Ekstraliga rugby. Wiosna będzie mordercza. Jak nigdy wcześniej!
Cztery miesiące grania bez jednego tygodnia przerwy. Tak może wyglądać runda wiosenna w wykonaniu najlepszych zawodników Ekstraligi Rugby. Rozgrywki mają wrócić w ostatni weekend lutego i potrwać – niemal bez żadnej przerwy – do połowy czerwca, a potem jeszcze przez dwa tygodnie będzie grać reprezentacja olimpijska.
Oznacza to szesnaście, a dla niektórych zawodników osiemnaście weekendów z rzędu z rugby. W tej dyscyplinie – dodajmy w Polsce wciąż amatorskiej – to dawka mordercza. Wprawdzie tej próbie zostaną poddani tylko najlepsi z najlepszych – najcięższy scenariusz - gry bez chwili wytchnienia czeka zawodników, którzy będą godzić grę w Ekstralidze, reprezentacji Polski w rugby XV oraz w odmianie olimpijskiej, ale pozostali nie będą mieli dużo lżej. Wielkiej presji poddani zostaną również zawodnicy z kadry do lat 20, którzy jednocześnie grają w Ekstralidze, a jest ich wielu. Oni też będą mieli podobny kalendarz.
Koronwirus namieszał
Skąd takie niesamowite natężenie gier, niespotykane do tej pory w polskim rugby? Oczywiście z powodu jesiennej, drugiej fali pandemii. W październiku COVID’19 dopadł bowiem również polskie jajo. Nie odbyły się niemal w całości dwie kolejki Ekstraligi rugby, nie odbył się również mecz reprezentacji Polski z Ukrainą. Teraz te trzy mecze trzeba wcisnąć do wiosennego kalendarza.
W piątek ma na ten temat debatować zarząd Polskiego Związku Rugby. Szef wyszkolenia związku Jacek Zalejarz chce poddać pod głosowanie terminarz, wedle którego rugbiści wróciliby na boisko w ostatni weekend lutego, a sezon ligowy skończyłby się 12-13 czerwca.
W tym czasie trzeba zmieścić dziewięć kolejek rundy wiosennej, dwie zaległe rundy jesiennej, trzy mecze reprezentacji Polski w rugby XV, jeden turniej rugby siedem, na który ma wyjechać kadra, na pewno również turnieje mistrzostw Polski rugby 7. Po ostatnim, czerwcowym meczu Ekstraligi reprezentantów Polski w odmianie olimpijskiej, czyli „siódemkach”, czekać będą jeszcze dwa tygodnie walki w turniejach mistrzostw Europy. Dla tych graczy będzie oznaczać to, że gdy zaczną w ostatni weekend lutego, skończą na początku lipca.
Końska dawka dla kadrowiczów
Wielu „siódemkowiczów” gra również w kadrze rugby XV. Jeśli wezmą udział we wszystkich akcjach obu reprezentacji i zagrają wszystkie mecze Ekstraligi, włączając w to finał, daje to 18 tygodni nieprzerwanego grania. Czy ktoś jest w stanie to wytrzymać?
- Kalendarz gier reprezentacji, zaległe mecze Ekstraligi, plus kadra „siódemek” nie daje nam żadnego pola manewru. I tak jest dobrze, że turniej finałowy mistrzostw Europy do lat 20 będzie rozegrany w czerwcu lub lipcu, a wcześniej ta kadra będzie miała do rozegrania tylko dwa mecze eliminacyjne – mówi Jacek Zalejarz. – Zdaję sobie sprawę, jak mordercza to będzie dawka, zwłaszcza dla reprezentantów Polski. Może w łonie klubów Ekstraligi trzeba będzie się zastanowić nad przedłużeniem kalendarza do połowy lipca. Wtedy byłby czas na przerwy i regenerację, ale to z kolei oznaczałoby krótką wakacyjną przerwę i granie jesienią do końca listopada – mówi Zalejarz.
Ekstraliga już się szykuje
Tymczasem niemal wszystkie zespoły Ekstraligi rugby wróciły już do treningów po krótkiej, jesiennej przerwie. Licząca 10 drużyn liga zmagania powinna zakończyć 25 października. I tak się stało. Wcześniej nie udało się jednak rozegrać, w zależności od klubu, od jednej do dwóch kolejek. Po osiem z dziewięciu meczów mają „zaliczone” tylko dwa kluby – sąsiadujące ze sobą w tabeli Lechia Gdańsk – czwarte miejsce 20 punktów oraz Orkan Sochaczew – piąta lokata, 19 punktów.
ZOBACZ TAKŻE: Szlachetna akcja polskich rugbistów
Lider tabeli – sopockie Ogniwo, tak jak wszystkie pozostałe ekipy, rozegrał tylko siedem meczów. Mistrz Polski z 2019 roku jako jedyna drużyna w Ekstralidze jest niepokonany. Ma aż 11 punktów przewagi (33) nad drugim w tabeli zespołem Master Pharm Rugby Łódź, co oznacza niemal pewność rozegrania czerwcowego finału na własnym stadionie. Regulamin Ekstraligi jest tak skonstruowany, że w meczu o złoto najlepsza drużyna sezonu zasadniczego podejmuje na własnym stadionie drugi zespół rozgrywek.
Na dalszych miejscach ścisk, jakiego nie było od lat. Siódma w tabeli warszawska Skra (17 pkt) wciąż ma realne szanse gry nawet w wielkim finale. Do pierwszej czwórki kandyduje nawet przedostatnia w tabeli Juvenia Kraków. Tylko beniaminek z Jarocina – Sparta szans już nie ma żadnych, ale wciąż może walczyć, wzmacniać zespół i szykować się do walki w meczu barażowym. Ostatnia ekipa tabeli zagra bowiem w czerwcu ze zwycięzcą I ligi o grę w kolejnym sezonie na najwyższym poziomie rozgrywkowym polskiego rugby.
Przejdź na Polsatsport.pl