Na czym polega fenomen reprezentacji Ukrainy?
Szewczenko w reprezentacji Ukrainy pokazuje, że potrafi wyselekcjonować tę grupę ludzi i dobrze to funkcjonuje - mówi przed środowym meczem z Ukrainą były pomocnik Szachtara Donieck i PFK Sewastopol, Mariusz Lewandowski. Aktualny trener Bruk-Betu Termaliki Nieciecza w rozmowie z Polsasport.pl zdradza również jaki wpływ na futbol na Ukrainie ma kryzys gospodarczo-polityczny, z którym zmaga się ten kraj od ponad sześciu lat.
Grzegorz Michalewski: Reprezentacja Ukrainy wygrała swoją grupę eliminacyjną do finałów Mistrzostw Europy, wyprzedzając między innymi Portugalię. Co było takim głównym czynnikiem, który sprawił, że Ukraina pokazała siłę w tej grupie?
Mariusz Lewandowski: Wydaje mi się, że mają bardzo dobrą, ułożoną drużynę. Przede wszystkim Dynamo Kijów, Szachtar Donieck to zespoły, w których występuje bardzo wielu ukraińskich zawodników. Te drużyny grają w Lidze Mistrzów i to doświadczenie zdobyte na arenie międzynarodowej przekładają później w reprezentacji. To widać, że Ci zawodnicy którzy grają, nie „pękają” przed żadnym przeciwnikiem.
Andrij Szewczenko jakim jest trenerem? Jaka jest jego filozofia futbolu?
Piłkarz i trener to są dwie różne rzeczy. Andrij „wszedł” w te buty i nie zamierza poprzestać na zadawalaniu się jakimś wynikiem na początku. Na pewno chce się rozwijać i pokazać swoją wartość, tak jak to robił na boisku jako piłkarz, tak teraz chce to robić już jako trener.
Pan znalazł się w podobnej sytuacji i inaczej to wygląda z perspektywy ławki oraz boiska.
Zdecydowanie inaczej. Czasami człowiek rwie się, aby może wejść na ten trening, ale niestety - tutaj już trzeba na to patrzeć z zupełnie innej perspektywy i oceniać zespół oraz zawodników pod kątem dyspozycyjności w danym dniu czy też strategii, którą chce się ułożyć. Na pewno Szewczenko w reprezentacji Ukrainy pokazuje, że potrafi wyselekcjonować tę grupę ludzi i dobrze to funkcjonuje.
W składzie reprezentacji Ukrainy następuje zmiana pokoleniowa. Tacy piłkarze jak Jarmołenko czy Konoplianka bywa, że są w kadrze rezerwowymi.
Czas idzie do przodu i Ci trochę bardziej doświadczeni zawodnicy muszą czuć, że ktoś im depcze po piętach. To jest coś zupełnie normalnego. To samo widzimy w kadrze Polski, że musi być świeża krew i jeżeli ktoś jest w dobrej formie, to wskakuje do reprezentacji. Najważniejsze żeby pokazywał swoją wartość.
Wymowną zmianą pokoleniową w futbolu ukraińskim jest osoba Pana kolegi z Szachtara, Andrija Pjatowa. Kilkanaście ostatnich lat był podporą Szachtara i reprezentacji, teraz zarówno w klubie jak i w kadrze ustępuje pola młodszym.
Dokładnie. Myślałem, że Andrij jeszcze troszkę będzie w tej bramce występował, aczkowiek widać, że trener nie bał się postawić na młodszego zawodnika. Spowodowane to było też problemami związanymi z koronawirusem w zespole Szachtara. Do składu wskoczył jego młodszy zmiennik i naprawdę dobrze to funkcjonuje, więc dlaczego nie dać mu szansy. Andrij jest już na tyle doświadczonym bramkarzem, że też będzie wspierał młodszych zawodników i przekazywał im swoje doświadczenie. On też zdaje sobie sprawę, że sam chciałby jeszcze pograć, ale na pewno też nie będzie robił przeszkód kolejnemu, któremu trzeba będzie pomóc.
ZOBACZ TAKŻE: Jak Polska radziła sobie do tej pory z Ukrainą?
W zeszłym roku reprezentacja U'20 Ukrainy wywalczyła mistrzostwo świata w tej kategorii wiekowej. Zaskoczył Pana ten sukces?
Każdy sukces osiagnięty przez zespół, który nie jest przed turniejem faworytem na pewno jest dużym zaskoczeniem. Konsekwentna praca z tymi drużynami młodzieżowymi w Szachtarze i w Dynamie, które grają w młodzieżowej Lidze Mistrzów, to jest taka kolej rzeczy, która kiedyś zaskoczy. Mieliśmy naszą drużynę olimpijską, która też zaskoczyła. To są takie pewne etapy, które w jakiejś dekadzie może się to wydarzyć.
Który z młodych piłkarzy ma „papiery”, aby w niedługim czasie zostać klasowym zawodnikiem może niekoniecznie już pokroju Szweczenki czy Sierhija Rebrowa.
Na pewno są już tacy, bo czołowe kluby na Ukrainie dają taką możliwość. Mogą się rozwijać przy zawodnikach, którzy są ściągani z zagranicy za ciężkie pieniądze. W niedalekiej przyszłości dowiemy się o niejednym ukraińskim piłkarzu, który może pójść w ślady Szewczenki, Rebrowa czy Voronina. To są napastnicy, którzy mają swoje zasługi dla kraju czy też klubowej piłki.
Czy kryzys gospodarczo-polityczny, z którym zmaga się Ukraina od 2014 roku ma wpływ na sport, a konkretnie na futbol i wyniki osiągane na arenie międzynarodowej?
Na samym początku było to bardzo uciążliwe i teraz zawodnicy - przede wszystkim Szachtara, z którymi utrzymuję kontakt - już się tak trochę przyzwyczaili do tej sytuacji. Mieszkają w Kijowie z rodzinami, przyzwyczaili się grać bez swoich kibiców i w obcym mieście. Ale to nie jest łatwo. To jeden chyba z nielicznych klubów na świecie, który z taką presją sobie radzi. Jakby na to nie patrzeć jest to presja, a oni grają w Lidze Mistrzów i jakoś sobie z tym radzą. Ta sytuacja im nie pomaga w rozwoju silnej ligi takiej, która była przed tymi wszystkimi wydarzeniami. Wtedy to nie były tylko dwa mocne zespoły, tylko cztery, albo i pięć dobrze fukcjonujących klubów, które były dobrze zorganizowane i miały odpowiednie budżety. Ta liga mogła być jeszcze silniejsza z dwoma trzema zespołami, które mogłyby wchodzić do Ligi Mistrzów po zakończeniu rozgrywek ligowych.
Dlaczego w ostatnich dwudziestu latach tak mało ukraińskich piłkarzy decydowało się wyjechać za granicę?
Właśnie dlatego, że mieli pole do popisu na własnym podwórku. Te kluby dają im możliwość rozwoju i podpisania lepszych kontraktów. Na to może sobie pozwolić w obecnej sytuacji zarówno Dynamo jak i Szachtar. Z tego właśnie powodu zawodnicy nie wyjeżdżają, bo mają zapewnione to u siebie. To jest dobre i przyjemne również dla samego selekcjonera, który ma możliwość obserwacji swoich zawodników na krajowych boiskach. Dzięki temu także i sama liga zyskuje na wartości.
Przejdź na Polsatsport.pl