Bohaterowie 2020 roku. Boniek z Lewandowskim, a między nimi właściciel firmy... wynajmującej podnośniki
Robert Lewandowski piłkarzem roku, Bartosz Zmarzlik najlepszym żużlowcem świata, a Iga Świątek pierwszą Polką, która wygrywa wielkoszlemowy turniej singla. Do tego dochodzą wielkie pieniądze, bo wielcy Polacy skasowali w tym roku łącznie blisko 25 milionów euro. Finansowym rekordem błysnął też Lech Poznań sprzedając za 11 milionów euro Jakuba Modera. Mimo kilku wpadek to był dobry rok dla polskiego sportu.
NA PLUS
Zmarzlik lepszy od Lewandowskiego
Bartosz Zmarzlik zaczął rok od wygranej w Plebiscycie na Sportowca Roku. Za plecami zostawił samego Roberta Lewandowskiego, który na galę i bal przyjechał pewnie w nadziei, że to on zostanie uznany za króla sezonu 2019. Kibice zdecydowali inaczej.
Od wygranej z Lewandowskim zaczyna się pasmo sukcesów Zmarzllika. Zaczął od podpisania milionowego kontraktu reklamowego z Orlenem, a już w sezonie 2020 nie tylko obronił tytuł mistrza świata (wygrał jedną ręką), ale i pomógł swojej Moje Bermudy Stali Gorzów w zdobyciu wicemistrzostwa Polski, a reprezentacji też dał drugie miejsce w Speedway of Nations (mistrzostwa świata par).
Teraz Zmarzlik odlicza dni do narodzin syna i szykuje się do sezonu, jeżdżąc na złotym rowerze, prezencie od sponsora, w zawodach cyclocrossu.
Lewandowski lepszy od najlepszych
O ile na krajowym podwórku Lewandowski musiał uznać wyższość Zmarzlika, o tyle w krainie futbolu okazał się lepszy od najlepszych, czyli Cristiano Ronaldo i Leo Messiego. Wszystko za sprawą wygranej na gali The Best FIFA Football Awards 2020, gdzie został ogłoszony piłkarzem roku. Jeszcze nigdy żaden Polak nie zgarnął tej nagrody. Za plecami zostawił Messiego, który w przeszłości sześć razy był wybierany najlepszym piłkarzem świata. Wygrał też z Ronaldo, który zwyciężał pięciokrotnie.
Lewandowski w tym roku wygrał z Bayernem Monachium Ligę Mistrzów, Bundesligę, strzelił też gola numer 500 w swojej ligowej karierze. W ogóle jest już bardzo blisko czołowej dziesiątki najlepszych snajperów wszech czasów. Robert o włos przegrał klasyfikację Złotego Buta z Ciro Immobile z Lazio i to jego jedyna tegoroczna porażka. Lista sukcesów zarabiającego 132 złote na minutę piłkarza jest jednak zdecydowanie dłuższa.
Młoda, sławna i bogata
19-letnia Iga Świątek zdobyła serca polskich kibiców świetnym występem w tegorocznym turnieju na kortach Rolanda Garrosa. Dzięki wygranej w French Open 2020 już przeszła do historii. Zdaniem niektórych powinna być nawet wybrana w Polsce Sportowcem Roku. Jeszcze nigdy żadna nasza zawodniczka nie wygrała turnieju wielkoszlemowego w singlu.
Świątek w drodze do finału French Open nie straciła seta, oddała rywalkom tylko 23 gemy. Na starcie wygrała z ubiegłoroczną finalistką Marketą Vondrousvą, a w 1/8 okazała się lepsza od najwyżej rozstawionej Rumunki Simony Halep. Na francuskich kortach Iga była wszechstronna, skuteczna, grała też niezwykle efektownie.
Wygrana dała jej sławę i wielkie pieniądze. W sumie zarobiła w tym roku 2,261 miliona dolarów. Ona sama jednak przekonuje, że z pomocą innych ludzi odnalazła się w świecie biznesu.
Boniek dał nam sportowe emocje
To właśnie prezes PZPN Zbigniew Boniek dał kibicom sportowe emocje w trudnych czasach pandemii. Gdy nikomu się nie śniło, że w Polsce odbędą się jakiekolwiek rozgrywki, on poszedł do premiera Mateusza Morawieckiego i załatwił nie tylko powrót piłkarskiej PKO Ekstraklasy, ale i start rozgrywek żużlowej PGE Ekstraligi. Boniek pochodzi z Bydgoszczy, jest kibicem żużla, więc pomógł władzom dyscypliny. Przetarł szlaki u premiera, dał gotowca, gdy idzie o plan na przeprowadzenie ligi w zaostrzonym reżimie sanitarnym.
Dzięki niemu o Motorze mówił cały świat
Artur Bieniaszewski, człowiek, który stworzył podniebny sektor na Motorze Lublin, sprawił, że o klubie i żużlu mówił cały świat. Nawet w wiadomościach australijskiej telewizji pojawił się obrazek z Lublina, na którym można było zauważyć podstawione przez pana Artura podnośniki i stojących na nich kibiców. Amerykańska stacja ESPN też zrobiła o tym materiał.
Sektor Bieniaszewskiego, to była odpowiedź na zamknięte w pierwszej fazie ligowe stadiony. Inna sprawa, że jak już publiczność mogła wejść na zawody (najpierw 25, a potem 50 procent), to ponad 20 podnośników stało na działce nieopodal stadionu. Właściciel podnośników nie zarabiał na podniebnym sektorze. Ludzie zwracali jedynie koszty wynajęcia operatora wysięgnika.
ZOBACZ TAKŻE: Ile Napoli chce za Milika?
W jednym szeregu z Małyszem i Stochem
Dawid Kubacki średnio rozpoczął sezon, ale w prestiżowym Turnieju Czterech Skoczni nie było na niego mocnych. Wygrał bezapelacyjnie i jest trzecim Polakiem, który to zrobił. Pierwszym był Adam Małysz, drugim Kamil Stoch. Kubacki wygrał jeden z czterech konkursów (ten ostatni w Oberstdorfie), ale w każdym był w top3. Od tamtych zawodów rozpoczęła się jego piękna seria – stał na podium w dziesięciu zawodach z rzędu. Sezon skończył na 4. miejscu w klasyfikacji generalnej. Kubacki jest nominowany w Plebiscycie na Sportowca Roku. W sylwetce czytamy, że wybudował dom. We wtorek 29 grudnia urodziła mu się córka i jeszcze tylko drzewa nie zasadził. Cóż, mamy nadzieję, że Dawid ma też jeszcze sportowe marzenia.
A mistrz Kamil śrubował rekordy
Polaków w skokach narciarskich rozkochał Adam Małysz, ale to Stoch pobił wszelkie rekordy i robi to nadal. W 2020 roku nie wygrał klasyfikacji generalnej (zajął 5. miejsce), ale dorzucił dwa wygranej turnieje Pucharu Świata (numer 35 i 36). Od 10 lat, co najmniej raz w roku, staje na pierwszym miejscu podium. W sumie stał na nim już 73 razy. Te ostatnie podium zaliczył w pierwszym konkursie rozpoczętego właśnie Turnieju Czterech Skoczni. Styl w jakim to zrobił daje nadzieje, że będzie walczył o kolejne zwycięstwo w całej imprezie.
Transferowy rekord Lecha Poznań
11 milionów euro, za tyle Lech sprzedał Jakuba Modera do angielskiego Brighton & Howe Albion FC. To najdroższy transfer z polskiej Ekstraklasy. Wcześniejszy rekord należał do Radosława Majeckiego. Bramkarz trafił za 7 milionów euro do AS Monaco. Lech, sprzedając Modera załatwił sobie, że jeszcze przez rok zostanie on w poznańskim klubie na zasadzie wypożyczenia. Brighton może zimą skrócić ten okres.
NA MINUS
Osobliwy rekord Michniewicza
Trener Czesław Michniewicz wrócił do ligowej piłki. Początkowo godził obowiązki trenera reprezentacji młodzieżowej i Legii Warszawa. I jednego dnia przegrał dwa ważne mecze. Zabrakło go na ławce Legii, gdy zespół uległ po rzutach karnych Cracovii w finale Superpucharu Polski. Był z młodzieżówką, która z kolei przegrała ważny mecz z Serbią (0:1) i skomplikowała sobie sytuację w eliminacjach do MME. Marek Koźmiński, wiceprezes PZPN, skrytykował Michniewicza za rozstanie z kadrą, a w Legii też cudów początkowo nie zdziałał. Drużyna poza porażką w Superpucharze odpadła z Ligi Europy. Dopiero po jakimś czasie wróciła do równowagi.
Piłkarskie frustracje
O Legii już było, ale zawiódł też Lech, który awansował do fazy grupowej Ligi Europy (poprzednio udało się to naszemu klubowi w sezonie 2015/16) i wygrał tam tylko jeden mecz. To zdecydowanie za mało. Na osłodę pozostaje przypływ gotówki.
Frustracje spowodowane słabą grą Lecha w grupie można porównać z tym, co pokazała nam piłkarska reprezentacja w Lidze Narodów. Dobrze, że nie spadliśmy z Dywizji A, ale tylko dwa wygrane mecze z Serbią i 1 punkt zdobyty na mocarzach (bezbramkowy remis z Włochami), sprawia, że o naszej biało-czerwonej drużynie mówi się już głośno: za mocna na słabych, za słaba na mocnych.
Przejdź na Polsatsport.pl