Fortuna Puchar Polski. Trener Ślęzy: Koronawirus popsuł nam święto
Trener trzecioligowej Ślęzy Wrocław Grzegorz Kowalski przed meczem z pierwszoligowym Górnikiem Łęczna przyznał, że dla jego zespołu to wielka przygoda zagrać w 1/16 finału piłkarskiego Pucharu Polski. „Szkoda tylko, że czas jest nieciekawy. Koronawirus popsuł nam święto” – dodał.
Występujący w ekstraklasie Śląsk Wrocław pożegnał się już z Pucharem Polski, ale stolica Dolnego Śląska ma w tych rozgrywkach jeszcze Ślęzę, która na co dzień występuje na boiskach trzeciej ligi. 1.KS wyszedł z cienia WKS.
„Można tak to interpretować i dla nas to na pewno jest miłe” – zareagował ze śmiechem na takie stwierdzenie Kowalski w rozmowie z PAP.
Ślęza najpierw przebiła się na centralny szczebel Pucharu Polski przez rozrywki regionalne, gdzie w pierwszej rundzie pokonała wyżej notowane Wigry Suwałki 2:1.
„Już zaszliśmy wyżej niż Śląsk, ale wiemy, jakie są realia Pucharu Polski. Czasami jest tak, że trafi się na kogoś słabszego, a czasami na kogoś silniejszego, zwłaszcza, kiedy nie ma rozstawień. Mecze też się różnie układają. Cieszymy się, że gramy dalej i chcemy grać jeszcze dalej” – dopowiedział szkoleniowiec Ślęzy.
Zobacz także: Fortuna Puchar Polski: Mecz Wisła Płock - Pogoń Szczecin odwołany!
W klubie z Wrocławia liczono, że spotkanie w Pucharze Polski będzie pewnego rodzaju świętem piłkarskim. Czas pandemii, obostrzenia i pusty stadion sprawiły, że tak się jednak nie stanie, co przyznał Kowalski.
„Bardzo chcieliśmy, aby to był taki mecz, na jaki zasługuje, bo dla nas to jest już wysoki poziom pucharu. Czas jest jednak nieciekawy. Można powiedzieć, że koronawirus popsuł nam święto. Do tego doszły nam jeszcze problemy kadrowe i nie będziemy mogli zagrać w składzie, w jakim chcielibyśmy zagrać. Ale się nie usprawiedliwiamy i będziemy walczyć, aby ta nasza przygoda z pucharem trwała dalej” – dopowiedział.
Szkoleniowiec zwrócił uwagę, że pewne problemy miał też Górnik, ale wydaje się, że już wszystko, co najgorsze za nimi, o czym świadczą wyniki.
„Mieli zawirowania, ale wrócili silni, skuteczni, skuteczni aż do bólu. Wygrywają a do tego nie dają sobie strzelać goli. Będziemy jednak chcieli coś wymyślić i ich zaskoczyć. Nie mamy nic do stracenia, a wiele do zyskania” – skomentował Kowalski.
Mecz zostanie rozegrany na kameralnym stadionie na Kłokoczycach, gdzie kilka miesięcy temu zostało otwarte najnowocześniejsze centrum treningowe we Wrocławiu. Poza największym boiskiem w Polsce pod tak zwanym balonem, są boiska i stadion ze sztuczną murawą, gdzie swoje ligowe mecze rozgrywa Ślęza.
„Patrząc na to, jak wyglądają nasze mecze w lidze, to sztuczna murawa nie jest jakimś naszym dużym atutem. Zwłaszcza, że cały czas sami się jej uczymy. Teraz przyjedzie do nas zespół z pierwszej ligi, który z założenia ma zawodników lepiej wyszkolonych technicznie, czyli lepiej powinni radzić sobie na równym boisku. Nie będziemy więc mieli przewagi” – skomentował Kowalski.
Trzeba podkreślić, że Ślęza walczy cały czas jeszcze w tym sezonie na trzech frontach. Poza ligą i PP jest jeszcze Puchar Polski na szczeblu regionalnym, którego celem jest wywalczenie awansu do występów na szczeblu centralnym w sezonie 2021/22.
„Jesteśmy jak Lech Poznań? Chyba jednak nie, bo nie ta półka. Poza tym możliwe, że jeszcze jakiś trzecioligowiec ma tak jak my. Może Świt Skolwin? Fajna przygoda dla moich zawodników i tylko ten czas jest przeszkodą, aby naprawdę się z tego cieszyć” – podsumował Kowalski.
Początek meczu Ślęza – Górnik we wtorek o godz. 12.30.
Przejdź na Polsatsport.pl