Roy Jones: Mogę umrzeć walcząc z Tysonem. Umarłbym jako szczęśliwy człowiek
Wydawało się, że z walką Mike’a Tysona z Roy’em Jonesem jr jest jak z duchami. Wszyscy o tym mówią, a nie można ich zobaczyć. Ale teraz to już pewne.
- Nie wykluczam, że mogę mrzeć walcząc z Tysonem. Umarłbym jako szczęśliwy człowiek – powiedział dwa dni temu Jones na podcaście Joe Rogana.
Dyskutując o tej walce, Rogan zaznaczył, że „jeśli ktoś zostaje uderzony przez Tysona, wszystko może się zdarzyć, bo Tyson nie jest zwykłym puncherem”.
Jones mu odpowiedział: - Będę gotowy umrzeć na miejscu. Wiem że śmierć w ringu jest jedną z możliwości. Problem ze mną jest taki, że kocham boks. Jeśli więc umrę boksując, to umrę jako szczęśliwy człowiek. Zaczynając uprawiać boks, wiedziałem, że w tym sporcie można być zranionym i niektórzy nie wychodzą z tego żywi.
Szokujące stwierdzenie? Dla niektórych może tak. Ale już dawno temu Muhammad Ali, który niewątpliwie stracił dużo zdrowia w ringu i miał świadomość, że boks przyczynił się do jego choroby, stwierdził: „Niczego nie żałuję. Kosmonauci tracą życie podbijając kosmos, ja mogłem stracić życie realizując swe sportowe marzenia”.
Roy Jones jr ma 51 lat, Tyson – 54. Dawno są już poza szczytem legendarnych karier i walczyć będą w słynnej hali Staples Center w LA na dystansie 8 rund po 2 minuty. Stawką Frontline Battle Belt. Oprócz nich zobaczycie trzy inne walki z udziałem Badou Jacka, gwiazdy YouTube'a Jakea Paula i byłego gwiazdora NBA Nate’a Robinsona. A poza tym wspaniała muzyka. Wiz Khalifa, DaBaby, Lil Wayne, French Montana i YG. Ci znakomici artyści wykonają swoje wielkie przeboje.
To będzie dreszczowiec. Nie mam najmniejszej wątpliwości, że obejrzą go nawet ci wszyscy skrzeczący hejterzy, biadolący że legendy boksu rozmieniają się na drobne.
Przejdź na Polsatsport.pl