Chytry traci dwa razy. Apoloniusz Tajner skrytykował trenera Halvora Egnera Graneruda
Trzeci Złoty Orzeł powędrował w ręce Kamila Stocha, choć wielką chrapkę na zwycięstwo w 69. Turnieju Czterech Skoczni miał też Halvor Egner Granerud. W trakcie ostatniego konkursu w Bischofshofen jego trener zastosował zagrywkę taktyczną. Po zawodach nieudaną próbę skrytykował prezes PZN Apoloniusz Tajner.
Przed finałowym konkursem TCS w uprzywilejowanej sytuacji był Stoch. Prowadził w niemiecko-austriackiej imprezie z przewagą 15,2 pkt nad Dawidem Kubackim. Trzeci był Granerud, który po nieudanych zawodach w Innsbrucku tracił do skoczka z Zębu już 20,6 pkt.
Norweg tuż po zawodach na skoczni w Bergisel był wściekły. Nie mógł pogodzić się z tym, że stracił plastron lidera cyklu. Mimo ogromnej straty odgrażał się, że w Bischofshofen to on zdobędzie Złotego Orła, pokonując w ostatnich dwóch skokach Stocha.
Plan był ambitny, ale żeby wcielić go w życie 24-latek z Oslo musiał zaryzykować. Jego trener Alexander Stoeckl postanowił zastosować zagrywkę taktyczną, obniżając belkę z jedenastej na dziesiątą platformę. Warunek był jednak jeden. Norweg, żeby zgarnąć bonusowe punkty za swoją próbę musiał uzyskać minimum 95 procent rozmiaru skoczni. Tak się nie stało. Granerud poszybował na 133 metr, a to oznaczało, że wylądował o 150 centymetrów za blisko, aby otrzymać bonifikatę.
- To ryzyko było niepotrzebne. Granerud był zdenerwowany walką w turnieju i doszedł kolejny stres związany z obniżeniem belki startowej. Pojechał wolno na najeździe. Nie jest teraz w takiej formie jak w grudniu, więc w powietrzu nie nadrobił tej straty – stwierdził Tajner cytowany przez serwis sportowefakty.wp.pl.
Prezes PZN nie szczędził krytyki pod adresem trenera Norwegów Andreasa Stoeckla.
- Trener powinien wykazać się większym wyczuciem i puścić go z tej samej belki, co rywale. Tym bardziej, że już we wcześniejszych skokach Granerud jeździł wolniej na najeździe, co jest jednym z pierwszych sygnałów obniżki formy u skoczka - podsumował.
ZOBACZ TAKŻE: Kamil Stoch odebrał telefon podczas konferencji prasowej. Dzwoniła żona (WIDEO)
Pokerowe zagranie Stoeckla zamiast pomóc zawodnikowi, przyniosło wręcz odwrotny efekt. Po pierwszej serii zajmował dopiero dziewiąte miejsce i tracił do Stocha w klasyfikacji generalnej imprezy już 36,7 pkt. W finałowej odsłonie zrezygnowany Norweg po skoku na 134 metr wypadł z pierwszej dziesiątku zawodów, plasując się dopiero na dwunastej lokacie.
Chciwy traci dwa razy – to porzekadło sprawdziło się doskonale w przypadku Graneruda. Nie dość, że nie udał mu się atak na pozycję lidera cyklu, to jeszcze wypadł poza czołową trójkę. Podium niemiecko-austriackiej imprezy przegrał z Dawidem Kubacki o zaledwie 0,4 pkt. Zwyciężył natomiast Kamil Stoch, który drugiego Karla Geigera wyprzedził, bagatela, o 48,1 pkt.
Przejdź na Polsatsport.pl