Tomasz Drwal nie myśli o zakończeniu kariery. "Wciąż będę się tym bawił"
Patrik Kincl (23-9) pokonał Tomasza Drwala (22-6-1) przez KO w pierwszej rundzie walki podczas KSW 57. Czy porażka podłamała legendę MMA? Wydaje się, że nie. - Nie mam żadnych zranień i kontuzji, nawet moja dusza nie jest zraniona. Wciąż będę się tym bawił, a potem zobaczymy - przyznał "Gorilla".
Igor Marczak: Co poszło nie tak?
Tomasz Drwal: Wszystko poszło nie tak. Facet wygrał, bo był lepszy na każdej płaszczyźnie. Był szybszy, miał szybsze ciosy. Co do mnie, to, co chciałem zrobić, nie wychodziło - oprócz niskich kopnięć.
W poprzedniej walce jak nie szło w stójce, to uciekłeś do parteru. Nie myślałeś o tym?
Nie, bo wiedziałem, że Patrik lubi się poboksować i chciałem zrobić walkę, którą ogląda się ciekawie. Mam nadzieję, że kibice są zadowoleni, że była jakaś wymiana, choć nie na moją korzyść.
ZOBACZ TAKŻE: Michał Kita po gali KSW 57: Można mnie pokonać, ale nigdy złamać
Widzisz potencjał, żeby Patrik poszedł dalej? Zyskał coś w KSW?
Obserwując jego ranking, jego walki, czując jego przewagę - myślę, że tak. Ma świetny timing i czucie dystansu.
Zakładasz sobie jakiś limit, że jeszcze ileś lat, jeszcze ileś walk?
Mam to gdzieś, nic sobie nie zakładam, nie mam żadnych zranień i kontuzji, nawet moja dusza nie jest zraniona. Będę się tym bawił, a potem zobaczymy. Nie robię tego, by zostać królem MMA, ale mam cel, żeby pilnować treningu i jedzenia.
Całość w załączonym materiale wideo.
Przejdź na Polsatsport.pl