Zbigniew Boniek podsumował rok 2020. Część pierwsza
- Robert Lewandowski kocha reprezentację Polski, jest jej bohaterem i najbardziej nam pomaga. Ale my sobie zdajemy z tego sprawę, że do osiągnięcia czegokolwiek potrzebny jest cały zespół, który się o Roberta opiera, on jest terminalem - mówi w obszernym wywiadzie dla Interii prezes PZPN-u Zbigniew Boniek, który zdradza także, że postawił się szefom UEFA, gdy forsowali pomysł rozegrania finału Ligi Europy na pustym stadionie w Gdańsku.
Michał Białoński, Interia: Po raz pierwszy zjazd delegatów PZPN odbył się za pośrednictwem internetu, w aplikacji Teams. Jak wypadł?
Zbigniew Boniek, prezes PZPN: Bardzo dobrze. Uczestniczyło w nim 99 delegatów na 118. Prawo obliguje nas do przeprowadzania zjazdu raz na rok, by przedstawić bilans, zatwierdzić budżet. Wiadomo, że ten zjazd nie miał żadnych punktów zapalnych, nie ma się o co bić. Miałem nadzieję go przeprowadzić w październiku, o charakterze sprawozdawczo-wyborczym, natomiast pandemia uniemożliwiła to.
Patrząc na ten przeprowadzony zdalnie zjazd, za który chciałem podziękować wszystkim pracownikom PZPN-u, zwłaszcza pracownikom sekcji IT, którzy spisali się fantastycznie, system głosowań funkcjonował znakomicie, nic się nie zacinało, naszła mnie jednak myśl. Niektórzy zastanawiali się, dlaczego nie przeprowadziliśmy wyborów zdalnie. Wtorkowe spotkanie pokazało, że nie ma chemii, klimatu bez kontaktu twarzą w twarz. Trudno w takich warunkach robić wybory. Zrobimy je w sierpniu przyszłego roku.
ZOBACZ TAKŻE: Robert Lewandowski i reszta. A może tu jest pies pogrzebany?
Jestem na stanowisku prezesa od ośmiu lat, większość moich współpracowników ma również taki staż w PZPN-ie. Uważam, że polska piłka na pewno nie straciła, a sporo zyskała na tym, że to my przeprowadzamy polską piłkę przez pandemię. Zostawimy naszym następcom w sierpniu stabilną sytuację organizacyjną i finansową, dzięki czemu będą mogli kreować, rozwijać swoje projekty. Mam świadomość, że wszystko można ulepszyć.
Gdyby w październiku tego roku urzędował nowy prezes z zarządem, zanim by wszystko połapał, ogarnął, sporo czasu by minęło. Na pewno nowy sternik będzie chciał wprowadzić swoje porządki, tak jak ja wziąłem sobie nowego sekretarza generalnego Macieja Sawickiego, wprowadziłem sporo świeżej krwi do biura związku, choćby na stanowiskach dyrektorów departamentów. Oczywiście odmładzanie dla samego odmładzania nie jest istotne. Młodzi mają całe życie przed sobą, grunt, żeby mieli pomysły, know-how. Uważam, że dużo zmieniliśmy. Powtarzam - dobrze się stało, że nowe władze wybierzemy dopiero w sierpniu.
Zdecydował się pan, że będzie kandydował na drugą kadencję do Komitetu Wykonawczego UEFA. To pokazuje, że nie zamierza pan odchodzić od piłki.
- Ja się nigdzie nie pcham. Jestem człowiekiem, który umie stać na piedestale, ale potrafi też być z boku, na swoim miejscu. Po 2003 r. przez dziesięć lat nie było mnie w polskiej piłce, a krytykowałem tylko to, co należało krytykować. Uważam natomiast, że oddanie stołka w Komitecie Wykonawczym, bez próby obrony, byłoby błędem, bo Polska odnosi z tego określone korzyści.
ZOBACZ TAKŻE: Wszystkiego najlepszego Widzewie! Czterokrotny mistrz Polski kończy 110 lat
Lobbing o organizację imprez?
- Nie tylko to. Dzięki UEFA masz też sporo do powiedzenia w FIFA. Nieprzypadkowo dostaliśmy prawo organizacji finałów MŚ U-20, czy ME do lat 21. Organizowaliśmy finał Ligi Narodów w 2015 r. Po raz drugi mieliśmy to zrobić w tym roku, ale ja się na to nie zgodziłem, aby przeprowadzić go bez kibiców. Powiedziałem w UEFA, że absolutnie wolimy poczekać rok, byle fani mogli wejść na stadion. W Komitecie Wykonawczym udało się wywalczyć kilka innych rzeczy, jak choćby rozszerzenie finałów ME do lat 21 i 17 do 16 drużyn. To była również moja narracja, moje prośby i wnioski. Polska piłka czerpie z tego tylko i wyłącznie korzyści. Jeżeli mnie wybiorą po raz drugi, to dla PZPN-u będzie to dodatkowy prestiż i splendor, a mojemu następcy w niczym nie przeszkodzi.
Przejdź na Polsatsport.pl