Kowalski: Młodość Lecha jest kapryśna. Okazało się, że Legia też ma kapitalnych nastolatków
Legia wygrała z Lechem 2:1 i po wcześniejszym zaległym zwycięskim meczu z Wartą Poznań, jest już tuż za liderem – Rakowem Częstochowa. Obrona mistrzowskiego tytułu trwa zatem w najlepsze, ale ekipa Czesława Michniewicza oddaliła się od najgroźniejszego rywala na odległość dziesięciu punktów. Bo nie ma wątpliwości, że to Lech wciąż jest obecnie jej najgroźniejszym rywalem. Mimo dużej straty ( jeden mecz mniej) i mimo tej porażki w Warszawie.
Gdyby na trybunach mogli zasiadać kibice, ten mecz byłby wielkim świętem polskiej piłki, a publiczność miałaby na trybunach ogromną frajdę. Zmierzyły się zespoły, które naprawdę chciały grać w piłkę. Ofensywnie, pomysłowo z wieloma strzałami na bramkę, pięknymi akcjami, niesamowitymi interwencjami bramkarzy (przede wszystkim Artura Boruca), no i dramaturgią. Gol dla Lecha padł po kuriozalnym samobóju Juranovica, a o zwycięstwie Legii przesądził debiutujący wychowanek Pomowa Kijewo Królewskie Kacper Skibicki (19 lat) oraz uznawany za największy transferowy niewypał Rafael Lopes w 93 minucie. Obu w roli zmienników wprowadził w drugiej połowie Czesław Michniewicz. Trener Legii, który od początku ma pod górkę w Warszawie (przegrał z kretesem mecz o awans do Ligi Europy i nie jest akceptowany przez część kibiców), powoli zaczyna wychodzić na prostą. Na piętnaście możliwych punktów w Ekstraklasie zdobył dwanaście, wygrywając prestiżowy mecz, z klubem, który kiedyś prowadził.
ZOBACZ TAKŻE: "Wojna przegrana, ale bitwy wciąż trzeba wygrywać"
W żadnym wypadku nie oznacza to, że Lech spuścił jakoś wyjątkowo z tonu. Naprawdę niewiele brakowało nawet do zgarnięcia trzech punktów. Podopieczni Dariusza Żurawia momentami grali pięknie, kombinacyjnie, tworząc więcej dobrych sytuacji niż Legia. Wciąż brakuje jednak wyrachowania i dobrej gry obronnej. Kolejne ligowe wpadki następują zresztą zaraz po meczach na arenie europejskiej. Tak było kiedy Lech gubił punkty z Cracovią, Jagiellonią i w niedzielę w Warszawie. - Młodość ma swoje prawa i jest kapryśna. To momentami była frywolna i niefrasobliwa piłka – ocenił dla Polsatsport.pl odkrywca wielu piłkarskich talentów trener Bogusław Kaczmarek. - Ale nie należy schodzić z tej drogi. Trzeba się liczyć z tym, że brakuje im doświadczenia i będą popełniać błędy. Legia też powinna iść w tym kierunku. Bo po co jej ta cała akademia, skoro wychowankowie dotąd praktycznie nie grali? Skibicki strzelił przepięknie, to jest właśnie urok piłki. Ale nie zrobił by tego, gdyby nie Paweł Wszołek. Moim zdaniem powinien zostać dołączony do kadry Jerzego Brzęczka. Bo jeśli chodzi o skrzydłowych w kadrze, to się nie przelewa – powiedział „Bobo”.
Przejdź na Polsatsport.pl