Polsat Boxing Night: Początek ery Adamka
Niebawem dziewiąta edycja Polsat Boxing Night. Organizatorzy ogłosili drugą walkę gali: Przemysław Runowski kontra Michał Syrowatka. O ich pojedynku mówiło się od dawna.
Obaj czołowi polscy bokserzy w kategorii półśredniej, ale „po przejściach”. Bilanse mają niezłe (Runowski 19-1, Syrowatka 22-4), ale wiele stracili w oczach kibiców słabymi ostatnimi walkami. Syrowatka przegrał w lipcu z Finem Metzem, „Kosiarz” Runowski męczył się w starciu z zawodnikiem MMA Danielem Rutkowskim. Wygrał, ale werdykt wzbudził kontrowersje.
Jeszcze nie tak dawno ich walka byłaby wielkim hitem, teraz będzie „hicikiem”. Ale w dzisiejszych, ograniczonych przez pandemię czasach o wielkie hity niełatwo. Andrzej Gołota i Tomasz Adamek mogą spać spokojnie, bo w najbliższych czasach (a może nigdy) nie będzie już na polskich ringach takiego mega hitu jak starcie „Górala” z Andrew na Polsat Boxing Night 1 w Łodzi, w hali Arena 24 października 2009 roku.
Na tę walkę czekał polski świat boksu. A właściwie cały świat, bo wystąpić miało dwóch wspaniałych pięściarzy. Adamek po sukcesach w wadze junior ciężkiej, udanych obronach pasa czempiona IBF, wygranych z Jonathonem Banksem i Bobbym Gunnem, przechodził do ciężkiej kategorii. Gołota wracał po porażce z powodu kontuzji z Rayem Austinem. Ale wcześniej wygrał z Mikem Mollo i Don King obiecywał mu, że jeśli pokona Adamka dostanie piątą szansę zdobycia mistrzostwa świata w pojedynku z Nikołajem Walujewem.
ZOBACZ TAKŻE: Wielki Frank Warren wchodzi do Polski
Stawka była więc olbrzymia, zainteresowanie kosmiczne. Gdyby walka nie była w systemie PPV nie można wykluczyć, że padłby absolutne rekord oglądalności w Polsce bokserskiego pojedynku (11 milionów w Polsacie, walka Gołota – Witherspoon we Wrocławiu w 1998).
Przed galą, po ceremonii ważenia, miała miejsce afera, która tylko spotęgowała zainteresowanie imprezą. Policja aresztowała Artura Szpilkę, który miał walczyć z ostatnim polskim medalistą olimpijskim w boksie Wojciechem Bartnikiem (nawiasem mówiąc szkoda że nie doszło wtedy do tej walki. Na pewno byłaby bardzo ciekawa, aczkolwiek niekoniecznie ładna. Myślę że rutyniarz Bartnik wygrałby wtedy, oszukał mało jeszcze doświadczonego Szpilę. Potem, za 2-3 lata stawiałbym na Szpilkę).
Faworytem ekspertów był Adamek, ale publiczności - bezsprzecznie Gołota. To się czuło, Andrew został przywitany owacyjnie. „Góral” zdecydowanie chłodniej.
Ale w ringu było inaczej. Szybkość Adamka spaliła Gołotę, który ważył rekordowo dużo (116 kg, przy 97 Adamka). Andrzej był bezradny. Adamek nie bał się wymian z nim, rzucał go na deski i w 5 rundzie Bill Clancy przerwał męczarnie Gołoty. W tym momencie na ring poleciała butelka rzucona przez podpitego młodego wielbiciela Gołoty (potem z nim rozmawiałem, tłumaczył, że nie mógł się pogodzić z porażką Gołoty, bardzo przepraszał na swe zachowanie).
Był jeszcze jeden dramatyczny moment, który utkwił mi w pamięci (tak samo jak Jurkowi Kulejowi z którym miałem zaszczyt komentować to historyczne wydarzenie). Rozradowany Adamek wskakiwał na liny, pozdrawiał kibiców. Skoczył na liny także w czerwonym narożniku pokonanego Gołoty, co nie spodobało się małżonce Andrzeja – pani Dorocie. Próbowała go odepchnąć. Jak mi potem wyjaśniała „Adamek mógł sobie podarować taką ostentacyjną radość w narożniku Andrzeja, który mu pomagał, gdy przeniósł się do USA i tam kontynuował bokserską karierę. Przecież wykorzystywał Andrzeja, żeby się wypromować”
Przejdź na Polsatsport.pl