Heller po skokach: Z karczmy na podium
"Kto by pomyślał" - taką wiadomość otrzymał od swojej mamy Andrzej Stękała po zajęciu dziesiątego miejsca w konkursie indywidualnym mistrzostw świata w lotach narciarskich. Trudno o lepsze podsumowanie długiego i szalonego weekendu w Planicy. Co tam się w tej malowniczej i przepięknej dolinie nie działo?
Powracający po covidzie Stefan Kraft doznaje urazu pleców i jest zmuszony wycofać się z rywalizacji. Z walki o medale niespodziewanie rezygnuje czujący atawistyczny lęk do skoczni do lotów Marius Lindvik. Wreszcie Timi Zajc wylewa swoje żale w mediach społecznościowych doprowadzając do trzęsienia ziemi w słoweńskiej kadrze i dymisji trenera Gorazda Bertoncelja. A to wszystko tylko przez cztery dni. Świat skoków zapamięta je jednak przede wszystkim za sprawą porywającej walki o złote medale między Karlem Gaigerem i Halvorem Egnerem Granerudem oraz Niemcami i Norwegami. My cieszymy się z drugiego w historii i drugiego z rzędu podium w konkursie drużynowym. Tym sposobem wracamy do Andrzeja Stękały i jego mamy.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Kto by pomyślał, że skoczek o którego "drugim życiu" poza treningami, czyli pracy w charakterze kelnera, słyszeli już zapewne wszyscy, stanie się objawieniem imprezy w Planicy? Dotychczasowy przebieg jego kariery nie układał się jak scenariusz na bajkę. Po konflikcie ze Stefanem Horngacherem trafił do kadry B, w której nigdy nie żyło się tak wystawnie jak w kadrze A. Pod okiem Macieja Maciusiaka Stękała odbudował formę i złapał świeży oddech, ale był też zmuszony zatrudnić się w jednej z zakopiańskich karczm. Ot, proza życia. Czy wróci do niej po odblokowaniu gastronomii? Raczej wątpliwe. Obecność w połączonej przed tym sezonem kadrze narodowej a przede wszystkim progres sportowy zapewniły skoczkowi klubu AZS Zakopane sponsora indywidualnego, który pojawił się na jego kasku, i to jeszcze przed jego niedzielnym, życiowym sukcesem.
ZOBACZ TAKŻE: Polscy skoczkowie z brązowym medalem mistrzostw świata w lotach!
Kto by pomyślał, że Stękała nie tylko przebojem wedrze się do drużyny ale wespół z Piotrem Żyłą będzie jej najjaśniejszym punktem? Trener Michal Dolezal – dla którego brąz na Letalnicy jest pierwszym zdobytym z naszą kadrą na dużej imprezie - ma pozytywny ból głowy. Walka o miejsce w składzie przed kolejnymi konkursami drużynowymi z mistrzostwami świata w narciarstwie – dla odmiany - klasycznym na czele rozpoczyna się na dobre. Stękała jest na razie absolutnym pewniakiem, ale w pełni na to zasłużył. Jest skoczkiem po przejściach, zarazem wciąż niezwykle perspektywicznym. Kto wie czy po ZIO w Pekinie – kiedy swoje wspaniałe i bogate w sukcesy kariery będą powoli kończyć Kamil Stoch, Dawid Kubacki i Piotr Żyła – to właśnie zawodnik z Dzianisza nie wskoczy w buty lidera naszej kadry?
Na razie jesteśmy jednak w trakcie pandemicznego i przez to wyjątkowego sezonu 2020/21. Loty "w grudniu popołudniu" trafiły do kalendarza zapewne po raz pierwszy i ostatni w historii. Po pierwszej mistrzowskiej imprezie sezonu wracamy do Pucharu Świata i konkursów w Engelbergu, gdzie w minionych latach Polacy regularnie lądują na podium. A wracając do Andrzeja Stękały. Kto by pomyślał...
Przejdź na Polsatsport.pl