Dariusz Sęk zdradził, czy jeszcze wróci do ringu. "Muszę zapytać..."
Dariusz Sęk (28-7-3) przegrał jednogłośną decyzją sędziów z Pawłem Augustynikiem (12-0-0) w walce wieczoru gali Queensberry Polska: Bitwa o Gniew. Stawką pojedynku był pas WBC international Silver w wadze półciężkiej. Po tej porażce doświadczony pięściarz przyznał, że być może w ringu pojawił się ostatni raz, ale zdradził też, od kogo tak naprawdę to zależy.
Igor Marczak: Przede wszystkim gratulacje, bo były osoby, które zakładały, że nie dotrwasz do końca walki. Pokazałeś jednak hart ducha i przewalczyłeś dziesięć rund.
Dariusz Sęk: To nie jest żaden sukces, że wytrzymałem dziesięć rund i mnie nie położył. Absolutnie. Jakbym wygrał, to mógłbyś mi gratulować. Przegrana, to przegrana. Trudno. To jest młody chłopak, może jakaś fajna kariera przed nim. A ja co? Nie wiem, może nie byłem do końca dobrze przygotowany, może zdecydowała dyspozycja dnia. Ten stary Sęk, który był kilka, kilkanaście walk temu, to by go zniszczył. Widocznie przyszedł dla mnie czas, by dawać sobie powoli spokój. Szkoda zdrowia, prawda?
Walczyłeś kilka razy z zawodnikami z zagranicy. Augustynik prezentuje właśnie ten angielski boks?
Trochę tak, bo oni są bardziej waleczni. Bardziej stoją na nogach, mniej jest tego balansu, bo u nas jest tak, że my tańczymy na nogach. I w pewnym sensie to też uratowało mi skórę. Gdybym stanął, to jego ciosy mogłyby zrobić na mnie większe wrażenie. On jest statyczny, ja mobilny, trudny do trafienia. Może brakło trochę tlenu, może... Teraz to ja mogę sobie gadać, cóż, brawo dla młodego wilka.
ZOBACZ TAKŻE: Nastawiłem się na nokaut. Pod koniec walki trochę się zmęczyłem
Jak Ci się podobała atmosfera pierwszej gali Queensberry Polska?
Od takiej atmosfery można się uzależnić. Miałem kilka miesięcy przerwy i właśnie tego mi brakowało. Szkoda, że nie było publiczności, która nakręca atmosferę.
Zobaczymy jeszcze Dariusza Sęka w ringu?
No właśnie sam nie wiem. Udało mi się przekonać żonę do tego pojedynku, ale jak będzie dalej? Ja muszę więcej walk toczyć. To nie tylko ta w ringu, ale wcześniej jest ta w domu. Moja kochana żonka bardzo się o mnie martwi, mam młodego dzieciaczka, więc mam dla kogo żyć. Nie mówię nie, nie mówię tak. Czas pokaże. Może jeszcze kiedyś...
Cała rozmowa w załączonym materiale wideo.
Przejdź na Polsatsport.pl