: Łomaczenko, dwukrotny mistrz olimpijski (z Londynu i Pekinu), na amator ringach 396-1!, na zawodowych 14-1, 10 KO.
Lopez – bez wielkich osiągnięć amatorskich (na IO w Rio reprezentował Honduras i przegrał w pierwszej walce w późniejszym wicemistrzem olimpijski z Francji Sofiane Oumihą), ale niepokonany na zawodowych ringach (15-0, 12 KO).
Zobacz także: Boks w Londynie. "Zabiorę mu serce, później złote zęby"
Łomaczenko – czempion trzech wag: piórkowej, super piórkowej i lekkiej. Osiągnął to w zaledwie 12 pojedynkach (co nie udało się wcześniej żadnemu bokserowi w historii), przez wielu ekspertów uznawany obecnie za najlepszego boksera bez podziału na kategorie wagowe (jedyny kontrkandydat to Canelo Alvarez).
Lopez – pewny siebie, kreowany na nową mega gwiazdę zawodowego boksu. Po kolejnych wykonuje w ringu salta i tańczy nad powalonymi rywalami. Jak Muhammad Ali nad Listonem.
Łomaczenko wniesie do ringu pasy WBA, WBO, WBC "franchise" i The Ring, Lopez – pas mistrz IBF. Obu trenują ojcowie.
Jest pomiędzy nimi zła krew. I to autentyczna, bo często w boksie się zdarza, że bokserzy przed walką obrzucają się obelgami, aby wzmóc zainteresowanie walką, a prywatnie są dobrymi kumplami.
Gdyby szukać "winnego" tej złej krwi to raczej trzeba byłoby wskazać na Teofimo Lopeza seniora, ojca i trenera pochodzącego z Hondurasu a mieszkającego w USA mistrza IBF. 2 lata temu Lopez senior podszedł na ceremonii ważenia w Madison Square Garden do Łomaczenki (gdzie Wasyl toczył unifikacyjny pojedynek z Jose Pedrazą) i rzekoma zlekceważony przez Wasyla zagroził mu, że jego syn skopie mu tyłek. Właściwie powiedział jeszcze gorzej: "Zabije cię karle!". Wasyl twierdzi, że był wtedy pijany i nie doszło do większej awantury tylko dlatego, że odciągnęli go świadkowie kłótni.
Tak jak ojciec, tak i syn nie szczędzili gróźb Łomaczence: "Chcę zranić Lopeza. Bardzo" - odpowiada im teraz Wasyl Łomaczenko.
Opinię ekspertów są podzielone, 50-50. Łomaczenko ma niewątpliwie olbrzymią przewagę doświadczenia, ale ci którzy stawiają na Lopeza zwracają uwagę na to, że Łoma jest już trochę "spłukany" przez lata kariery (w zwycięskiej walce z Linaresem był nawet na deskach) i nigdy na zawodowych ringach nie walczył z rywalem, który jest tak pewny siebie, bez kompleksów i jednym ciosem potrafi zmienić losy pojedynku.
Kto będzie agresorem w tej walce? Kto nastawi się na kontry? Czy Lopez będzie w stanie wygrać jeśli nie znokautuje Łomy? Czy Łomaczenko znów pokaże swoje czarodziejskie umiejętności i rozmontuje obronę pyszałkowatego rywala? Pytań bez odpowiedzi jest wiele.
Łomaczenko, aby doszło do tej walki zgodził się na obniżkę swojej gaży, aby większą kasę dostał narzekający na zarobki Lopez i zgodził się na pojedynek. To pokazuje jego determinację.
Pojedynek odbędzie się bez udziału widzów. To też pierwszy przypadek w historii boksu, że walka, która budzi gigantyczne zainteresowanie zostanie rozegrana bez kibiców. Wiadomo – pandemia.
Ale pamiętajcie – tą mega walkę i inne znakomite starcia, między innymi wojnę wschodzącej gwiazdy boksu, króla nokautu Edgara Berlangi (14 walk, 14 KO, 14 KO w pierwszej rundzie, Tyson dla porównania wygrał przez KO w 1 r tylko dwie początkowe walki) z Lanellem Bellowsem będziecie mogli zobaczyć tylko w Polsacie Sport. Sobota w nocy, od 2.00
Nie przegapcie. A jeśli przyśniecie obudzą Was wielkie gromy i dzwony bijące w MGM Grand w Las Vegas. Skomentujemy dla Was ten historyczny pojedynek z Przemkiem Saletą.
Przejdź na Polsatsport.pl