Iwanow: Dwóch króli i królowa? W sobotę finał plebiscytu!
W środę Święto Trzech Króli, w sobotę finisz Plebiscytu Przeglądu Sportowego i Polsatu na Najlepszego Sportowca Roku. I prawdopodobnie …Święto Dwóch Króli i … Jednej Królowej. Podium rysuje się dość wyraźnie, choć sukcesy naszych reprezentantów podczas Turnieju Czterech Skoczni mogą jeszcze wprowadzić lekkie zamieszanie do ścisłej czołówki. Tak działo się zresztą bardzo często w przeszłości.
Znakomite wyniki w pierwszych dniach stycznia Adama Małysza, jego następców a także biegaczki Justyny Kowalczyk, mimo, że uzyskiwanie już na początku nowego roku, a nie tego, którego dotyczył „wybór”, miały wpływ na decyzje tych, którzy w ostatnim momencie, pod wpływem chwili właśnie na nich wysyłali swoje sms-y. A w środę ostatni z konkursów, w Bishofshofen. I wiadomo jak duża szansa na kolejny sukces.
„Problemem” przedstawicieli tych samych dyscyplin we wszelkiego rodzaju plebiscytach jest jednak fakt, że … zabierają sobie punkty. Jeden z głosujących da więcej Kamilowi Stochowi, inny Dawidowi Kubackiemu, fan dyscypliny, w której nie jest tak obficie, wszystko przeznaczy jedynemu swojemu idolowi.
Podobnie jest przecież w notowaniach piłkarskich: w 2019 roku „Złotą Piłkę” wygrał Leo Messi, który zdobył 686 punktów, jednak najlepszym zawodnikiem był bezwzględnie Virgil Van Dijk, który uzyskał zaledwie 7 punktów mniej. Ale tylko dlatego, że tamten rok należał do całej drużyny Liverpoolu, a w pierwszej dziesiątce znalazło się jeszcze trzech innych piłkarzy The Reds: Sadio Mane, Mohamed Salah i Alisson, którzy Holendrowi zabrali mnóstwo głosów i tym samym prestiżowy tytuł.
Każdy na miejscu Holendra czułby się pokrzywdzony. Ale takie jest życie. Także to „plebiscytowe”. Kandydat numer jeden do tytułu sportowca roku w Polsce Robert Lewandowski wie coś na ten temat. W 2016 roku w klasyfikacji France Football był 16-sty, co skwitował legendarnym już twitterowym „Le Cabaret”.
ZOBACZ TAKŻE: Nowy program Polsatu Sport poświęcony skokom narciarskim!
„Lewy” nie ma szczęścia do „Ballon D’Or”, bo przecież odwołanie tego plebiscytu za miniony rok też można określić decyzją kabaretową. Polakowi zabrano przyjemność umieszczenia w gablocie „złotej kuli”, którą zdobyłby w cuglach, tak jak wygrywał wszystkie inne nagrody i to przecież nie tylko te futbolowe. W sobotę pewnie po raz drugi w historii zwycięży w Plebiscycie Przeglądu Sportowego. W roku 2015, za który otrzymał pierwszy taki laur, był już piłkarzem wybitnym. Dziś jest też wybitnym sportowcem.
Kapitan reprezentacji Polski przegrał przed rokiem minimalnie z Bartoszem Zmarzlikiem. Żużlowy mistrz świata obronił w 2020 roku swój tytuł więc sportowo nie mógł zrobić nic więcej, ale znając jego skromność i charakter wcale nie będzie kręcił nosem, że odda to miano Lewandowskiemu, którego – jak przyznał podczas Gali przed rokiem podziwia i nazwał go nawet swoim idolem.
Zresztą – ich wspólne wyjście na scenę przed ogłoszeniem wyniku, wzajemna relacja oparta na olbrzymim szacunku i respekcie była jednym z najprzyjemniejszych momentów tamtego wieczoru. W sobotę będzie podobnie. Bo przecież głównym kandydatem do zajęcia trzeciego miejsca na podium, a może nawet drugiego, będzie młoda dama, Iga Świątek. Także u niej, mimo nieprawdopodobnego „wykonu”, jakim było wygranie French Open, nie ma ani krzty gwiazdorskich manier i pretensjonalności, jest szczerość i naturalność.
Te cechy łączą zresztą nie tylko nasz prawdopodobny tegoroczny tron ale i całe sportowe królestwo. Wiadomo, ze względu na covidowe obostrzenia będzie to wieczór zupełnie inny niż te dotychczasowe związane z Plebiscytem. A noc nie zakończy się podaniem tradycyjnej jajecznicy. Patrząc jednak za siebie, nawet bez igrzysk olimpijskich i wielu znaczących imprez, głównie tych, których pozbawieni zostali lekkoatleci, nie był to zły rok dla polskich sportowców. I oby ten, w który już weszliśmy, nie był gorszy.
Przejdź na Polsatsport.pl