Magiera: Bez tego złota polskich siatkarzy mogło nie być kolejnych
W środę minie dokładnie 46 lat od pierwszego mistrzostwa świata wywalczonego przez reprezentację Polski siatkarzy. 28 października 1974 roku to jedna z dat, która w historii dyscypliny została zapisana złotymi zgłoskami. Młodsi kibice, którzy mają świeżo w pamięci dwa ostatnie mistrzostwa wywalczone przez naszych siatkarzy, muszą mieć świadomość, że mogłoby ich nie być, gdyby nie złota drużyna Wagnera.
„Interesuje mnie tylko złoto”. Nie ma chyba w naszym kraju człowieka, który interesowałby się siatkówką i nie znał tych słów. Hubert Jerzy Wagner. Pan trener Wagner. Konkretne zasady, chęć wygrywania, etos pracy. Siatkówka była całym jego życiem, znał ją od podszewki, bo przecież zanim został trenerem był całkiem niezłym zawodnikiem.
194 występy w reprezentacji Polski, w tym udział w igrzyskach olimpijskich w Meksyku, to znakomite osiągnięcie. Do pełni szczęścia zabrakło tylko sukcesów, bo ciężko za takowy uznać brązowy medal mistrzostw Europy. Ale kto wie? Może dzięki temu, wykorzystując swoje doświadczenie, potrafił dotrzeć do swoich podopiecznych i osiągnąć z nimi w roli trenera to, czego nie dane było mu podnieść z boiska w czasach zawodniczej kariery.
28 października 1974 roku po zwycięstwie 3:1 z Japonią prowadzona przez 33-letniego Huberta Jerzego Wagnera drużyna wywalczyła tytuł mistrzów świata. Stanisław Gościniak, Tomasz Wójtowicz, Edward Skorek, Ryszard Bosek, Wiesław Gawłowski, Wiesław Czaja, Zbigniew Zarzycki, Marek Karbarz, Aleksander Skiba, Włodzimierz Stefański i Mirosław Rybaczewski - zapisali się na stałe złotymi zgłoskami w historii polskiej siatkówki. W grupie finałowej Polacy wygrali wszystkie mecze. Oprócz Japończyków pokonali też Rumunów 3:0 oraz ZSRR, NRD i Czechosłowację - te mecze kończyły się tie-breakami.
Mistrzostwo świata mistrzostwem świata, ale największym marzeniem tamtej ekipy było olimpijskie złoto. Trener Wagner wraz ze swoimi współpracownikami opracował specjalny plan przygotowań, który później stał się obiektem rozlicznych prac, a także stanowił gotowy scenariusz pod film dokumentalny „Kat”, który opowiadał o metodach pracy legendarnego szkoleniowca. Sam tytuł nie był przypadkowy, gdyż nawiązywał do katorżniczej wręcz pracy w okresie przygotowawczym do igrzysk w Montrealu, gdzie ostatecznie okazało się, że ani jedna kropla potu na treningu nie została wylana na marne.
30 lipca 1976 roku drużyna w składzie: Zbigniew Lubiejewski, Bronisław Bebel, Lech Lasko, Włodzimierz Stefański, Edward Skorek, Ryszard Bosek, Tomasz Wójtowicz, Wiesław Gawłowski, Mirosław Rybaczewski, Zbigniew Zarzycki, Marek Karbarz, Włodzimierz Sadalski - po zwycięstwie nad Związkiem Radzieckim 3:2 odebrała złote medale olimpijskie, co jest historycznym i - na razie - niepowtórzonym osiągnięciem.
Oby do przyszłego roku! I oby igrzyska w ogóle się odbyły!