Wojciech Stawowy: Mierzymy w pierwsze miejsce na koniec sezonu. Nie spoglądamy za siebie
Piłkarze ŁKS Łódź mogą być połowicznie zadowoleni z rudny jesiennej w Fortuna 1 Lidze. Bardzo udanie rozpoczęli rozgrywki, jednak pod koniec roku zabrakło im tlenu i obecnie zajmują drugą lokatę za prowadzącym Bruk-Betem Termalicą Nieciecza. - Trzeba mierzyć w pierwsze miejsce na koniec sezonu, a nie spoglądać za siebie – taki cel postawił przed swoją drużyną trener łodzian Wojciech Stawowy.
Spadkowicz z PKO BP Ekstraklasy znakomicie rozpoczął sezon na drugim szczeblu rozgrywek. Wygrał pierwszych siedem spotkań, prezentując przy tym ofensywny i miły dla oka styl.
„Rycerzów Wiosny” po serii świetnych występów dopadła jednak zadyszka. W ostatnich pięciu spotkaniach zdobyli zaledwie punkt w meczu z Puszczą Niepołomice. Czy w związku z gorszą końcówką roku dojdzie do zmian w taktyce?
- Mogę obiecać, że ŁKS na pewno będzie nadal grał ofensywnie. Jestem zwolennikiem takiego stylu. W futbolu muszą być zachowane proporcje. W ostatnim czasie zostały one jednak u nas zachwiane, na tyle wyraźnie, że odbiło się to w końcówce rundy. Teraz muszę to skorygować. Nie mogę zrobić tego drastycznie, żeby wywrócić wszystko do góry nogami – czyli w tym przypadku przejść na grę defensywną. Po prostu musimy być bardziej odpowiedzialni w grze obronnej. To dotyczy całego zespołu, a nie tylko bloku obronnego. Poświęcimy na te elementy więcej czasu w okresie przygotowawczym – stwierdził Stawowy w rozmowie z Marcinem Feddkiem w magazynie Fortuna 1 Ligi.
ZOBACZ TAKŻE: Fortuna 1 Liga: "Czas działa na korzyść Arki Gdynia"
Szkoleniowiec ŁKS-u nadal ma jeden cel. Chce wraz z zespołem po roku wrócić do Ekstraklasy.
- Okres wiosenny będzie już finiszem w rozgrywkach. Wtedy w każdym meczu trzeba będzie walczyć o zwycięstwo, choć w górnej części tabeli Fortuna 1 Ligi jest ciasno. Bruk-Bet Termalica Nieciecza ma nad nami dziesięć punktów przewagi. Zakładając nawet, że wygramy zaległy mecz – to nadal będziemy mieli do odrobienia siedem „oczek” do końca rundy. Trzeba mierzyć w pierwsze miejsce na koniec sezonu, a nie spoglądać za siebie – oznajmił 54-letni trener.
Cała rozmowa z Wojciechem Stawowym w załączonym materiale wideo.
Przejdź na Polsatsport.pl