Bundesliga: Bayer Leverkusen liderem po raz pierwszy od sześciu lat
Piłkarze Bayeru Leverkusen pokonali u siebie Hoffenheim 4:1 w 11. kolejce niemieckiej Bundesligi i po raz pierwszy od sześciu lat awansowali na pozycję lidera. Tymczasem ostatni w tabeli zespół Schalke nie wygrał 27. z rzędu meczu w lidze - zremisował z Augsburgiem 2:2.
Drużyna holenderskiego trenera Petera Bosza umiejętnie łączy zmagania w Bundeslidze z rywalizacją w Lidze Europy, gdzie awansowała z pierwszego miejsca w grupie do 1/16 finału.
W niemieckiej ekstraklasie "Aptekarze", mimo wielu kłopotów kadrowych spowodowanych pandemią koronawirusa, pozostają jedną z dwóch - obok czwartego w tabeli Wolfsburga - niepokonanych drużyn.
Do niedzielnego meczu z Hoffenheim przystępowali ze świadomością, że w razie zwycięstwa awansują na pozycję lidera. Cel osiągnęli bez większego trudu. Wygrali 4:1, już po 27 minutach prowadząc 2:0 po dwóch golach Leona Bailey'a. Jamajczyk utrzymuje wysoką formę, kilka dni wcześniej również zdobył dwie bramki w meczu Ligi Europy ze Slavią Praga (4:0).
Zespół Hoffenheim kończył mecz w dziewiątkę. Czerwone kartki (za dwie żółe) zobaczyli Austriacy - Florian Grillitsch w 64. minucie i kwadrans później Stefan Posch.
Bayer został więc nowym liderem. Ma 25 punktów i o jeden wyprzedza broniący tytułu Bayern Monachium oraz RB Lipsk.
"To z pewnością jest coś warte. Wszyscy wiemy, jak trudno jest w tej lidze, gdy tak wiele trudnych drużyn znajduje się w czołówce" - powiedział austriacki pomocnik Bayeru Julian Baumgartlinger.
Natomiast uradowany kapitan Bayeru Lars Bender przyznał, że chce... zrobić zdjęcie tabeli Bundesligi.
W innym niedzielnym meczu Augsburg zremisował z Schalke 04 Gelsenkirchem 2:2. W bramce ekipy gospodarzy tradycyjnie wystąpił Rafał Gikiewicz, natomiast boczny obrońca Robert Gumny grał do 71. minuty.
Gospodarze do 90+3. minuty przegrywali 1:2, na dodatek prawie całą drugą połowę grali w osłabieniu (czerwona kartka Floriana Niederlechnera), ale w końcówce spotkania punkt zapewnił im rezerwowy Marco Richter.
Dla mającego tylko cztery punkty Schalke to 27. z rzędu ligowy mecz bez zwycięstwa. Ostatni raz wygrali w Bundeslidze 17 stycznia.
Na początku niedzielnego spotkania doszło do niebezpiecznej sytuacji, gdy dwóch piłkarzy - Mark Uth z Schalke oraz Felix Uduokhai z Augsburga - zderzyło się głowami. Uth kilka minut leżał nieprzytomny na murawie, unieruchomiono mu szyję, podano kroplówkę, a następnie odweziono do szpitala, gdzie pozostanie na noc.
Zastawiano się nawet, czy kontynuować zawody, ale po uzyskaniu akceptacji ze strony innych piłkarzy mecz wznowiono.
Wicelider Bayern grał w sobotę. Bawarczycy zremisowali na wyjeździe z Unionem Berlin 1:1, a wyrównującego gola dla gości strzelił Robert Lewandowski.
To 13. gol w sezonie polskiego piłkarza, który zaliczył 200. ligowy występ w ekipie z Monachium. Bayern z czterech ostatnich ligowych spotkań wygrał tylko jedno, a trzy zremisował.
Do niespodzianki doszło w sobotę w Dortmundzie, gdzie Borussia, wciąż bez kontuzjowanego Norwega Erlinga Haalanda, przegrała z VfB Stuttgart aż 1:5. Polscy obrońcy z obu zespołów - Łukasz Piszczek z BVB oraz Marcin Kamiński - byli rezerwowymi. Dzień po meczu posadę trenera Borussii stracił Szwajcar Lucien Favre.
Zobacz także: Borussia Dortmund potwierdziła zwolnienie trenera!
"Stuttgart był lepszy od nas pod każdym względem. Nie jesteśmy zespołem, który broni się dobrze, musimy to powiedzieć. Ogólnie rzecz biorąc, zasłużone zwycięstwo rywali, a dla nas hańbiąca porażka" - przyznał kapitan BVB Marco Reus.
Wicemistrz Niemiec w pięciu ostatnich meczach ligowych odnotował aż trzy porażki i tylko jedno zwycięstwo. W tabeli Borussia spadła na piąte miejsce (19 pkt), natomiast mający dwa punkty mniej VfB Stuttgart jest siódmy.
Trzeci w tabeli RB Lipsk pokonał w sobotę u siebie coraz gorzej spisujący się Werder Brema 2:0.
Przejdź na Polsatsport.pl