Prezes ZAKSY skomentował doniesienia dotyczące transferów
W tym roku spekulacje na temat transferów siatkarzy w PlusLidze rozpoczęły się wyjątkowo wcześnie. Na ten moment najwięcej mówi się o „rozbiorach” Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. - W poprzednich latach rozmowy zaczynały się znacznie później. To zła sytuacja, bo jak czują się zawodnicy, którzy słyszą, że w ich miejsce ma przyjść ktoś nowy? Co mamy zrobić? Z koniem się kopać nie będziemy - powiedział prezes klubu, Sebastian Świderski.
W ostatnim tygodniu w siatkarskim świecie zawrzało po tym, jak w mediach pojawiły się informacje o nowych transferach Benjamina Toniuttiego, Pawła Zatorskiego, Aleksandra Śliwki czy Jakuba Kochanowskiego. - To tylko spekulacje, których nie chcę komentować. Czas pokaże, czy w tych informacjach było ziarno prawdy - powiedział Świderski w rozmowie z Przeglądem Sportowym.
Zatorskiemu kończy się w tym roku kontrakt i została mu przedstawiona oferta przedłużenia umowy. - Nadal nie mam od Pawła odpowiedzi - zaznaczył prezes ZAKSY i dodał. - Toniutti również otrzymał nową propozycję. Składamy je naszym zawodnikom, bo chcemy, żeby dobrze naoliwiona maszynka, którą jest ZAKSA nadal świetnie działała i żeby nie wypadł z niej żaden ważny trybik. Tak działamy od kilku lat i to się sprawdza. Naszą siłą zawsze była stabilność kadrowa i finansowa. Nie mam jednak wpływu na to, co zrobi zawodnik kuszony ofertami o kilkadziesiąt procent wyższymi niż nasza. Przecież nikogo na siłę nie będziemy w klubie trzymać - zaznaczył.
Gdyby negocjacje nie do końca się udały i po wielu latach gry w Kędzierzynie-Koźlu kluczowi siatkarze zmieniliby barwy klubowe na inne. - Byłbym rozgoryczony. Właściwie ich rozumiem. Siatkówka to ich praca i życie. Chcą dobrze zarabiać i nie ma w tym nic złego. Wpływ na ich decyzje mają też rodziny, żony, narzeczone, a także menedżerowie. A od dobrych ofert może się w głowie zakręcić. Ja mam tylko satysfakcję, że dzięki grze w ZAKS-ie wartość zawodników rośnie. Widocznie klimat panujący w Kędzierzynie-Koźlu sprzyja siatkarzom, bo u nas się rozwijają - podsumował Świderski.
W tym sezonie karuzela transferowa zaczęła się kręcić wyjątkowo szybko. - Stanowczo za szybko. W poprzednich latach rozmowy zaczynały się znacznie później. Przecież na dobrą sprawę nie dotarliśmy jeszcze nawet do półmetka rundy zasadniczej, wciąż wiele spotkań z pierwszej rundy nie doszło do skutku. To zła sytuacja, bo jak czują się zawodnicy, którzy słyszą, że w ich miejsce ma przyjść ktoś nowy? Nie podoba mi się to - stwierdził prezes klubu z Kędzierzyna-Koźla.
Do tej pory wszystkie gwiazdy przedłużały kontrakty z ZAKSĄ. Czy powodem zmian mogą być problemy finansowe klubu? - W żadnym wypadku! W związku z COVID-19 sytuacja jest trudna, wiele klubów będzie miało niższe budżety, ale my oferujemy zawodnikom umowy na podobnym poziomie, jak do tej pory. Przez sześć lat odkąd jestem prezesem ZAKS-y, nie zdarzyło się, żeby był choćby jeden dzień opóźnień w wypłatach. Zawsze byliśmy solidni i wiarygodni. Problem polega na czym innym. Mamy czwarty, może piąty budżet w PlusLidze, a inne kluby mocno przebiją nasze oferty. Co mamy zrobić? Z koniem się kopać nie będziemy. Nie zamierzam oferować zawodnikom pieniędzy, których nie mamy, bo wiarygodność i stabilność klubu jest najważniejsza. Jeśli pociągnie się kołdrę w jedną stronę, to z drugiej będzie ona za krótka - zaznaczył.
Jeśli rzeczywiście kluczowi zawodnicy odejdą, będzie to ogromnym osłabieniem dla ZAKSY. - Zastąpienie Toniuttiego czy Zatorskiego byłoby bardzo trudne, żeby nie powiedzieć, że niewykonalne. Ale, co mam się popłakać i załamać ręce? Będziemy szukać nowych graczy. Czy z tymi, czy z innymi zawodnikami, nadal chcemy walczyć o najwyższe cele - zakończył Świderski.
Przejdź na Polsatsport.pl