Adam Romański w Energa Basket Lidze: Transfery czasu zarazy
Kto się nie wzmacnia? Kto blokuje? Kto najlepiej gra w Toruniu? Kto się powinien bać 20-punktowej przewagi? – między innymi o tym można dowiedzieć się po dziewiątej kolejce Energa Basket Ligi w sezonie 2020/2021 z tekstu Adama Romańskiego, komentatora Polsatu Sport. Oto przegląd najważniejszych wydarzeń poprzedniego tygodnia w EBL.
NAJWAŻNIEJSZA INFORMACJA TYGODNIA: Na transfery nie czas
Co za czasy! W wielu klubach przydaliby się nowi zawodnicy, ale ich nie ma i nie będzie. Sytuacja bezprecedensowa, bo dotąd dostęp do zawodników, zwłaszcza z USA, był szybki i właściwie niczym nie ograniczony. Teraz kluby, kibice i trenerzy muszą się przyzwyczaić, że o budowie zespołu trzeba myśleć inaczej.
Legia Warszawa na przykład ostatnio przeprowadziła transfer, ale to był transfer na eksport. Spodziewane i zaplanowane odejście Michała Sokołowskiego (trafił do włoskiego Treviso zaraz po piątkowym meczu z Polpharmą w Starogardzie Gdańskim) zapewne w normalnych czasach skutkowałoby wzmocnieniem, tym bardziej, że warszawski klub gra w tym sezonie bardzo dobrze (bilans 7-2 i drugie miejsce w tabeli). Jednak nowych graczy nie będzie. Nawet majacząca na horyzoncie możliwość powtórzenia wyniku Startu Lublin z zeszłego sezonu (dobry start rozgrywek, drugie miejsce w momencie przerwania gry) nie kusi Legii na tyle, żeby sięgać po nowych graczy teraz.
Przyczyny te same co wszędzie. Nie ma wystarczająco dobrych zawodników w wystarczająco dobrej cenie (Amerykanie ponoć wciąż nie obniżają oczekiwań, czekając na lepsze oferty niż te z Polski) oraz niepewność, co będzie dalej. No i logistyka, związana z podróżami, załatwianiem pozwoleń na pracę lub wiz. Jak można było usłyszeć też w Argedzie BMSlam Stali Ostrów Wlkp., nie uda się teraz sprowadzić zawodnika z Ameryki szybciej niż w dwa-trzy tygodnie, a przy szybkim rytmie grania, kiedy zespoły nadrabiają straty z przerw związanych z kwarantanną, trudno przewidzieć, co z drużyną będzie za te 14-21 dni. Nawet mając pieniądze, nie ma na kogo ich wydawać. W Stali szukają wciąż wiodącego zawodnika na pozycję silnego skrzydłowego, ale nie ma mowy nawet o konkretnych nazwiskach.
Na pozyskanie nowego zawodnika spoza Polski, mimo potrzeby na pozycji rzucającego, nie zdecydowali się też w Kingu Szczecin, który zadowolił się więc tymczasowo odrzuconym z Włocławka Tre Busseyem. Amerykanin ma miesiąc, żeby przekonać trenera Łukasza Bielę, że warto na niego stawiać nie tylko dlatego, że akurat był w Polsce.
ZOBACZ TAKŻE: EBL: Mecz na szczycie dla lublinian. Pszczółka Start pokonała Kinga Szczecin
Jedyni, którzy się poważyli w ostatnich dniach na transfer zawodnika spoza Polski, to Polpharma Starogard Gdański i Zastal Enea BC Zielona Góra. Na Kociewiu wylądował znany w Polsce środkowy Joe Furstinger, ale tu szefowie klubu nieco ryzykowali, bo jednocześnie dopinali kontrakt (zawsze zawodnik mógł się rozmyślić) i załatwiali już formalności związane z przyjazdem. Udało się i Furstinger błyskawicznie (jak na obecne czasy) pojawił się w Polsce tuż po podpisaniu kontaktu. Powinien zagrać w czwartek w meczu w Gdyni.
Zielonogórzanie z kolei obecnie są w kwarantannie po wykryciu przypadków koronawirusa (kończą ją w czwartek), ale jest już w Polsce nowy zawodnik, rzucający Kris Richard, który ostatnio tak dobrze grał kilka sezonów w Rumunii, że nawet otrzymał rumuński paszport i znalazł się w reprezentacji tego kraju (14 punktów w meczu eliminacji EuroBasketu przeciwko Hiszpanii w naszej grupie).
Paszport Rumunii ułatwił przejście zasieków biurokratycznych i sprowadzenie zawodnika do Polski. Zresztą Zastal był dość w dużej potrzebie wzmocnienia po tym, jak na długo wypadł ze składu Daniel Szymkiewicz (operacja kolana), a ucichł temat powrotu do koszykówki Przemysława Karnowskiego. Nie udało się pozyskać żadnego Polaka, więc zamknięto temat wzmocnień siódmym, ponad limitem, zagranicznym zawodnikiem. Zarówno w EBL, jak i w rosyjskiej lidze regionalnej VTB, jeden z obcokrajowców będzie musiał pauzować, ale w złożonej obecnej sytuacji nie wiadomo, czy tak naprawdę trzeba będzie wybierać. Do meczów ligowych Zastal wraca dopiero 30 października we Włocławku, ale wcześniej – w najbliższą niedzielę – ma zaplanowany mecz u siebie w lidze VTB z Lokomotiwem Kubań Krasnodar.
POSTAĆ TYGODNIA: Obie Trotter, Polski Cukier Toruń
W ostatniej „kolejce” (choć tak naprawdę w poprzednim tygodniu) Polski Cukier Toruń wygrał dwa mecze – z Asseco Arką Gdynia we wtorek i z Anwilem Włocławek w niedzielę. To były trzecie i czwarte kolejne zwycięstwo torunian, którzy po fatalnym początku sezonu (pięć kolejnych porażek na wyjazdach) pną się w górę tabeli. W obu tych meczach najlepszym strzelcem był Donovan Jackson, dobrze grali także m.in. Damian Kulig czy Aaron Cel, ale mi zaimponowała przede wszystkim postawa rozgrywającego Obiego Trottera.
36-letni Amerykanin doskonale panował nad grą drużyny, wytrzymał na boisku ciężkie minuty (średnio ponad 33), a to wszystko mimo że stanowi obiekt największej uwagi obrony rywali. Statystyki z tych dwóch meczów, licząc łącznie, miał wręcz genialne: 28 punktów, 10/18 z gry, 4/6 za trzy, 4/4 wolne, 18 asyst, 11 przechwytów (!) i trzy straty. W meczach łącznie wygranych różnicą 24 punktów, fragmenty gry kiedy Trotter był na boisku torunianie wygrali różnicą 41 punktów. Podkreślę, dla zrozumienia: kiedy zszedł z parkietu w tych dwóch spotkaniach łącznie na 13,5 minuty, ten fragment Polski Cukier przegrał różnicą 17 punktów! Co za gracz, co za sezon!
ZOBACZ TAKŻE: Zdecydowane zwycięstwo Arged BMSlam Stali
MOMENT KOLEJKI: Bloki Dominika Olejniczaka
W ostatnich trzech minutach trzeciej kwarty świetny popis dał w meczu z Eneą Astorią Bydgoszcz środkowy Trefla Sopot Dominik Olejniczak. W ciągu minuty dwa razy efektownie zablokował wchodzących pod kosz Łukasza Frąckiewicza i Jakuba Nizioła. W tamtym momencie Trefl jeszcze przegrywał, ale ostatecznie ten mecz wygrał 82:77. Olejniczak wyrównał rekord sezonu w blokach (5) i wysunął się na pierwsze miejsce w klasyfikacji najlepiej blokujących ligi (2,11 na mecz).
Dwa z pięciu efektownych bloków Dominika Olejniczaka z meczu z Astorią można zobaczyć tutaj: https://plk.pl/wideo/v/10215/dominik-olejniczak-szaleje--dwa-mega-bloki---energabasketliga--plkpl.html.
LICZBY KOLEJKI: 40 i 20
A dokładniej „40:20”. W takich rozmiarach prowadzili w dwóch meczach w tym sezonie w drugich kwartach koszykarze Enei Astorii Bydgoszcz, a jednak przegrali oba te spotkania. Choć rzadko zdarza się stracić aż 20 punktów przewagi, to jednak to się stało i to mimo szybkiego zdobycia aż 40 punktów. W Toruniu w meczu z Polskim Cukrem miało to miejsce już w 11. minucie, a w ostatnim rozegranym przez bydgoszczan spotkaniu (w sobotę) z Treflem Sopot – w 18. minucie. W spotkaniu z sopocianami na początku drugiej połowy Astoria miała nawet 23 punkty przewagi, ale i tak przegrała 77:82.
Aż trudno zanalizować, co powoduje takie wielkie wahania w grze bydgoszczan, ale na pewno wielki wpływ na te zapaści ma fatalna obrona. O ile w ataku są w połowie ligowej stawki, to w liczbie punktów traconych na sto rozgrywanych akcji wyprzedzają tylko MKS Dąbrowa Górnicza i Polpharmę Starogard Gdański. Na pewno nie jest to coś, co chciałby widzieć trener Artur Gronek, który choćby dwa lata temu w Polpharmie umiał stworzyć drużynę niszczącą rywali pressingiem i mającą sporo przechwytów. Teraz ma zespół, który obok Legii Warszawa ma najmniej przechwytów w lidze i najgorzej w lidze broni rzuty za trzy punkty, których rywale trafiają aż 11,4 na mecz przy skuteczności 41 procent. To pomaga im na pewno przy odrabianiu takich strat jak „minus 20”. Trefl w drugiej połowie meczu w Bydgoszczy trafił dziewięć trójek.
ZOBACZ TAKŻE: EBL: Derby dla Polskiego Cukru!
DO POPRAWY: Kontuzja Ivana Almeidy
Ledwie zdążyliśmy się przyzwyczaić, że Kabowerdeńczyk z Anwilu Włocławek znów jest gwiazdą ligi (średnia 24,0 w pierwszych trzech występach), trzeba się z nim znów na chwilę pożegnać. Almeida walczył z koronawirusem, co miało spory wpływ na jego dyspozycję w meczu z Polskim Cukrem w Toruniu (tylko 6 punktów i 1/10 z gry), ale najgorsze stało się w czwartej kwarcie, kiedy przy wymuszeniu faulu ofensywnego na Aaronie Celu noga zawodnika Anwilu została przyparta do parkietu i doszło do kontuzji. Badania wykazały pęknięcie kości strzałkowej i naciągnięcie więzadeł w kolanie, co oznacza sześć tygodni przerwy. Almeida koniecznie chciał grać, zgłosił że może wejść na boisko, ale po chwili musiał zejść. Anwil mecz przegrał (85:94).
Włocławianie mają problem, bo mają po siedmiu meczach sezonu ujemny bilans zwycięstw i porażek (3-4). Stało się tak po raz pierwszy od 2014 roku, kiedy zespół na początku rozgrywek prowadził Mariusz Niedbalski i mimo zmiany trenera na Predraga Krunicia włocławianie zaczęli wtedy sezon od 1-7, a skończyli go na najgorszym w historii 12. miejscu. Teraz w Anwilu dokonali już zmiany trenera, nie mają perspektyw na transfery (patrz rubryka „Na transfery nie czas” wyżej), a kilku zawodników z trzonu zespołu (Garlon Green, McKenzie Moore) nadal gra poniżej oczekiwań. Najbliższe mecze będą bardzo ważne dla trenera Marcina Woźniaka i m.in. tych zawodników. Bez Almeidy trzeba będzie się zmierzyć u siebie kolejno z MKS Dąbrowa Górnicza (28 października), Zastalem Eneą BC Zielona Góra (30 października) i Eneą Astorią Bydgoszcz (4 listopada). O ile oczywiście te terminy będą dotrzymane. No, ale jest trochę czasu na trening i przygotowanie w pełni nowej koncepcji gry nowego szkoleniowca.
CO DALEJ?
Coraz trudniej mówić o następujących po sobie kolejkach w Energa Basket Lidze, bo na przykład z terminarzowej kolejki numer 10 w najbliższych dniach odbędą się tylko dwa z zaplanowanych meczów. Nie znaczy to jednak, że koszykówki spod znaku EBL zabraknie. Meczów będzie aż siedem, a transmisji – od środy do poniedziałku – aż sześć.
Zaplanowano kilka powrotów zespołów do gry po przygodach z koronawirusem (dotyczy m.in. PGE Spójni Stargard w niedzielę i Śląska Wrocław w poniedziałek). Najciekawszy może być mecz w piątek w Sopocie, gdzie zmierzą się ofensywnie usposobione zespoły Trefla i GTK Gliwice. Ale praktycznie każde spotkanie to coś intrygującego. Zapraszamy na ekrany!
Transmisje w dniach 21-26 października:
środa 21 października, godz. 19.50, Polsat Sport Extra: Arged BMSlam Stal Ostrów Wlkp. – King Szczecin
czwartek 22 października, godz. 17.30, Polsat Sport Extra: Asseco Arka Gdynia – Polpharma Starpgard Gdański
piątek 23 października, godz. 20.20, Polsat Sport Extra: Trefl Sopot – GTK Gliwice
sobota 24 października, godz. 17.30, Polsat Sport Extra: Legia Warszawa – Arged BM Slam Stal Ostrów Wlkp.
niedziela 25 października, godz. 17.30, Polsat Sport Extra: PGE Spójnia Stargard – Enea Astoria Bydgoszcz
poniedziałek 26 października, godz. 17.30, Polsat Sport News: Pszczółka Start Lublin – Śląsk Wrocław
Pozostały rozgrywany w tym czasie mecz:
poniedziałek 26 października, godz. 19.00: Trefl Sopot – Polski Cukier Toruń
Przejdź na Polsatsport.pl