NBA: "Kosmita wrócił na parkiet". 62 punkty w 36 minut Stephena Curry'ego!
Stephen Curry wkroczył w nowy rok w wielkim stylu. Amerykanin ustanowił w niedzielę rekord kariery rzucając 62 punkty w 36 minut w starciu Golden State Warriors z Portland Trail Blazers (137:122). "Curry show. Kosmita wrócił na parkiet" - napisały media o wyczynie rozgrywającego.
Stephen Curry znów przypomniał o swoich kosmicznych umiejętnościach. Po tym jak zaraz po świętach klub zawodnika udostępnił w internecie wideo, na którym Amerykanin rzucił 105 "trójek" z rzędu ten sam koszykarz pokazał pełnię sił w oficjalnym spotkaniu NBA.
Wszystko miało miejsce podczas niedzielnego starcia Golden State Warriors i Portland Trail Blazers. Klub z San Francisco wygrał spotkanie 137:122, ale nie to zwróciło uwagę wszystkich ekspertów i kibiców. Znacznie ciekawiej wyglądał indywidualny występ Stephena Curry'ego, który zdobył prawie połowę punktów swojej ekipy rzucając dokładnie 62 "oczka". Trafił 18 na 31 oddanych rzutów z pola, w tym 8 na 16 za trzy oraz 18 na 19 wolnych. Do tego dołożył pięć zbiórek i cztery asysty, dokonując swojego wyczynu w zaledwie 36 minut.
62 PTS
— Golden State Warriors (@warriors) January 4, 2021
18-31 FG
8-16 3PT
👀 Stephen Curry's career-high night 📽️ pic.twitter.com/kh1uR6ubOy
ZOBACZ TAKŻE: Słaby początek sezonu mistrzów z 2019 roku
To oznacza nie tylko rekord życiowy Curry'ego, ale także imponujący wynik w skali NBA. Zgodnie z wyliczeniami statystyków Amerykanin jest pierwszym zawodnikiem, który rzucił 62 lub więcej punktów w 36 lub mniej minut od czasu, kiedy Kobe Bryant zdeklasował Dallas Mavericks trafiając 62 punkty w 33 minuty w 2005 roku.
Z zachwytu nad grą Curry'ego nie mogli wyjść także koledzy z zespołu oraz jego trener.
- To szalona rzecz. Czułem się jak w grze komputerowej, w którą gram ze Stephem, ponieważ tam udaje mi się zdobywać po 60 punktów. Widzieć coś takiego na żywo to niesamowite uczucie. To prawdziwa legenda - powiedział James Wiseman, tegoroczny "rookie" w ekipie Golden State Warriors.
- Coś niesamowitego. Trenować go to ogromny zaszczyt i przywilej. Nie mówię tylko o tym, jaki posiada talent, ale również o tym, jakim jest człowiekiem i co sobą reprezentuje. Mamy wielkie szczęście, że jest naszym liderem - dodał Steve Kerr, wieloletni trener ekipy z San Francisco.
Komplementów nie szczędziły także media, w tym te zagraniczne. "Curry show. Kosmita wrócił na parkiet" - napisali dziennikarze "La Gazetta dello Sport" zachwycając się grą amerykańskiego rozgrywającego.
ZOBACZ TAKŻE: Pierwsze zwycięstwa Pistons i Wizards
Cały mecz nie miał już tak niesamowitego przebiegu jak wyczyn Curry'ego. Najlepszy w zespole Portland Trail Blazers był Damian Lillard, który zdobył 32 punkty, ale przez większość spotkania dominowali koszykarze Golden State Warriors, którzy ostatecznie przypieczętowali wyczyn swojego lidera zwycięstwem.