Fortuna 1 Liga: "Czas działa na korzyść Arki Gdynia"
Trener piłkarzy Arki Gdynia, którzy po rundzie jesiennej zajmują w pierwszej lidze piątą pozycję, podkreśla, że jego zespół, po spadku, przeszedł latem dużo zmian. - Czas działa jednak na naszą korzyść, co widać chociażby po grze defensywnej - ocenił Ireneusz Mamrot.
Po degradacji Arka przeszła w przerwie letniej poważną przebudowę, ale drużyna w świetnym stylu rozpoczęła rozgrywki. Żółto-Niebiescy wygrali pięć kolejnych meczów, w tym 5:0 w Polkowicach z Górnikiem w Fortuna Pucharze Polski. Gdynianie pokonali także w Niecieczy 1:0 Bruk-Bet Termalikę, która z bardzo dużą przewagą nad resztą stawki otwiera ligową tabelę.
Na tym spotkaniu zakończyła się jednak udana passa, a przerwała ją porażka na własnym stadionie 0:2 z GKS Tychy. Później podopieczni trener Mamrota przeplatali udane mecze z przeciętnymi bądź bardzo słabymi występami. Po rundzie jesiennej z dorobkiem 29 punktów plasują się na piątej pozycji.
- Jeśli chodzi o całą rundę, to zawsze podkreślałem, że mamy może nie całkiem nowy zespół, ale taki, który przeszedł duże zmiany. Uważam też, że czas działa na naszą korzyść, bo to widać chociażby po grze defensywnej. W trzech ostatnich meczach straciliśmy tylko jedną bramkę, a gra w obronie wyglądała naprawdę przyzwoicie. Wiadomo, że w ofensywie są rzeczy do poprawy, szczególnie aby stwarzać jeszcze więcej sytuacji - przyznał Mamrot.
ZOBACZ TAKŻE: Miedź Legnica wzmacnia bramkę. David Panka wyrzucony z klubu
Rozczarowująca w wykonaniu Arki była jednak końcówka rundy jesiennej. Żółto-niebiescy zremisowali w Radomiu 0:0 z Radomiakiem, a na zakończenie pierwszej fazy po bezbarwnym występie zremisowali u siebie 1:1 z Chrobrym Głogów.
- Każdy z nas zakładał, że ta runda będzie wyglądała trochę lepiej. Ale patrząc na nasz dorobek, to nie jest najgorzej. Cztery-pięć punktów straty, to nie jest wielka różnica. To są dwa wygrane mecze, po których doskakujemy do góry. Nie ma co siać paniki, bo zostało dużo spotkań. Wierzę w ten zespół, bo wykonaliśmy kawał dobrej roboty. Jeżeli będziemy tak dalej pracować, to jestem spokojny, że Arka awansuje do Ekstraklasy - powiedział po meczu z Chrobrym Adam Deja.
W tej potyczce 27-letni środkowy pomocnik ładnym uderzeniem z rzutu wolnego zdobył dla gospodarzy jedyną bramkę.
- Na pewno cieszyłbym się z niej bardziej gdyby zapewniła nam zwycięstwo. To był mecz, w którym od początku utrzymywaliśmy się przy piłce, ale brakowało konkretów. W drugiej połowie padła bramka i każdy z nas myślał, że otworzy mecz i będzie nam się grało łatwiej. Po części było łatwiej, bo Chrobry już tak nie atakował, ale w takich spotkaniach, jeśli nie strzeli się gola na 2:0, to istnieje ryzyko, że się go straci na remis - zauważył Deja.
ZOBACZ TAKŻE: Biegański odchodzi z GKS-u Tychy. "To bolesne, ale świat się na nim nie kończy"
Największym mankamentem Arki, i to od lat, jest brak skutecznego napastnika. Co prawda grający jako ofensywny pomocnik wypożyczony z Lecha Poznań Juliusz Letniowski zdobył dziewięć bramek, ale pięć z nich uzyskał z rzutów karnych. 49-letni szkoleniowiec nie ukrywa, że drużyna potrzebuje niewielkich wzmocnień.
- Moim zdaniem przy jednej-dwóch zmianach zespół będzie miał znacznie większą wartość sportową. A to, że graliśmy w tym składzie całą rundę, na wiosnę powinno zaprocentować - stwierdził Mamrot.
Gdynianie znaleźli się także w 1/8 finału Fortuna Pucharu Polski. W tej fazie zmierzą się w lutym na własnym stadionie z beniaminkiem pierwszej ligi Górnikiem Łęczną. Z kolei na inaugurację drugiej rundy podejmą GKS 1962 Jastrzębie, z którym wygrali na wyjeździe 4:0.
Żółto-Niebiescy rozpoczną przygotowania 11 stycznia od badań, a w pierwszym sparingu zagrają z ekstraklasową Pogonią Szczecin.